Milija Bogicević: Nadal jesteśmy w grze

Polpharma Starogard Gdański przegrała dwa pierwsze mecze półfinałowe z Anwilem Włocławek i teraz podopieczni Miliji Bogicevicia muszą wygrać już wszystkie spotkania w tej rywalizacji jeśli chcą awansować do finału. Każda kolejna porażka eliminuje ich z gry o najwyższą stawkę. Konfrontacja przenosi się teraz na Kociewie, zaś trener Bogicević zapewnia, że ma jeszcze parę asów w rękawie.

Anwil Włocławek dość pewnie wygrał dwa pierwsze mecze półfinałowe, najpierw 86:75 a następnie 86:72, w każdym spotkaniu górując nad rywalem w innym elemencie gry. W sobotę włocławianie zanotowali fantastyczną skuteczność z dystansu oraz wygrali zbiórki, w poniedziałek zaś kluczowa była defensywa oraz kapitalna dyspozycja Andrzej Pluta w drugiej połowie. - O pierwszym meczu lepiej zapomnieć. Wyszliśmy za miękko na parkiet i Anwil to wykorzystał. W drugim meczu bardzo dobrze w trzeciej kwarcie zagrał Pluta, którego nie byliśmy w stanie zastopować - tłumaczy Milija Bogicević.

W pierwszym spotkaniu włocławianie zneutralizowali wysokich Polpharmy a świetną pracę wykonał Rashard Sullivan, który trafił wszystkie siedem rzutów za dwa i miał siedem zbiórek, a także sprawił, że w czasie gdy przebywał na parkiecie, środkowy gości Patrick Okafor nie oddał ani jednego celnego rzutu z gry. - Sullivan rządził i dzielił pod tablicami, gdzie nie mieliśmy żadnych szans. Zupełnie odciął Okafora od podań i to było dla nas wielkim problemem. Niemniej jednak nie zmienimy naszej taktyki i nadal będziemy wykorzystywać Nigeryjczyka tak często, jak tylko się da - wyjaśnia szkoleniowiec Polpharmy.

W drugim pojedynku Polpharma starała się zmusić Anwil do gry pod koszem, jednocześnie uniemożliwiając rywalowi łatwe rzuty za trzy punkty. - Znam swój zespół i spodziewałem się, że po jednym słabszym meczu podniesiemy się i w drugim starciu zagramy o wiele lepiej. I tak też się stało. Oddaliśmy serce na parkiecie, zostawiliśmy sporo zdrowia - mówi Bogicević. W sobotę włocławianie tylko w pierwszej kwarcie trafili pięciokrotnie za trzy, w poniedziałek zaś w całym meczu uczynili to osiem razy. Taktyka okazała się skuteczna, lecz nie na tyle by całkowicie pozbawić gospodarzy atutów.

Teraz jednak rywalizacja przenosi się do Starogardu Gdańskiego, gdzie wszystkim zespołom gra się niezwykle trudno. Przekonał się o tym nawet Anwil w pierwszej części sezonu zasadniczego, przegrywając w Hali OSiR 75:83. Wówczas kapitalne zawody rozegrał Tony Weeden, który w dwóch meczach półfinałowych we Włocławku był pozbawiony jakiejkolwiek swobody. - Bardzo brakuje nam rzutów Tony’ego, ale nikt do niego nie ma pretensji. Obecnie musi łączyć dwie pozycje na boisku, więc to zrozumiałe, że nie rzuca tylu punktów, do ilu przyzwyczaił kibiców - broni Amerykanina trener.

Weeden zmuszony jest prowadzić grę Polpharmy bowiem w fazie pre play-off kontuzji dłoni doznał podstawowy rozgrywający Brody Angley i nie zagra już w tym sezonie. Na domiar złego, w drugim meczu w Hali Mistrzów plac gry przedwcześnie opuścił Damian Kulig. - Na Brody’ego nie możemy już niestety liczyć - kontuzja jest poważna. Natomiast na mecze w Starogardzie gotowy do gry będzie Damian, który nieco nadciągnął mięsień. Zdjąłem go szybko z parkietu bo nie chciałem ryzykować poważniejszego urazu - mówi Bogicević.

Mimo stanu rywalizacji 2-0 dla Anwilu, starogardzianie nie zamierzają składać broni. W czwartek zmierzą się z podopiecznymi Igora Griszczuka u siebie i jeśli wygrają, przedłużą serię do czterech spotkań. Włocławianie będą jednak skoncentrowani tylko na tym, by tę konfrontację zakończyć możliwie jak najszybciej. - Tak naprawdę rywalizacja dopiero się rozpoczęła i nadal jesteśmy w grze. Teraz zagramy u nas a przy naszej publiczności, myślę, że zaprezentujemy dobrą koszykówkę. Na pewno pokażemy charakter i zostawimy na parkiecie dużo zdrowia - kończy trener Polpharmy.

Komentarze (0)