Mam pecha do kadry - rozmowa z Pawłem Kikowskim, rzucającym Union Olimpiji Lublana i reprezentacji Polski

Muli Katzurin wyłączył go z kadry tuż przed zeszłorocznym EuroBasketem, który odbywał się w Polsce. W poniedziałek reprezentacja rozpoczęła eliminacje do kolejnych ME, a jego ponownie nie ma jej w składzie. - Coś w tym jest. Ale teraz jestem już gotowy - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Paweł Kikowski.

W tym artykule dowiesz się o:

Mateusz Stępień: Reprezentacja Polski przegrała w poniedziałek z Gruzją (65:84) w pierwszym meczu eliminacji do EuroBasketu na Litwie w 2011 roku. Jak oceniłby pan to spotkanie?

Paweł Kikowski, rzucający Union Olimpiji Lublana i reprezentacji Polski: Na pewno ten mecz nie wyszedł tak, jak zakładano. Wydaje mi się, że zabrakło u nas ambicji, woli walki, drużyna Gruzji była bardziej pewna siebie. Słabo rozpoczęły się dla nas te eliminacje, ale była to dopiero pierwsza potyczka. Do rozegrania pozostało ich jeszcze kilka i wszystko można nadrobić.

Pan ma pecha do reprezentacji Polski?

- Trochę można tak powiedzieć. W kadrze jak na razie brałem udział w przygotowaniach, a potem grałem tylko w sparingach. I fakt, w ważnym meczu o punkty nie dane było mi jeszcze wystąpić

Rok temu po świetnym sezonie w Kotwicy Kołobrzeg zrezygnował z pana Muli Katzurin. Podczas niedawnych przygotowań leczył pan uraz nogi, nie do końca przepracował okres przygotowawczy i także z pana zrezygnowano.

- Coś w tym jest, co zrobić (śmiech). W tym roku było tak, że większość czasu na obozie spędziłem właśnie na dochodzeniu do formy po kontuzji. Dużo miałem zajęć indywidualnych, a że wcześniej dokuczał mi uraz nogi, to jeśli już trenowałem były to głównie ćwiczenia mięśni rąk - na siłowni.

Trener Igor Griszczuk zapowiedział panu, aby był w dobrej formie, bo w każdej chwili może zastąpić w składzie kontuzjowanego kolegę. Jak jest teraz z pana dyspozycją?

- Tak mi powiedział. A ja? Cały czas trenuję - biegam, chodzę na siłownię, robię sobie zajęcia z piłką, gram z kolegami. Jestem gotowy, aby w każdej chwili dołączyć do kadry.

Z Gruzją obyło się bez urazów, ale czy mimo to, otrzymał pan telefon od trenera: "Paweł, przyjedź, jesteś nam potrzebny"?

- Jak na razie nie. A szkoda (śmiech). Bo wiadomo, gra w biało-czerwonych barwach to zaszczyt. Ale jakby co, trener zna mój numer, i jeśli będzie taka potrzeba pewnie z niego skorzysta.

A jeśli mówimy już o treningu. Niedługo przygotowania do nadchodzącego sezonu inaugurować będą polskie kluby. Zobaczymy pana na zajęciach u jakiejś z drużyn TBL?

- Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie (śmiech). W tej chwili mam ważny kontrakt z drużyną z Lublany i to jej zawodnikiem jestem

Znane są jednak problemy finansowe tego klubu. Bierze pan pod uwagę odejście z niego, bądź wypożyczenie?

- Jak powiedziałem, dziś, to Olimpija Lublana jest moim pracodawcą. Zresztą ja dokładnie tymi sprawami się nie zajmuję. Dobrze orientuje się w tym mój agent, on prowadzi te wszystkie rozmowy.

Podobno Trefl Sopot i Kotwica Kołobrzeg są zainteresowane panem w kontekście nowych rozgrywek. Otrzymał pan jakieś sygnały z tych klubów?

- Jakieś zapytania były, ale czy od akurat o nich, tego też za bardzo nie mogę zdradzić. Taka transferowa tajemnica (śmiech).

Może szykuje pan kolejną niespodziankę? Podobną do tej sprzed roku, kiedy wydawało się, że zagra pan w PGE Turowie, a pana wybór padł na zespół z Lublany.

- Zobaczymy, jak to się potoczy. Jeśli chodzi o kolejny sezon, chciałbym grać w drużynie, która będzie wygrywać. Wiadomo, każdy tak chce (śmiech).

Komentarze (0)