Moja mama zdobyłaby więcej punktów - komentarze po meczu PGE Turów - Prokom Trefl

Koszykarze PGE Turowa przed czwartą kwartą środowego meczu mieli ośmiopunktową zaliczkę, ale Prokom Trefl znakomicie zagrał w ostatniej osłonie, którą wygrał aż 20:5 i po raz trzeci pokonał zgorzelecką drużynę. Wicemistrzowie Polski stracili przez to atut własnego parkietu.

Tomas Pacesas (trener, Prokom Trefl Sopot): Zagraliśmy bardzo dobrze w obronie. Od dawna powtarzałem, że na tym etapie play-off spotkania trzeba wygrywać defensywą i dzisiaj pokazaliśmy, że potrafimy grać taki styl koszykówki. Kolejny raz naszym jokerem okazał się Filip Dylewicz, który regularnie - co roku - gra tutaj dobry mecz i naprawdę dużo dał nam w ataku. Krzysztof Roszyk i Filip Dylewicz zagrali świetne spotkanie, chociaż wszyscy gracze zaangażowali się w obronie i naprawdę duże gratulacje dla nich wszystkich. To był naprawdę bardzo nerwowy i emocjonujący mecz. Drużyna ze Zgorzelca prowadziła przez dłuższy czas, ale byliśmy w grze, wierzyliśmy w siebie i końcówce wygraliśmy ten mecz. Jesteśmy teraz w lepszej sytuacji, ponieważ z dwóch spotkań musimy wygrać jeden raz i postaramy się to zrobić. To nie koniec. Czeka nas naprawdę ciężki mecz lub nawet mecze i będziemy skoncentrowani, aby zagrać te pojedynki. Gratuluję też drużynie ze Zgorzelca świetnej gry i wszystkim kibicom gratuluję świetnego, a nawet niesamowitego, dopingu.

Saso Filipovski (trener, PGE Turów Zgorzelec): Gratuluję Prokomowi za zwycięstwo i gratulacje dla Filipa Dylewicza, który zagrał świetny mecz. Mogę być zadowolony z trzech kwart, w trakcie których graliśmy dobrze zarówno w obronie, jak i w ataku. W ostatniej kwarcie w ciągu ośmiu minut zdobyliśmy dwa punkty, co jest bardzo słabym rezultatem w ofensywie. Myślę, że moja mama zdobyłaby więcej punktów w ciągu dziesięciu minut i to za darmo. Kiedy Drobnjak trafia więcej razy za trzy od Logana i Kelatiego, to wiadomo, że nie wszystko jest w porządku. Trzeba jednak walczyć do końca, ponieważ wynik jest jeszcze sprawą otwartą. W ostatnim meczu w Sopocie zagraliśmy dobrze i mieliśmy zwycięstwo w kieszeni, ale będziemy starali się zagrać tak jeszcze raz i jest jasne, że jedziemy wygrać.

Filip Dylewicz (skrzydłowy, Prokom Trefl Sopot): Dziękuję za gratulacje od trenera. Myślę, iż kluczowa dla losów spotkania była czwarta kwarta, w której naprawdę bardzo skutecznie zagraliśmy w obronie i to pozwoliło nam odnieść sukces. Zdawaliśmy sobie sprawę, że gospodarze rzucą wszystko na jedną kartę i będą grali bardzo dobrze agresywnie w obronie. Cieszę się, że odnieśliśmy to zwycięstwo, które bardzo przybliży upragniony tytuł, ale gramy do czterech zwycięstw, więc nie możemy spocząć na laurach i powiedzieć sobie, że jest już koniec rywalizacji, że wrócimy do domu i na spokojnie pokonamy drużynę ze Zgorzelca. Ten mecz już jest przeszłością i musimy skoncentrować się, aby u siebie w domu być równie zaangażowanym i równie skutecznym w obronie, a to moim zdaniem będzie kluczowe dla losów tej rywalizacji. Do zobaczenia w Sopocie.

Thomas Kelati (skrzydłowy, PGE Turów Zgorzelec): Prokom wykazał więcej chęci do gry. My tak naprawdę przegraliśmy to spotkanie jeszcze przed wyjściem na boisko. Cóż… Każdy z nas musi się poważnie zastanowić nad sobą i swoją grą przed szóstym meczem. Trzeba walczyć do końca.

Komentarze (0)