MŚ grupa A: Odrodzenie Angoli, horrory dla Niemców i Argentyńczyków!

Znakomita pogoń Argentyńczyków w meczu z Australijczykami zakończyła się sukcesem i dwupunktową wygraną. Jeszcze więcej emocji dostarczył mecz Niemców z Serbami, w którym ci pierwsi schodzili z parkietu w glorii chwały, ale dopiero po dwóch dogrywkach! W pierwszym niedzielnym meczu grupy A Angola dość niespodziewanie pokonała Jordanię, a sukces ten zawdzięcza perfekcyjnej czwartej kwarcie.

W tym artykule dowiesz się o:

Ekipy Jordanii oraz Angoli już przed rozpoczęciem mistrzostw w Turcji uznawane były za dwie najsłabsze w zestawieniu grupy A. Obie zmierzyły się ze sobą już drugiego dnia turnieju, a lepsi okazali się Jordańczycy.

Reprezentanci Angoli rozpoczęli bardzo dobrze, a po dwóch akcjach prowadzili już 5:0, gdy zza łuku trafił Olimpio Cipriano. W połowie pierwszej kwarty reprezentanci z Afryki prowadzili już nawet 13:6, ale pierwszą kwartę zakończyli schodząc z parkietu z jednopunktową stratą do rywali. Pierwsze minuty drugiej części meczu dały ponowne prowadzenie reprezentantom Angoli, ale z każdą akcją szala przechylała się na stronę Jordańczyków, którzy do szatni schodzili prowadząc 35:29.

Po zmianie stron dominujący na parkiecie zawodnicy z Jordanii zdołali odskoczyć rywalom na 8 punktów, ale nieoczekiwanie z pomocą ekipie z Afryki przyszedł... szkoleniowiec Jordanii. Mario Palma tak głośno i ekspresyjnie nie zgadzał się z decyzjami sędziów, że ci ukarali go przewinieniem technicznym, a to tchnęło w rywali nowe siły. Po chwili na tablicy wyników było już tylko 42:41 dla Jordanii i walka rozpoczęła się praktycznie od nowa. Taka jednopunktowa przewaga utrzymała się aż do zakończenia trzeciej części meczu.

Emocje sięgnęły zenitu, gdy na 7 minut przed końcem meczu Angola objęła prowadzenie 52:47, a rywalom zaczęły puszczać nerwy, czego efektem było kolejne przewinienie techniczne, jakim ukarany został Osama Daghles. Czwartą kwartę koszykarze z Afryki rozpoczęli od serii 10:0 i faworyzowani zawodnicy z Jordanii musieli gonić wynik. Gdy jednak tylko udawało im się zbliżyć do granicy 4-5 punktów, rywale odpowiadali celnym rzutem zza łuku i właśnie skuteczna egzekucja tych rzutów poprowadziła Angolę do pierwszego triumfu na turnieju w Turcji.

Kluczowe dla losów całego meczu okazały się pierwsze minuty czwartej kwarty oraz równo punktujący team z Angoli. Całą czwartą kwartę koszykarze z Afryki wygrali aż 33:18, czym przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Jordania - Angola

65:79

(17:16, 18:13, 12:17, 18:33)

Jordania: Rasheim Wright 18, Zaid Abbas 14 (11 zb), Ayman Idais 9, Osama Daghles 8, Mousa Alawadi 7, Zaid Alkhas 6, Enver Soobzokov 3, Ali Zaghab 0, Mohammad Hadrab 0, Fedel Alnajjar 0, Wesam Alsous 0

Angola: Miguel Lutonda 16, Carlos Morais 14, Joaquim Gomes 13, Carlos Almeida 11, Felizardo Ambrosio 8, Eduardo Mingas 8, Olimpio Cipriano 4, Leonel Paulo 3, Domingos Bonifacio 2, Vladimir Jeronimo 0

Mocno podrażnieni porażką z Argentyną Niemcy, przystępowali do pojedynku z Serbami niezwykle zmobilizowani i rządni triumfu. Wicemistrzowie Europy, którzy nadal musieli sobie radzić bez Nenada Krsticia oraz Milosa Teodosicia od początku byli pod ostrzałem.

