Wyrównany pojedynek obejrzeli kibice zgromadzeni na meczu Rosji z Chinami. Oba zespoły nie potrafiły zbudować sobie większej przewagi, ale mimo wszystko na parkiecie trwała zażarta walka kosz za kosz. Rosjanie w pierwszej kwarcie wykonali kawał dobrej roboty ograniczając do minimum ofensywne zapędy Jianliana Yi. Lider Chińczyków w pierwszych 10 minutach meczy zdobył tylko dwa punkty, ale mimo tego jego zespół i tak prowadził 21:15.
Z czasem byli mistrzowie Europy odzyskiwali pewność w grze. Dobrze prezentował się Sergiej Monia, który dziurawił kosz rywali rzutami z dystansu, a dodatkowo wtórowali mu Sasza Kan i Anton Ponkraszow. Cała trójka miała w połowie trzeciej kwarty po 11 zdobytych punktów i to oni prowadzili grę Rosjan. Mniej widoczny był tym razem ,B>Timofej Mozgow, który oddał tylko pięć rzutów, z czego trafił trzy.
Całą trzecią kwartę trwał wyrównany bój, o czym świadczy wynik po 30 minutach meczu. Rosjanie prowadzili, ale tylko 63:62, co zapowiadało świetne widowisko w ostatniej części meczu. I tak też było, bowiem zarówno Chiny, jak i Rosja nie poprzestawały i grając dobrze w ataku chciałby wygrać to spotkanie.
Jeszcze na cztery i pół minuty przed końcem 75:73 dla Chin, ale właśnie te niecałe pięć minut to był popis drużyny trenera Davida Blatta. Rosjanie zdobyli jeszcze 14 punktów z rzędu, a zawodnicy z dalekiej Azji nie potrafili przełamać tego naporu rywala. Ostatecznie po fenomenalnej końcówce Rosja pokonała Chiny 89:80.
Wśród zwycięzców dobre zawody rozegrał Sergiej Monia. Zawodnik ten oddał siedem rzutów za trzy, z czego aż pięć znalazło drogę do kosza i z 17 punktami na koncie był najlepszym punktującym swojego zespołu. Po stronie Chin 19 oczek zdobył Yue Sun.
80:89
(21:15, 22:25, 19:23, 18:26)
Chiny: You Sun 19, Shipeng Wang 16, Jianlian Yi 14, ZhiZhi Wang 14, Wei Liu 5, Shulong Yu 5, Peng Zhou 3, Ailun Guo 2, Jinhui Ding 2.
Rosja: Sergiej Monia 17, Sasza Kaun 16, Anton Ponkraszow 15, Sergiej Bykow 11, Ewgeni Voronow 11, Timofej Mozgow 8, Andrej Woronczewicz 7, Vitali Fridzon 2, Dimitri Kwostow 2.
Reprezentacja Grecji nieco podrażniona bolesną porażką z Turcją bardzo zmobilizowana przystąpiła do pojedynku z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Pozostająca bez zwycięstwa drużyna nie sprawiła większych problemów Grekom, choć na początku wygrywała 7:0. Później dominowali już tylko zawodnicy trenera Jonasa Kazlauskasa, ale jeszcze w pierwszej kwarcie kibice zgromadzeni w hali w Ankarze mogli oglądać w miarę wyrównany pojedynek. Tę część gry Grecja wygrała tylko 20:14, ale już od drugich dziesięciu minut rozpoczęła swój atak.
Wtedy świetny fragment miała para Nick Calathes - Kostas Tsartsaris. Obaj raz za razem punktowali, nie dając Słoniom rozpostrzeć skrzydeł. Ci zanim się obejrzeli było już ponad 20 punktów straty do rywala i nadzieja na pierwsze zwycięstwo w Mistrzostwach Świata prysła jak bańka mydlana. W dziewięć minut drugiej kwarty Grecja rzuciła 24 punkty, tracąc zaledwie dwa. To pokazuje jaka różnica klas dzieli oba zespoły.
W drugiej połowie ekipa z Europy utrzymywała tylko swoją wysoką przewagę, która na początku czwartej kwarty sięgała nawet 45 punktów! Tylko małemu rozprężeniu wśród ekipy Hellady Wybrzeże Kości Słoniowej może zawdzięczać, że ich pogrom zakończył się na 37 punktach i porażce 60:97.
W ekipie gospodarzy wyróżnili się tym razem zawodnicy drugoplanowi. Nie byli to ani Ioannis Bourousis, ani Vasileios Spanoulis, tylko wspomniani wcześniej Nick Calathes i Kostas Tsartsaris i Giorgios Printezis. Pierwszy z nich zdobył 15 punktów, trafiając siedem z ośmiu wykonywanych rzutów za dwa i dołożył do tego także osiem asyst i siedem zbiórek. Tsartsaris i Printezis zdobyli po 12 punktów, będąc drugimi strzelcami swojej drużyny.
