O całej sprawie pisaliśmy już w poprzednim tygodniu. Rada Nadzorcza za pierwszym razem przyjęła kontrowersyjny, a wręcz kuriozalny system rozgrywek. Sezon zasadniczy Tauron Basket Ligi opuścić miał Asseco Prokom Gdynia. Mistrz Polski miał dołączyć dopiero w przyszłym roku, kiedy to doszłoby do podziału na dwie grupy, tzw. "szóstki", w dodatku z dorobkiem punktowym najlepszego teamu pierwszego etapu zmagań. Dwie najlepsze ekipy z dolnej grupy awansowałyby do fazy play off, zaś pozostałe walczyłyby o utrzymanie. Z ligi miały spaść drużyny z miejsc 11 i 12.
Zatwierdzenie tego systemu rozgrywek wywołało jednak ogromną lawinę. Fala krytyki napływała ze strony dziennikarzy, kibiców, a zainteresował się tą sprawą sponsor ekstraklasy Tauron Polska Energia, a także wysoko postawieni politycy. Rada Nadzorcza była więc pod ogromną presją, koniec końców ugięła się.
W tzw. międzyczasie większość klubów podpisywało petycję, bo chciały zamknięcia ligi. Jeden z projektów przedstawionych przez Jacka Jakubowskiego zakładał właśnie, że nie będzie spadków. - Miało to służyć klubom, bo miałyby czas na podniesienie poziomu głównie organizacyjnego, ale również sportowego - powiedział niedawno prezes Polskiej Ligi Koszykówki S.A.
Na ostatnim posiedzeniu Radzie Nadzorczej przedstawiona została petycja, na której swój podpis złożyło dziesięciu z dwunastu prezesów klubów Tauron Basket Ligi. Kto nie godził się na takie rozwiązanie? Wiadomo tylko, że jedną z osób jest Andrzej Twardowski, personalia drugiej są tajemnicą. Rada Nadzorcza nie przystała na propozycję klubów, odrzuciła petycję i przyjęła nowy system rozgrywek. Ten, według którego Asseco Prokom Gdynia gra w lidze na takich samych zasadach co reszta, czyli od początku rozgrywek. Nie dojdzie więc do podziału na "szóstki", ekipy z miejsc 9-12 zakończą sezon już po pierwszej fazie, spadnie najsłabsza drużyna.
- Po pierwszym zatwierdzeniu systemu rozgrywek z ligi miały spaść zespoły z miejsc 11-12. Przed zatwierdzeniem drugiego otrzymaliśmy wniosek od klubów. Zatwierdziliśmy jednak nowy system, według którego z PLK spada ostatnia drużyna. Oznacza to, że nawet jeśli ktoś wycofa się w trakcie rozgrywek, to nie będzie brany pod uwagę w końcowej klasyfikacji - mówi Twardowski, prezes Energi Czarnych Słupsk.