Finał play-off ACB: Niespodzianka na początek - Caja Laboral wyrwała zwycięstwo w Barcelonie

Regal FC Barcelona, mistrz sezonu zasadniczego, przed pierwszym finałowym starciem był stuprocentowym faworytem rywalizacji o koronę hiszpańskiej ACB. Koszykarze Caji Laboral Baskonia sprawili jednak małą niespodziankę i w czwartek pokonali Katalończyków 63:58, obejmując tym samym prowadzenie w serii do trzech zwycięstw 1-0.

Próżno było szukać wśród dziennikarzy i ekspertów koszykarskich w Hiszpanii osoby, która nie wskazałaby na zespół Regalu FC Barcelona w kontekście zdobycia mistrzostwa kraju w sezonie 2009/2010. Jednakże Katalończycy, w trakcie sezonu zasadniczego miażdżący praktycznie wszystkich najważniejszych kontrkandydatów do złota i notujący ledwie trzy porażki, w pierwszym meczu finałowym okazali się słabsi od Caji Laboral Baskonia.

Podopieczni Dusko Ivanovicia kapitalnie weszli w ten mecz i już po pięciu minutach prowadzili już 16:4. Jak zwykle najważniejszą postacią w zespole był brazylijski center Tiago Splitter, choć dzielnie wspierali go partnerzy. Goście jednak zbyt szybko zaczęli cieszyć się z wysokiego prowadzenie, co momentalnie wykorzystali miejscowi i m.in. dzięki dwóm trójkom Gianluki Basile zmniejszyli straty do tylko sześciu oczek po pierwszej kwarcie, 16:22.

Od momentu rozpoczęcia drugiej odsłony optycznie gra zaczęła toczyć się już pod dyktando Barcelony. Koszykarze Xavi Pascuala rozpoczęli mozolne odrabianie strat i kiedy wydawało się, że w następnej akcji obejmą prowadzenie, run 10-0 (w tym sześć punktów Splittera) dał gościom dwunastopunktową zaliczkę (34:22) w 17. minucie spotkania. Gracze z Kraju Basków nie utrzymali jednak koncentracji do przerwy i ponownie utracili znaczą część z ciężko wypracowanej przewagi. Po dwóch kwartach było więc tylko 34:32 dla Caji Laboral.

Na domiar złego po zmianie stron w kosz wreszcie wstrzelił się Juan Carlos Navarro, który kapitalnie współpracował z Boniface N’Dongiem. Po akcji pick and roll zakończonej alley-oopem do Senegalczyka, Barcelona objęła prowadzenie 41:36. Problem w tym, że poza tym duetem, inni zawodnicy katalońskiej ekipy nie włączyli się w zdobywanie punktów. Słabo grali zwykle skuteczni Erazem Lorbek (0/5 z gry), Pete Mickeal (2/6) czy Fran Vazquez (1/4). Bezbarwny był także Ricky Rubio, który kompletnie radził sobie z dobrą defensywą Marcelinho Huertasa.

Brazylijski playmaker Caji Laboral tymczasem nie tylko podawał Splitterowi (trzy asysty), ale też zbierał piłki (osiem) i punktował (11) i w dużej mierze to właśnie on oraz Fernando San Emeterio (10 punktów i dziewięć zbiórek) dali swojemu liderowi wsparcie, które pozwoliło wygrać to spotkanie. W 33. Minucie Hiszpan ograł w ataku Navarro i potężnym wsadem dał prowadzenie 50:48, po chwili dwa ważne punkty dodał Splitter (56:54), zaś decydujący cios zadał Huertas, który na minutę przed końcem powiększył prowadzenie drużyny do pięciu oczek, 63:58. Ten sam zawodnik w kolejnej akcji wymusił stratę obrońców Barcelony i niespodzianka stała się faktem.

Najskuteczniejszym strzelcem spotkania okazał się Navarro, który zdobył 17 oczek a wespół z N’Dongiem uzyskał połowę punktów całej drużyny (29 z 58), zaś po stronie ekipy z Baskonii 16 punktów i sześć zbiórek zapisał na swoim koncie Splitter.

Regal FC Barcelona - Caja Laboral Baskonia 58:63 (16:22, 16:12, 16:11, 10:18)

Regal: Navarro 17 (2x3), N’Dong 12, Basile 6 (2x3), Laković 6 (2x3), Mickeal 5 (1x3), Grimau 4, Rubio 3 (1x3),Vazquez 3, Morris 2, Lorbek 0, Sada 0

Caja Laboral: Splitter 16, Huertas 11 (1x3), Teletović 11 (3x3), San Emeterio 10, English 6 (2x3), Oleson 4, Ribas 3 (1x3), Herrmann 2, Eliyahu 0, Palacio 0

Komentarze (0)