Serbowie grali jednak swój basket, którym tak zachwycili w pierwszym dniu turnieju, kiedy to rozgromili reprezentantów Angoli. Podopieczni Dusana Ivkovicia grali pewnie, a po pierwszej kwarcie meczu mieli trzy oczka przewagi nad Niemcami.

Po krótkiej przerwie nasi zachodni sąsiedzi szybko odrobili straty, a w 3 minucie drugiej kwarty objęli prowadzenie dzięki trójce Heiko Schaffartzika. Od tego momentu wynik cały czas wahał się wokół remisu, a do szatni na przerwę Niemcy schodzili prowadząc 37:35 dzięki "trójce"... Schaffartzika.

Po przerwie na parkiecie nadal trwała zażarta walka. Pierwsi kilka punktów przewagi uzyskali Niemcy, którzy po skutecznej akcji Robina Benzinga prowadzili nawet 48:43. Koszykarze z Bałkanów nie zamierzali się jednak przyglądać, jak rywale odskakują. "Trójka" Milenko Tepicia i punkty z linii rzutów osobistych dały prowadzenie Serbom 50:48. Na ostatnią kwartę ostatecznie to Niemcy wychodzili prowadząc różnica dwóch punktów, bo kolejny raz zza łuku celnie przymierzył Schaffartzik.

Jeszcze na 2 minuty przed końcową syreną w czwartej kwarcie wydawało się, że Niemcy mają wszystko pod kontrolą, a po punktach Demonda Greena prowadzili 69:63. Końcówka w wykonaniu Serbów była jednak piorunująca, a w roli głównej wystąpił Aleksander Rasic. W ciągu 90 ostatnich sekund meczu dwukrotnie trafił zza linii 6,25, a trzeci rzut, równo z końcową syreną minimalnie chybił celu. Jako, że na tablicy wyników było 69:69, do rozstrzygnięcia spotkania potrzebna była dogrywka.

W dogrywce Serbowie nie potrafili przez 3 i pół minuty zdobyć punktów, co wykorzystali podopieczni Dirka Bauermanna i objęli prowadzenie 73:69. Sygnał do pogoni wicemistrzom Europy dał Milenko Tepic, który ustrzelił "trójkę" i zmniejszył straty do zaledwie punktu. Po chwili jednak na tablicy wyników pojawił się kolejny remis, gdy Kosta Perovic wykorzystał jeden rzut osobisty, a do końca pozostawała minuta. Jak się jednak okazało wynik już nie drgnął, a to oznaczało kolejne dodatkowe pięć minut gry.

W drugiej dogrywce Niemcy zaczęli jeszcze lepiej, bo od serii 6:0. Wynik po stronie Serbów ponownie ruszył za sprawą Tepicia. Gdy koszykarze z Bałkanów doszli rywali na dwa punkty, zza linii 6,25 trafił Jan-Hendrik Jagla, który tym samym został bohaterem swojej reprezentacji. Co prawda w ostatniej akcji meczu szansę na wygraną mieli jeszcze rywale, ale pudło Tepicia oznaczało triumf Niemiec.

Serbia - Niemcy

81:82

(17:14, 18:23, 19:19, 15:13, 4:4 d1., 8:9 d2.)

Serbia: Kosta Perovic 20, Novica Velickovic 11, Aleksander Rasic 15, Milenko Tepic 14, Milan Macvan 9, Marko Keselj 7, Stefan Markovic 3, Nemanja Bjelica 2, Dusko Savanovic 0, Ivan Paunic 0

Niemcy: Jan-Hendrik Jagla 22, Demond Greene 15, Heiko Schaffartzik 14, Christopher McNaughton 12, Sreffan Hamann 10, Elias Harris 4, Tibor Pleiss 2, Robin Benzing 2, Philipp Schwethelm 1, Tim Ohlbrecht 0

Argentyńczycy do potyczki z Australijczykami przystępowali osłabieni brakiem Fabricio Oberto (zapalenie żołądka), a jak duże jest to osłabienie dla ekipy z Ameryki Południowej, nie trzeba nikomu tłumaczyć. Brak podstawowego podkoszowego szybko dał się we znaki Argentyńczykom.

