Kęstutis Kemzura: Wywieraliśmy wielką presję

Zwyciężając na Mistrzostwach Świata w Turcji po raz czwarty, Litwa udowodniła swoją wielkość. Podopieczni Kęstutisa Kemzura okazali się lepsi od niepokonanych we wcześniejszych trzech spotkaniach Francuzów, wygrywając 69:55. Po ostatniej syrenie szkoleniowiec cieszył się z kolejnego kroku w kierunku następnej fazy i komplementował swoich koszykarzy.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

- Wczoraj mieliśmy bardzo trudne spotkanie, które kosztowało nas wiele sił i z tego powodu martwiłem się o to, jak zaprezentujemy się dzisiaj - mówił po meczu Litwy z Francją, trener tych pierwszych, Kęstutis Kemzura. Jak się okazało, obawy szkoleniowca drużyny naszych wschodnich sąsiadów nie okazały się bezpodstawne, bowiem zespół Vincenta Colleta szybko objął kilkunastopunktowe prowadzenie.

Najpierw na tablicy wyników pojawił się rezultat 11:0, a chwilę później 29:14 i wydawało się, że Francja nie zrobi tego samego błędu, który dzień wcześniej uczynili Hiszpanie, czyli pomimo wysokiego prowadzenia, nie pozwoli rywalom rozwinąć skrzydeł. - Francja to wielki zespół. Na mistrzostwach nie ma ich największych gwiazd, nie ma Tony’ego Parkera czy Joakima Noaha, a mimo to grają wspaniale - komplementował przeciwnika Kemzura.

Pod nieobecność koszykarzy San Antonio Spurs i Chicago Bulls, sprawy w swoje ręce wzięli Nicolas Batum oraz Mickael Gelabale i to dzięki nim "Trójkolorowi" prowadzili tak wysoko już na samym początku spotkania. W miarę upływu czasu, Litwini odzyskiwali jednak wiarę we własne umiejętności oraz zdecydowanie poprawili skuteczność. Imponował zwłaszcza Jonas Maciulis, który ostatecznie rzucił tego wieczora 19 oczek. Dobra postawa skrzydłowego Armani Jeans Mediolan pozwoliła Litwie odrobić lwią część straty już do przerwy - 24:30

- Na początku mieliśmy naprawdę wiele problemów, ale wróciliśmy do gry właściwiej już w drugiej odsłonie, podczas gdy trzecia kwarta należała już zupełnie do nas - stwierdził Kemzura, podczas gdy jego podopieczni zwyciężyli ten fragment spotkania aż 28:11 i tym samym przed ostateczną fazą meczu prowadzili 52:41. - Wywieraliśmy na Francuzach wielką presję. Nie mieli ani centymetra wolnego miejsca w ataku i stąd my łatwo zdobywaliśmy punkty. Dobra ofensywa zawsze jest efektem dobrej obrony.

Cios zadany tuż po przerwie wpłynął na Francuzów demotywująco. Koszykarze trenera Colleta przestali przypominać kolektyw, zaś indywidualnymi akcjami nie byli w stanie zdziałać zupełnie nic. - To kolejny wielki dzień dla Litwy, która po ostatnich Mistrzostwach Europy podnosi się z kolan i pokazuje, że nadal należy do czołowych ekip świata. Jestem dobrej myśli przed kolejnymi spotkaniami - zakończył Kemzura.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×