el. EuroBasket 2011: Polska - Gruzja: Gortat dotrzymał słowa
We wtorkowy wieczór w łódzkiej Atlas Arenie Polacy w meczu eliminacyjnym do przyszłorocznych Mistrzostw Europy pokonali Gruzinów, czym zrewanżowali się rywalom za porażkę na ich terenie. Głównym żądłem polskiej reprezentacji był Marcin Gortat. Nasz jedynak w NBA już po meczu w Tbilisi był żądny rewanżu i obiecywał wygraną w Łodzi.
Krzysztof Kaczmarczyk
W Gruzji biało-czerwoni zagrali fatalnie i przegrali na inaugurację eliminacji aż 65:84. Po spotkaniu w Tbilisi zdruzgotany był Marcin Gortat, który zagrał bardzo słabe spotkanie, a na dodatek jego vis’a’vis Zaza Paczulia zanotował koncertowy występ. Środkowy Atlanta Hawks wywalczył 26 punktów i 8 zbiórek w 27 minut spędzonych na parkiecie i walnie przyczynił się do sukcesu swojej reprezentacji.
- Myślę, że Zaza Paczulia zniszczył głównie mnie, a nie cały zespół. Wina leży po mojej stronie. Jest mi wstyd za to, jak zagrałem. Jest to wstyd przed całym krajem. Trzeba to przeanalizować i upewnić się, że błędy z tego meczu już się nie powtórzą - powiedział po spotkaniu w Tbilisi Gortat, który uzbierał w Gruzji ledwie 10 punktów i 3 asysty.
Zawodnik Orlando Magic już wtedy obiecał, że tak słaby mecz mu się nie przytrafi, a w rewanżu to on będzie górował nad Paczulią. Do rewanżowego spotkania doszło we wtorek w łódzkiej Atlas Arenie. Polacy chcąc nadal liczyć się w walce o awans do przyszłorocznego EuroBasketu, który odbędzie się na Litwie, musieli pokonać Gruzinów, najlepiej różnicą przynajmniej 20 punktów.
Gortat od samego początku był niesamowicie skoncentrowany i skupiony. Wiedział bowiem co obiecał i zdawał sobie sprawę, jak ważne jest to spotkanie. Od samego początku polski środkowy rzucił niesamowite wyzwanie Paczulii. Ten wieczór należał do łodzianina. Zgodnie z jego obietnicami lider Gruzinów praktycznie nie istniał na parkiecie. Co prawda w całym meczu wywalczył 8 punktów, ale z gry trafił zaledwie 1 rzut na 10 oddanych.