16,3 - dokładnie tyle minut przebywał na parkiecie w każdym meczu sezonu 2008/2009 w barwach TAU Ceramiki Vitoria Fernando San Emeterio. 25-letni silny skrzydłowy mierzący dokładnie 199 cm wzrostu nie był w stanie przebić się do ścisłej rotacji w zespole zdominowanym przez gwiazdy takie, jak Igor Rakocević czy Pete Mickeal. Absolutny faworyt ówczesnych rozgrywek przegrał jednak wówczas finał z Regalem FC Barcelona 1-3 i w Kraju Basków doszło do wielkich zmian. Z drużyny odeszli nie tylko najważniejsi zawodnicy (Rakocević i Mickeal właśnie), ale przede wszystkich zmienił się sponsor. Rozpoznawalną markę TAU zastąpiła Caja Laboral.
Paradoksalnie, transformacje te przyniosły wielkie korzyści Jedną z nich było to, iż zdecydowanie więcej minut na parkiecie zaczął spędzać wspomniany Fernando San Emeterio, który choć od października notował najlepszy sezon w życiu, z pewnością nie przypuszczał, że w ostatecznym rozrachunku to właśnie od niego zależeć będą losy mistrzostwa ACB dla Caji Laboral Baskonia.
Po dwóch nieoczekiwanych zwycięstwach w Barcelonie, baskijskiej drużynie wystarczyło tylko postawić kropkę nad "i" w trzecim spotkaniu u siebie. Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać. Katalończycy nie zamierzali oddać meczu bez walki, choć do przerwy gospodarze nieznacznie prowadzili (41:36), głównie za sprawą fantastycznej dyspozycji Liora Eliyahu. Po stronie Barcelony już 10 punktów po dwóch kwartach miał za to Mickeal.
Dobra gra Amerykanina, a także włączenie się w ofensywie Juana Carlosa Navarro i Ricky’ego Rubio pozwoliło przyjezdnym objąć prowadzenie 53:52 po trzech kwartach i kwestia zwycięstwa pozostawała otwarta. Na kolejne trafienia Eliyahu czy Tiago Splittera odpowiadał Navarro, a także Erazem Lorbek czy Victor Sada. Po trójce Pau Ribasa wydawało się jednak, że gospodarze rozstrzygną te zawody na swoją korzyść (66:61), lecz kapitalna akcja trzy plus jeden Navarro uratowała Barcleonę. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka.
Po rzucie z dystansu Rubio, Katalończycy prowadzili jeszcze nawet 75:70, lecz chwilę później wszystko zmieniło się jak w kalejdoskopie. Udana akcja Mirzy Teletovicia, kolejne punkty Splittera i Caja Laboral przegrywa tylko 76:77. Stojący na linii rzutów wolnych Gianluca Basile trafia tylko raz i do końca spotkania pozostaje ledwie 7,5 sekundy.
Fani w hali im. Fernando Buesy stoją w bezruchu, patrząc jak piłkę pod swoim koszem zbiera wspomniany San Emeterio i przekracza połowę boiska, gdy na zegarze pozostają 4 sekundy. Hiszpan robi zwód i w rozpoczyna akcję życia, najpierw mijając zdezorientowanego Basile, po czym będąc faulowanym przez Terrence’a Morrisa, umieszcza piłkę w koszu z drugiej strony obręczy. Jest remis, a do końca trzeciego meczu finałowego pozostaje ledwie 0,5 sekundy. Jeśli San Emeterio trafi rzut wolny, przesądzi o zwycięstwie swojej drużyny... Po chwili piłka ląduję w koszu, jeszcze tylko próba Basile z własnej połowy nie dochodzi do celu i koszykarze Caji Laboral mogą rozpocząć taniec radości w obliczu dziewięciu tysięcy swoich kibiców!
Tym samym podopieczni Dusko Ivanovicia wzięli srogi rewanż za ubiegłoroczną porażkę w finale play-off ACB. Rok temu to oni byli wielkim faworytem rozgrywek, lecz ulegli Katalończykom. W sezonie 2009/2010 sytuacja się odwróciła, gdyż praktycznie od pierwszej kolejki to o Barcelonie mówiło się jako o głównym kandydacie do złota, a finał miał być tylko nieco trudniejszym zadaniem, niż zwycięstwo w Eurolidze. Tak się jednak nie stało. Koszykówka, rękoma graczy Caji Laboral, po raz kolejny pokazała jak bardzo potrafi być nieobliczalna.
Caja Laboral Baskonia - Regal FC Barcelona 79:78 po dogrywce (22:18, 19:18, 11:17, 14:13, 13:12)
Caja Laboral: Eliyahu 18, Splitter 14 (13 zb.), Huertas 9 (1x3), Teletović 8 (1x3), Herrmann 7 (1x3), Oleson 7 (1x3), San Emeterio 6, Palacio 4, English 3 (1x3), Ribas 3 (1x3)
Regal: Navarro 18 (3x3), Mickeal 16, Rubio 14 (1x3, 8 zb.), Lorbek 9 (1x3), Morris 9 (1x3, 9 zb.), N’Dong 4, Sada 3 (1x3), Laković 2, Vazquez 2, Basile 1, Grimau 0
Stan rywalizacji: 3-0 dla Caji Laboral
Mistrzostwo ACB: Caja Laboral Baskonia