- Ta wygrana to zasługa całego zespołu - podsumowała wygraną Tulsy Shock Chante Black, która zapisała na swoim koncie 7 punktów i 11 zbiórek. To właśnie ona doprowadziła na kilkadziesiąt sekund przed końcem meczu do remisu 72:72. Potem punkty z akcji dołożyła Natasha Lacy, z linii rzutów wolnych nie pomyliły się Black oraz Alexis Hornbuckle i sensacja w hali BOK Center stała się faktem.
- Lacy znakomicie penetrowała pod kosz i odgrywała. Moje koleżanki z drużyny były w tych miejsca, w których być powinny i zdobywały punkty. Dzisiaj wszystko zagrało właściwie - dodała Black.
Shock wygrało głównie dzięki koszykarkom z ławki. Amber Holt zapisała na swoim koncie 16 punktów, Lacy 15, a Plenette Pierson 12.
Wśród pokonanych tradycyjnie troiła się Tamika Catchings. Liderka Fever wywalczyła 15 punktów, 10 zbiórek, 7 asyst i 3 przechwyty. To jednak na niewiele się zdało i trzecia porażka w sezonie Indiany stała się faktem.
Właściwy rytm gry odnalazły chyba zawodniczki Chicago Sky. Po czterech porażkach na starcie rozgrywek, teraz przyszła kolej na drugą wygraną z rzędu. W sobotnią noc Sky pokonały w Minnesocie tamtejsze Lynx.
- My w dalszym ciągu uczymy się grać ze sobą - powiedziała po meczu Sylvia Fowles, najskuteczniejsza koszykarka z dorobkiem 18 oczek.
"Rysice" grają w dalszym ciągu bez kontuzjowanych Seimone Augustus oraz Candice Wiggins. Ta druga być może zagra już we wtorkowym meczu przeciwko Phoenix Mercury. - Słyszałem, że ona jest bardzo blisko powrotu, ale dla mnie to i tak długo, niestety bardzo długo - oceniła brak liderek Cheryl Reeve, opiekunka ekipy z Minneapolis.
Wyniki:
Tulsa Shock - Indiana Fever 79:74 (21:18, 19:17, 16:24, 23:15)
(A.Holt 16, N.Lacy 15, P.Pierson 12, K.Braxton 11 - T.Catchings 15 (10 zb), E.Hoffman 14, K.Douglas 13, S.Murphy 12)
Minnesota Lynx - Chicago Sky 58:73 (10:18, 15:18, 14:17, 19:20)
(C.Houston 12, R.McCants 12, L.Whalen 11, N.Anosike 5 - S.Fowles 18, J.Perkins 10, T.Young 9, S.Irvin 7)