Po raz szósty z rzędu najgorsza drużyna sezonu zasadniczego, która teoretycznie ma najwięcej szans na wybór z pierwszym numerem, nie ma szczęścia w losowaniu. New Jersey Nets mieli 25. proc. szans na pierwszy pick, zakończyli bowiem rozgrywki z fatalnym bilansem 12-70. Tymczasem przypadła im dopiero trójka.
Z jedynką wybierać będą Washington Wizards (10. proc. szans) z czego bardzo cieszyła się Irene Pollin, wdowa po długoletnim właścicielu klubu Abe Pollinie. Z mistrzowskim pierścieniem z 1978 roku na palcu nie mogła uwierzyć, że los uśmiechnął się do drużyny, której całe swoje życie poświęcił jej niedawno zmarły mąż. - O mój Boże - można było wyczytać z ust starszej pani.
- Czasami szczęście robi dużą różnicę, ale tu nie chodzi tylko o jednego zawodnika. Jestem przekonany, że sięgniemy po świetnego gracza. Dla nas najważniejsze jest to, aby się podnieść - powiedział Michaił Prochorow, rosyjski właściciel Nets, z całą pewnością największy przegrany tej uroczystości.
Czarodzieje mogą już zastanawiać się po kogo sięgnąć 24 czerwca. Największe szanse ma John Wall, rozgrywający uczelni Kentucky. Tuż za nim plasowany jest Evan Turner, strzelec Ohio State.
Po raz ostatni Wizards wybierali z jedynką w 2001 roku. Wówczas Michael Jordan, który był pracownikiem klubu, sięgnął po Kwame Browna, uznawanego obecnie za jeden z największych "niewypałów" w historii NBA, którzy wybrani zostali z pierwszym pickiem.
Kolejność wyboru w drafcie 2010:
1. Washington Wizards
2. Philadelphia 76ers
3. New Jersey Nets
4. Minnesota Timberwolves
5. Sacramento Kings
6. Golden State Warriors
7. Detroit Pistons
8. Los Angeles Clippers
9. Utah Jazz (z Nowego Jorku przez Phoenix)
10. Indiana Pacers
11. New Orleans Hornets
12. Memphis Grizzlies
13. Toronto Raptors
14. Houston Rockets