Tym razem po dogrywce - relacja z meczu Asseco Prokom Gdynia - Trefl Sopot

Qyntel Woods znów zagrał fatalnie, a ekipa Asseco Prokom Gdynia znów mocno męczyła się z Treflem Sopot. Podopieczni trenera Tomasa Pacesasa tym razem potrzebowali dogrywki do pokonania rywala zza miedzy oraz znakomitej postawy Davida Logana i Daniela Ewinga. Gdynianie dzięki tej wygranej są już o zwycięstwo od awansu do finału Tauron Basket Ligi, ale żeby to osiągnąć w Sopocie z pewnością potrzebna będzie wsparcie Woodsa, bo ciężko mówić o pomocy lidera zespołu w dwóch pierwszych półfinałowych meczach z Treflem.

- Będziemy walczyć, mam nadzieję, że dzisiaj uda odnieść się zwycięstwo - mówił przed meczem Marcin Stefański, skrzydłowy sopockiego zespołu. Wygrana faktycznie była w drugim meczu bardzo blisko, ale ponownie została w Gdyni. Trefl ponownie musiał radzić sobie bez Sauliusa Kuzminskasa, który poczynania swoich kolegów oglądał z perspektywy ławki rezerwowych.

Podopieczni Tomasa Pacesasa podobnie do pierwszego meczu od razu ruszyli do ataku. Od początku bardzo dobrze grał David Logan, a gdynianie szybko odskoczyli na 6 oczek. Rywale jednak nie poddali się, a do końca pierwszej kwarty nie tylko odrobili straty (m.in. dzięki pięciu celnym trójkom), ale i objęli trzypunktowe prowadzenie.

Drugą kwartę gospodarze rozpoczęli znakomicie. Zza linii 6,25 trafili Jan Jagla oraz Daniel Ewing, Asseco Prokom zanotowało run 9:0 i prowadziło już 29:23. Niemoc w ofensywie trefla dopiero w piątej minucie przełamał Gintaras Kadziulis. W kolejnej akcji kontuzji nabawił się bezbarwnie grający Qyntel Woods, który wchodząc pod kosz podkręcił staw skokowy. To jednak nie przeszkodziło gospodarzom w dobrej grze, gdyż na przerwę udawali się prowadząc różnicą 8 punktów. - Dzisiaj troszeczkę lepiej zastawiamy, dlatego Trefl nie dominuje już tak na tablicach, jak to było w pierwszym meczu - ocenił pierwszą połowę środkowy Asseco Prokom Adam Łapeta. Gdynianie mieli na swoim koncie m.in. 7 zbiórek w ataku, przy żadnej rywali.

Po zmianie stron podopieczni Karlisa Muiznieksa ruszyli do odrabiania strat. Pogoń rozpoczął Michał Hlebowicki, który trafił po raz trzeci zza łuku. Sopocianie wzmocnili grę w defensywie, a przy niezłej grze w ofensywie udało im się doprowadzić do remisu, gdy kolejną trójkę ustrzelił Hlebowicki. Po trzech kwartach to jednak drużyna Asseco Prokom była na prowadzeniu, ale różnicą zaledwie punktu.

Ostatnią ćwiartkę lepiej rozpoczęli sopocianie, wśród których przebudził się Iwo Kitzinger. Ten najpierw trafił zza łuku, po chwili efektownie wszedł pod kosz, a Trefl wyszedł na prowadzenie 57:53. Trójki Logana i Ewinga pozwoliły gospodarzom wrócić jednak do gry, a po efektownym wsadzie tego drugiego gdynianie objęli prowadzenie na 100 sekund przed końcową syreną. Końcówka regulaminowego czasu była niezwykle dramatyczna. Przy trzypunktowym prowadzeniu Asseco Prokomu na linii rzutów osobistych stanął Kitzinger. Rzucający Trefla pewnie trafił pierwszy rzut osobisty. Drugi taktycznie spudłował, piłkę zebrał Hawkins, ale przerzucił kosz spod samego kosza. Na jego szczęście po przeciwnej stronie wyłonił się Hlebowicki, który popisał się skuteczną dobitką doprowadzając do dogrywki.

Dodatkowe pięć minut meczu nie pozostawiły już złudzeń, która z ekip jest lepsza. Zmęczony Hawkins popełniał proste błędy, które na punkty z linii rzutów osobistych zamieniali rywale. Ostatecznie podopieczni Pacesasa wygrali różnicą aż 11 punktów, a duża w tym zasługa aż 15 zbiórek w ataku.

Wygraną Asseco Prokomowi załatwił duet obwodowych David Logan - Daniel Ewing. Pierwszy był najlepszym i najskuteczniejszym zawodnikiem spotkania. Drugi dorzucił natomiast 21 punktów. Amerykanie wypełnili lukę po swoim rodaku Qyntelu Woodsie, który we wtorkowym meczu zagrał na 0.

- Ostatnio powiedziałem, że żeby wygrać musimy walczyć i dać z siebie 120 procent. Dzisiaj daliśmy z siebie jeszcze więcej - skomentował mecz Michał Hlebowicki, najlepszy zawodnik sopockiego klubu, który na parkiecie spędził we wtorek ponad 41 minut. - Zagraliśmy nieźle w obronie, ale przegraliśmy deskę i chyba to zadecydowało o przegranej. Niewiele zabrakło do sukcesu. We własnej bali będziemy jednak robić wszystko, żeby wyszarpać zwycięstwo. Asseco Proko to jednak bardzo silny zespół, któremu nie robi żadnej różnicy fakt czy gra we własnej hali, czy na wyjeździe.

Najskuteczniejszym koszykarzem Trefla była amerykański rozgrywający Cliff Hawkins. Ten uzbierał 17 oczek, ale w końcowych fragmentach czy to czwartej kwarty, czy dogrywki, popełniał fatalne błędy spowodowane ogromnym zmęczeniem. O ile w regulaminowym czasie gry udało się jeszcze doprowadzić do remisu, o tyle w dogrywce nie było już na to szans.

Asseco Prokom Gdynia - Trefl Sopot 87:76 (20:23, 19:8, 12:19, 17:18, 19:8 d.)

Asseco Prokom: David Logan 23, Daniel Ewing 21, Lorinza Harrington 11, Ronnie Burrell 8, Adam Łapeta 8, Adam Hrycaniuk 8, Ratko Varda 4, Jan Jagla 3, Piotr Szczotka 1 (11 zb), Qyntel Woods 0, Mateusz Kostrzewski 0

Trefl: Cliff Hawkins 17, Michał Hlebowicki 16, Gintaras Kadziulis 12, Iwo Kitzinger 12, Lawrence Kinnard 10 (14 zb), Marcin Stefański 9, Łukasz Ratajczak 0, Paweł Kowalczuk 0, Paweł Malesa 0, Jakub Kietliński 0

Stan rywalizacji: 2:0 dla Asseco Prokomu Gdynia

Rywalizacja toczy się do trzech wygranych

Komentarze (0)