Trener Serbów Dusan Ivkovic w meczu o brązowy medal zmienił swoją etatową pierwszą piątkę, a Milenko Tepicia zastąpił Marko Keselj. Jak się okazało, zmiana ta była strzałem w dziesiątkę. Keselj zaczął znakomicie, a team z Bałkanów szybko objął dość wysokie prowadzenie. W 6 minucie po akcje 2+1 Nenada Krsticia wicemistrzowie Europy prowadzili już 18:9. Rywale rzucili się jednak do pogoni, a sygnał celną do ataku "trójkę" dał Martynas Pocius. Impuls tak bardzo podziałał na Litwinów, że Ci zdołali wygrać jeszcze pierwszą kwartę 23:22, a wszystko to dzięki skutecznej egzekucji rzutów osobistych Pociusa.
Krótka przerwa nie wybiła Litwinów z rytmu dobrej gry. Zza łuku trafił Simas Jasaitis, spod kosza punkty dołożył Linas Kleiza i zrobiło się 32:26 dla podopiecznych Kestutisa Kemzury. Gra Serbów przypominała nieco walkę z wiatrakami i dopiero pojawienie się na parkiecie Novicy Velickovicia wniosło ożywienie w poczynanie serbskiej reprezentacji. Rywale jednak dalej pomogli liczyć na Kleizę i Jasaitisa, a po ich dwóch kolejnych celnych "trójkach" zrobiło się 42:33. W końcówce pierwszej połowy po efektownym wsadzie Mantasa Kalnietisa Litwini prowadzili już nawet 48:35, ale równo z końcową syreną zza łuku przymierzył Aleksandar Rasic dając Serbii nadzieje na lepszą drugą połowę meczu.
Przerwa nie zmieniła zupełnie niczego w grze wicemistrzów Europy. Kulała gra w ofensywie, bo dramatycznie rozgrywał Milos Teodosic, który szybko został zdjęty przez swojego trenera, bo rywale prowadzili już 55:40. Gdy po chwili swój 22 punkt w meczu zdobył Kleiza, sytuacja Serbii zrobiła się dramatyczna. Nastrojów w obozie trenera Ivkovicia nie poprawiła nawet "trójka" Teodosicia. Te jednak nie mogły być dobre, gdyż grający fenomenalnie Kleiza wyprowadził Litwę na prowadzenie 72:50
Na ostatnią kwartę druga ekipa ubiegłorocznego EuroBasketu wychodziła ze stratą 18 punktów do rywali i mało ludzi wierzyło, że w tym meczu mogą powrócić emocje. Złudzeń nie pozostawił Kalnietis, który szybko zdobył pięć punktów z rzędu, a potem wraz ze swoimi kolegami spokojnie kontrolował wynik meczu.
W meczu o brąz winy odkupił po fatalnym meczu półfinałowym przeciwko USA Linas Kleiza. Lider Litwinów zakończył spotkanie z dorobkiem 33 punktów i 7 zbiórek, trafiając m.in. 5 z 7 oddanych rzutów za 3 punkty. Double-double na swoim koncie zapisał Simas Jasaitis, a cichym bohaterem spotkania był też z pewnością Paulius Jankunas.
Serbom zdecydowanie nie wychodzą ostatnio decydujące o medalach mecze na wielkich turniejach. W katowickim Spodku przed rokiem nie zdołali nawiązać walki z Hiszpanami. Tym razem nie podołali Litwinom. Zawiedli liderzy w osobach Milosa Teodosicia i Nenada Krsticia. To główny powód, dla którego podopieczni trenera Ivkovicia z Turcji nie przywiozą żadnego medalu, a byli przecież o pół sekundy, od gry w wielkim finale tej imprezy...
88:99
(22:23, 16:25, 16:24, 34:27)
Serbia: Novica Velickovic 18, Marko Keselj 12, Dusko Savanovic 10, Milos Teodosic 9, Aleksandar Rasic 8, Milan Macvan 8, Milenko Tepic 7, Ivan Paunic 6, Nenad Krstic 5, Stefan Markovic 3, Nemanja Bjelica 2, Kosta Perovic 0
Litwa: Linas Kleiza 33, Paulius Jankunas 15, Simas Jasaitis 14, Mantas Kalnietis 14, Martynas Pocius 12, Tomas Delininkaitis 4, Jonas Maciulis 3, Renaldas Seibutis 2, Robertas Javtokas 2, Tadas Klimavicius 0