Wśród przegranych jedynym zawodnikiem, który zdobył więcej niż 10 punktów był Brice Assie. Zawodnik ten zakończył mecz z dorobkiem 11 oczek, ale to nie pomogło jego zespołowi w zaprezentowaniu się z dobrej strony.
60:97
(14:20, 5:27, 19:34, 22:16)
WKS: Brice Assie 11, Mamadou Lamizana 9, Guy Edi 9, Jonathan Kale 8, Ismael N'Diaye 6, Mohamed Kone 5, Charles-Noe Abouo 4, Mouloukou Diabate 4, Kinidinnin Konate 2, Eric Tape 2, Pape-Philippe Amagou 0
Grecja: Nick Calathes 15, Georgios Printezis 12, Konsatantinos Tsartsaris 12, Vasilios Spanoulis 10, Sofoklis Schortsanitis 10, Ioannis Bourousis 9, Konstantinos Kaimakoglou 8, Antonios Fotsis 6, Dimitrios Diamantidis 5, Nickolaos Zisis 4, Ian Vougioukas 4, Efstriatos Perperoglou 2
Opromieniona prestiżowym zwycięstwem nad Grecją ekipa Turcji napotkała ciężką przeszkodę w postaci drużyny Portoryko. Już pierwsza kwarta pokazała, że ten mecz nie będzie łatwy dla gospodarzy, bowiem prowadzona przez Hedo Turkoglu i Ersana Ilyasovę reprezentacja nie potrafiła odskoczyć Portorykańczykom. Ba, drużyna z Ameryki Południowej częściej prowadziła, a udokumentowała to w drugiej części meczu.
W niej Turcy jakby stanęli, co chwilę pudłowali, a rywale jak natchnieni szli do przodu. Po punktach Angelo Vassallo Portoryko prowadziło już 29:21. Wtedy Turcy nieco się przebudzili, ale i tak po 20 minutach gry musieli uznać wyższość rywala i przegrywali 30:37. Dobrze w tym fragmencie meczu spisywał się Jose Barea widoczny był w każdym elemencie gry. Albo sam rzucał, albo kreował dobre pozycje partnerom.
Wydawać by się mogło, że reprezentacja gospodarzy wyjdzie po przerwie bardzo zmobilizowana i nastawiona na odrobienie strat, ale nic z tych rzeczy. Portoryko nadal nadawało tempa grze, a na trzy minuty przed zakończeniem trzeciej kwarty przybysze z Ameryki Południowej prowadzili nawet 53:44. Wtedy do gry włączył się Karen Gonlum, który zdobył trzy punkty z rzędu, a po chwili trójkę w swoim stylu trafił Ilyasova i było tylko 50:53.
To dodało wiatru w żagle Turcji, która jeszcze przed rozpoczęciem czwartej kwarty zbliżyła się do rywala na jeden punkt (56:57),a już w pierwszej akcji ostatnich 10 minut wyszła na prowadzenie 58:57. Gospodarze na tym nie poprzestali i szybko zbudowali sobie pokaźną zaliczkę, wygrywając na siedem minut przed końcem 66:57, a cztery minuty później nawet 75:64.
To jednak nie wystarczyło to bezpiecznego dowiezienia tego wyniku do końca. Portoryko szalenie odrabiało straty, a po punktach Renaldo Balkmana na siedem sekund przed końcem było tylko 78:77 dla Turcji. Faulowany Kerem Tunceri trafił tylko jeden rzut wolny, ale mogącej przesądzić o zwycięstwie trójki nie trafił Vassallo i to Turcja wygrała 79:77
79:77
(19:19, 11:18, 26:20, 23:20)
Turcja: Hedo Turkoglu 16, Ersan Ilyasova 13, Omer Onan 12, Semi Erden 10, Karen Gonlum 9, Ender Arslan 5, Keren Tunceri 4, Omer Asik 4, Ogus Savas 3, Cenk Akyol 3.
Portoryko: Angel Vassallo 19, Peter Ramos 15, Carmelo Lee 11, Nathan Peavy 9, Jose Barea 7, Ricardo Sanchez 6, Renaldo Balkman 6, Daniel Santiago 2, Filiberto Rivera 2, Guillermo Diaz 0, David Huertas 0.
Tabela
Msc | Drużyna | M | PKT | Z | P | Bilans |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | Turcja | 4 | 8 | 4 | 0 | 296:245 |
2 | Rosja | 4 | 7 | 3 | 1 | 292:277 |
3 | Grecja | 4 | 7 | 3 | 1 | 327:304 |
4 | Chiny | 4 | 5 | 1 | 3 | 320:335 |
5 | Portoryko | 4 | 5 | 1 | 3 | 307:313 |
6 | WKS | 4 | 4 | 0 | 4 | 253:331 |
Harmonogram gry 5 dnia grupy C (czwartek, 2 września):
Portoryko - Wybrzeże Kości Słoniowej (15:00)
Grecja - Rosja (17:30)
Turcja - Chiny (20:00)