W zeszłym sezonie gdyńskie Asseco Prokom miało na parkiecie dwóch liderów. Od żadnego innego koszykarza nie zależało bowiem tyle, co od Davida Logana i Qyntela Woodsa. Wszystko wskazuje jednak na to, że w przyszłych rozgrywkach żadnego z nich nie zobaczymy w żółtej koszulce wielokrotnego mistrza Polski.
Pierwszy już przed kilkoma tygodniami podpisał umowę z najlepszą drużyną hiszpańskiej ekstraklasy ACB, Cają Laboral Baskonia, a fani Asseco Prokomu cały czas wierzyli, że chociaż jeden z ich ulubieńców pozostanie nad morzem. Niestety jednak i Woods zdecydował się kontynuować swoją karierę poza Polską. Amerykanin najprawdopodobniej przeniesie się do rosyjskiej Superligi, bowiem agent gracza podjął już rozmowy z Unicsem Kazań (drużyną, w której gra Maciej Lampe).
Trener Evgeni Pashutin, który w czerwcu przejął stery drużyny z Tatarstanu, zamierza zbudować ekipę aspirującą do przełamania hegemonii CSKA Moskwa i jednym z elementów jego planu jest właśnie gwiazda Tauron Basket Ligi z dwóch ostatnich sezonów. Dla 29-letniego Woodsa szkoleniowiec przewidział nawet rolę pierwszego silnego skrzydłowego, kosztem uznanego w Rosji Kelly’ego McCarty’ego. Faktem jest jednak, że i sam Amerykanin nie zgodziłby się prawdopodobne na miejsce wśród rezerwowych, po rozgrywkach, w których notował przeciętnie 17 punktów, 6,2 zbiórki i 2,5 asysty w Eurolidze.
Wydawać by się mogło, że poszukiwania godnego następcy Woodsa w Gdyni będą trwać co najmniej kilka tygodni. Wszak zespół prowadzony przez Tomasa Pacesasa nie zejdzie poniżej pewnego, ustalonego poziomu, a znowu na rynku transferowym nie zostało zbyt wielu bardzo dobrych niskich skrzydłowych o statusie wolnych agentów. Okazuje się, że nic bardziej mylnego - działacze Asseco Prokomu wytypowali już konkretnego kandydata, z którym obecnie prowadzone są negocjacje.
Jest nim 27-letni Denham Brown, reprezentant Kanady i zarazem lider tej drużyny. Co ciekawe, jeśli koszykarz podpisze kontrakt z mistrzem kraju, przybędzie do polskiej ekstraklasy w podobnych okolicznościach co Woods. Kanadyjczyk bowiem od kilku lat uznawany jest za zawodnika o ogromnym potencjale, którego talent tak naprawdę nigdy nie eksplodował.
W przeszłości Kanadyjczyk grał w NCAA w barwach renomowanej uczelni Connecticut, którą zakończył w roku 2006 ze średnimi 10,7 punktu i 4,4 zbiórki. Następnie został wybrany w drafcie do NBA przez Seattle SuperSonics z numerem 40., lecz w trakcie sezonu nie był w stanie przebić się do stałej rotacji (ledwie 2,4 punktu w 38 meczach) i włodarze "Ponaddźwiękowców" oddali go do ligi NBDL. Tam wiodło mu się zdecydowanie lepiej, dzięki czemu jeszcze w marcu trafił do Galatasaray Stambuł.
W tureckiej ekstraklasie koszykarz spisywał się jednak, delikatnie mówiąc, przeciętnie, podobnie zresztą, jak we Włoszech. Do ekipy Lega Uno, Tisettanty Cantu, trafił bowiem przed rozgrywkami 2007/2008 i choć rozegrał pełen sezon, średnie na poziomie 9,5 punktu i 4,8 zbiórki nie zachwyciły nikogo. Tym bardziej, że Brown grał jako podstawowy niski skrzydłowy.
Ostatnio zawodnik próbował swoich sił w lidze wenezuelskiej (sześć meczów) i ponownie w NBDL (19,7 punktu i 10,3 zbiórki w trzech grach dla Iowa Energy), zaś w czerwcu związał się na krótko z ekipą z Filipin, Barangay Ginebra Kings. Tauron Basket Liga może okazać się więc dla niego pewnego rodzaju ratunkiem. Wszak żaden koszykarz nie zagrałby w egzotycznej lidze filipińskiej, gdyby miał oferty z Europy. Działacze Asseco Prokomu sporo więc ryzykują sprowadzając Kandyjczyka, ale przecież ryzykowali również w przypadku Woodsa, a summa summarum ten doprowadził zespół do dwóch mistrzostw kraju.