Hiszpanie, którzy chyba jeszcze rozmyślali nad porażką z Serbami i rzutem Milosa Teodosicia długo nie potrafili przełamać się w meczu ze Słowenią. O triumfie podopiecznych Sergio Scariolo zadecydowała dopiero kapitalna ostatnia kwarta, w której Hiszpanie trafili m.in. 5 z 7 oddanych rzutów zza łuku, a całą ostatnią część meczu wygrali 33:18.
Bohaterem wciąż jeszcze aktualni mistrzowie świata triumf zawdzięczają kolejnemu świetnemu występowi Juana Carlosa Navarro. Rzucający "Dumy Katalonii" zapisał na swoim koncie 26 punktów, z czego 10 (plus 5 asyst) wywalczył w ostatniej ćwiartce praktycznie samemu rozstrzygając losy spotkania.
Jeszcze w końcówce trzeciej kwarty Słoweńcy prowadzili 58:51, ale wtedy do akcji ruszył wspomniany Navarro. Najlepszy zawodnik Hiszpanii w drugiej połowie wywalczył 23 ze swoich 26 punktów, czym zasłużył na miano najlepszego zawodnika spotkania. To właśnie on odmienił losy meczu, gdyż przez trzy kwarty wszystko zanosiło się na to, że to Słoweńcy zakończą mecz wygraną.
Początek czwartej kwarty okazał się jednak kluczowy. Dwukrotnie z dystansu celnie przymierzył Sergio Llull, kilka punktów dorzucił Rudy Fernandez, a cały mecz zakończył się triumfem podopiecznych Scariolo 97:80.
97:80
(16:23, 22:18, 26:21, 33:18)
Hiszpania: Juan Carlos Navarro 26, Rudy Fernandez 16, Fran Vazquez 16, Felipe Reyes 9, Alex Mumbru 7, Sergio Llull 6, Marc Gasol 5, Jorge Garbajosa 5, Fernando San Emeterio 4, Ricky Rubio 3, Raul Lopez 0, Victor Claver 0
Słowenia: Jaka Lakovic 19, Goran Dragic 19, Sani Becirovic 13, Miha Zupan 11, Samo Udrih 7, Primoz Brezec 6, Gasper Vidmar 2, Bostjan Nachbar 2, Uros Slokar 1
Po dramatycznie słabym meczu przeciwko Litwie, trener Sergio Hernandez musiał chyba dokonać cudu, żeby zmobilizować swoich podopiecznych. Po raz kolejny jednak okazało się, że gdy w dobrej formie strzeleckiej są Carlos Delfino i Luis Scola, to Albicelestes wygrywają swoje mecze.
Team z Ameryki Południowej zaczął dobrze i już po pierwszej kwarcie miał kilka punktów przewagi. Gdy na początku drugiej zdołali odskoczyć na 22:11 wydawało się, że kibice nie doświadczą zbyt dużo emocji w tym meczu. Rosjanie nie zamierzali się jednak poddać i jeszcze przed końcem pierwszej połowy meczu zniwelowali praktycznie wszystkie straty. Podopieczni trenera Davida Blatta w pewnym momencie przegrywali już tylko różnicą punktu, ale ostatnia akcja Argentyny przyniosła punkty Scoli i do szatni reprezentacje schodziły przy stanie 36:33.
Po zmianie stron trwała wyrównana walka, ale tylko do połowy czwartej kwarty. Na 6 minut przed końcem punkty zdobył dobrze dysponowany Timofiej Mozgow i było tylko 58:56 dla Albicelestes. Ten samo Mozgow popełnił jednak po chwili swoje czwarte przewinienie i musiał nieco odpuścić w defensywie. To od razu wykorzystali rywale, którzy ostatnie minuty meczu wygrali 17:5, a cały mecz 73:61.
Podopieczni Hernandeza wygrali, bo znów trafiał Scola, a formę z dnia poprzedniego utrzymał Delfino. Pierwszy zapisał na swoim koncie 27 punktów, a drugi o oczko mniej.
Wśród pokonanych double-double w swoich statystykach Mozgow, a najskuteczniejszy był Siergiej Monia.
Rosjanie radzili sobie w tym meczu bez Saczy Kauna, natomiast w czwartej kwarcie kontuzji nabawił się podstawowy zawodnik Albicelestes Hernan Jasen.
61:73
(11:15, 22:21, 19:18, 9:19)
Rosja: Siergiej Monia 17, Andriej Woroncewicz 10, Timofiej Mozgow 10 (11 zb), Dmitrij Chwostow 9, Siergiej Bykow 5, Anton Ponkraszow 3, Jewgienij Woronow 3, Witalij Fridzon 2, Aleksiej Żukanienko 2
Argentyna: Luis Scola 27, Carlos Delfino 26, Fabricio Oberto 10, Pablo Prigioni 5, Leonardo Gutierrez 3, Hernan Jasen 2, Roman Gonzalez 0, Luis Cequeira 0, Paolo Quinteros 0, Federico Kammerichs 0