Arkadiusz Chlebda (trener Górnika): Trzeba pamiętać, że w ubiegłym, ciężkim dla nas sezonie zespół z Lublina w ogóle nam nie leżał, bo dwa razy przyjęliśmy srogie lanie. Na porażkę złożyło się kilka elementów - krótka ławka, szybkie faule. Już w pierwszej kwarcie złapaliśmy kilka głupich fauli, jak na zawodników na tym poziomie. Zwalam to na podróż w dniu meczu, chociaż uczulałem na dobrą rozgrzewkę. Może zabrakło troszkę koncentracji, ponieważ roztrwoniliśmy 15 punktów przewagi. Jestem bardzo zadowolony z postawy zespołu. Chciałbym, żeby prezentował on taką grę. Porażka jednym punktem najgorzej boli. W ostatniej akcji mogliśmy jeszcze trafić, ale myślę, że w tamtym sezonie wykorzystaliśmy limit szczęścia takimi rzutami, bo chyba z trzy mecze dzięki nim wygraliśmy. Nie spuszczamy głów. Za tydzień trzeba pokazać się z lepszej strony przed własną publicznością przeciwko Siedlcom i wygrać.
Dominik Derwisz (trener Startu): Poza zwycięstwem i ostatnimi siedmioma minutami faktycznie nie było to, co zakładaliśmy. W pierwszej połowie na poziomie ligowym zagrał tylko Michał Sikora. Adam (Myśliwiec - przyp. red.) walczył na tablicach, ale nie przekładało się to na punkty. Pozostali zawodnicy mieli strach w oczach, bali się podejmowania decyzji rzutowych - nawet będąc metr od kosza odrzucali piłkę na szósty metr i przez to musieliśmy oddawać więcej rzutów z półdystansu czy dystansu, które niestety nie znajdowały drogi do kosza. Apogeum to był rzut Pawła Kowalskiego, który nie zmierzył się nawet z obręczą. To brak jakiejkolwiek pewności i wiary w siebie. Kiedy wziąłem czas na siedem minut przed końcem powiedziałem, że już nie mamy co się oszczędzać - rzucamy wszystko na jedną szalę i kryjemy agresywnie na całym boisku. Siedem ostatnich minut moi zawodnicy zagrali rewelacyjnie - wykazali wielki charakter i wolę zwycięstwa.
Marcin Sterenga (silny skrzydłowy Górnika): Proszę sobie wyobrazić, jak mi jest szkoda. Cały dzień spędziliśmy w autobusie. Byliśmy bliscy zwycięstwa, ale gratulacje należą się przeciwnikom. Niestety przegraliśmy, szczęście dopisało Startowi. Kluczowym momentem było kilka strat, które popełniliśmy przy prowadzeniu bodajże dwunastoma punktami. Poszło kilka szybkich kontr, to pozwoliło nabrać wiatru w żagle i tchnęło ducha w Start, który już praktycznie oddałby mecz, gdybyśmy zdobyli jeszcze z cztery punkty. Rywale podźwignęli się dzięki nam i nie udał nam się chytry plan wygrania w Lublinie.
Adam Myśliwiec (niski skrzydłowy Startu): Przed meczem trener mówił mi, że grając na pozycji numer trzy nie mogę bać się rzucać, bo taki zawodnik nic nie wnosi. Przy ostatnim rzucie Michał (Sikora - przyp. red.) podał mi, była niezła pozycja i nie pozostało nic innego, tylko rzucać. Decyzja była dobra. Jak do tej pory to zdecydowanie mój najważniejszy rzut w karierze.
Michał Sikora (rozgrywający Startu): Najważniejsze, że wygraliśmy i pokazaliśmy charakter. Nie szło nam przez trzy kwarty, wynika to z faktu, że był to pierwszy mecz. Wszyscy chcieliśmy, jak najlepiej a wtedy nie wszystko wychodzi. Myślę, że z każdym meczem będzie coraz lepiej.