Koszykarze z Antypodów szybko ruszyli do ataku i już po 3 minutach prowadzili 10:3 dzięki skutecznej akcji Josepha Inglesa. Podopieczni Bretta Borwna grali swój efektowny basket, a pierwszą kwartę "trójką" zakończył Patrick Miles, dając pięciopunktowe prowadzenie Australijczykom.

Pierwsze punkty w drugiej kwarcie zdobył Carlos Delfino, który dzięki dwóm skutecznym akcjom doprowadził do remisu. Rwale się nie przestraszyli, nadal skutecznie grali Miles z Inglesem, a to zaowocowało sześciopunktowym prowadzeniem po pierwszej połowie spotkania.

Gdy po zmianie stron, w połowie trzeciej kwarty, ekipa z Antypodów odskoczyła na 53:43 zaczęło pachnieć niespodzianką. Wtedy jednak Luis Scola udowodnił, że jest liderem Argentyny i pokazał, kto rządzi w tym meczu na parkiecie. Podkoszowy Houston Rockers rozpoczął swój koncert i w pojedynkę zaczął zmniejszać straty. Gdy kilka trójek dołożył do tego Leonardo Gutierrez, na 6 minut przed końcem meczu to team z Ameryki Południowej był na prowadzeniu 60:59! Argentyńczycy poszli za ciosem i już po chwili prowadzili nawet 65:59, ale rywal podjął rękawicę i od tego momentu toczył się wyrównany bój. Bój, w którym kluczowe akcje należały do Scoli, na którego nie było mocnych wśród "Kangurów". To właśnie on na 8 sekund przed końcem meczu wykorzystał dwa rzuty wolne i przypieczętował sukces swojej reprezentacji.

W całym meczu Scola zapisał w swoich statystykach aż 31 punktów i 9 zbiórek, będąc niekwestionowanym królem parkietu. 17 oczek dołożył Gutierrez, który m.in. pięciokrotnie trafił zza linii 6,25. Zupełnie zawiódł Delfino, który zakończył pojedynek z dorobkiem zaledwie 7 punktów. Dodał do tego natomiast 6 zbiórek i 4 asysty.

Wśród pokonanych nie istniał na parkiecie Aleksander Maric, który pierwszego dnia był najlepszym zawodnikiem swojej reprezentacji. Tym razem w 13 minut zapisał się w protokole meczowym jedynie czterema przewinieniami.

Argentyna - Australia

74:72

(20:25, 13:14, 19:17, 22:16)

Argentyna: Luis Scola 31, Leonardo Gutierrez 17, Pablo Prigioni 9, Carlos Delfino 7, Hernan Jasen 4, Guillermo Kammerichs 2, Roman Gonzalez 2, Luis Cequeira 2, Alfredo Quinteros 0, Juan Guttierez 0

Australia: Joseph Ingles 22, Patrick Milles 21, Matthew Nielsen 10, David Andersen 7, Adam Gibson 7, Brad Newley 5, Damian Martin 0, David Barlow 0, Mark Worthington 0, Aron Baynes 0, Aleksander Maric 0

Tabela

MscDrużynaMPKTZPBilans
1 Argentyna 2 4 2 0 152:146
2 Serbia 2 3 1 1 175:126
3 Australia 2 3 1 1 148:149
4 Niemcy 2 3 1 1 156:159
5 Angola 2 3 1 1 123:159
6 Jordania 2 2 0 2 140:155

Harmonogram gry 3 dnia grupy A:

Jordania - Serbia (godz. 15:30)

Australia - Niemcy (godz. 18:00)

Angola - Argentyna (godz. 20:30)

Komentarze (0)