Spotkanie teoretycznie dwóch najsłabszych reprezentacji w grupie E miało dać odpowiedź na to, która z ekip przedłuży swoje szanse na awans do ćwierćfinałów. Warunek był prosty. Mianowicie trzeba było wygrać wtorkowy mecz oraz środowy. Po drugim swoim meczu w tym etapie turnieju bliżej tego celu są Greczynki.
Podopieczne Kostasa Missasa rozpoczęły bardzo dobrze. Zza łuku trafiły liderki, czyli Styliani Kaltsidou oraz Evanthia Maltsi, a Greczynki prowadziły 11:5. Kanadyjki starały się zniwelować straty, ale raziły nieskutecznością.
Sytuacja zupełnie odmieniła się na początku drugiej kwarty. Zawodniczki spod znaku Klonowego Liścia poprawiły grę w defensywie, a w ataku wpadło kilka rzutów, dzięki czemu w 14 minucie objęły jednopunktowe prowadzenie. Wyrównany bój toczył się do stanu 21:20 dla teamu z Europy. Ostatnie 140 sekund Greczynki wygrały 7:0 dzięki czemu dysponowały dość spokojną przewagą przed drugą połowę.
Po zmianie stron szybko zza linii 6,25 trafiła Dimitra Kalentzou było 31:20 dla teamu z Hellady. Podopieczne Allison McNeill dwoiły się i troiły, żeby zniwelować straty, ale nawet gdy wykreowały sobie dogodne do rzutu to pudłowały niemiłosiernie. To wszystko sprawiało, że Greczynki po trzech kwartach nadal prowadziły dość pewnie.
Wszystko zmieniło się w połowie ostatniej części meczu. Zza łuku celnie przymierzyły Kimberley Smith oraz Teresa Gabriele, a straty Kanadyjek zmalały do dwóch punktów. Od tego momentu emocje już nie opadły, a poziom dramaturgii osiągnął maksimum. Na 30 sekund przed końcem dwa rzuty osobiste wykonała Krista Phillips i było 53:52. Kluczową, jak się później okazało, akcję dla losów meczu przeprowadziła Pelagia Papamichail. Ta trafiła z półdystansu na 14 sekund przed końcem i Greczynki było blisko upragnionej wygranej.
McNeill poprosiła o przerwę, a kluczowy dla Kanady rzut w meczu miała oddać Kaela Chapdelaine. Ta wyszła na pozycję, ale jej rzut okazał się nieskuteczny i w zasadzie było już po meczu. Sukces Greczynek przypieczętowała Olga Chatzinikolau i to piąta ekipa ostatnich mistrzostw Europy pozostała w grze o awans do ćwierćfinałów.
Greczynki wygrały pomimo faktu, że ogromne problemy ze skutecznością miała Evanthia Maltsi. Lidrka swojej ekipy uzbierała co prawda 11 punktów, ale trafiła zaledwie 3 z 11 oddanych rzutów. Jeszcze gorzej wypadła Styliani Kaltsidou - 2 celne na 13 rzutów.
W kanadyjskim zespole zdecydowanie zabrakło punktów Tamary Tatham. Nieźle zagrała Krista Phillips. Nowa środkowa Odry Brzeg wywalczyła 8 punktów i 7 zbiórek.
52:57
(7:12, 13:16, 17:16, 15:13)
Kanada: Kimberley Smith 10, Krista Phillips 8, Kaela Chapdelaine 8, Lizanne Murphy 8, Teresa Gabriele 7, Natalie Achnowa 3, Chelsea Aubry 3, Jordana Adams 3, Tamara Tatham 2, Courtney Pilipaitis 0, Janelle Bekkering 0
Grecja: Pelagia Papamichail 12, Evanthia Maltsi 11, Dimitra Kalentzou 11, Olga Chatzinikolau 9, Styliani Kaltsidou 7, Zoi Dimitrakou 3, Katerina Sotiriou 2, Eirini Mitropoulou 2, Lolita Lymoura 0
Pojedynek aktualnych mistrzyń świata Australijek z mistrzyniami Europy Francuzkami zapowiadał się na bardzo ciekawe spotkanie, chociaż ze wskazaniem oczywiście na te pierwsze. Trójkolorowe grały jednak bardzo ambitnie i po raz kolejny udowodniły, że ich defensywie niestraszne są nawet wielkie mistrzynie świata.
Pojedynek rozpoczął się od strzeleckich popisów Penny Taylor oraz Endene Miyem. Obie trzymały wynik dla swojego zespołu, ale tej pierwszej z pomocą przyszła Hollie Grima, a efekt tego taki, że Australijki odskoczyły na 13:7. Taylor była nie do zatrzymania dla Francuzek, a już po pierwszej części meczu mogła pochwalić się 8 punktami i 4 zbiórkami.
Z początkiem drugiej kwarty Trójkolorowe zbliżyły się na 3 oczka, ale natychmiastowo sprawy w swoje ręce wzięła Lauren Jackson. Gwiazda Seattle Storm najpierw zaliczyła akcję 2+1, po chwili trafiła z półdystansu, a Australijki ponownie objęły kontrolę nad meczem. Przed przerwą mistrzynie Europy mogły zmniejszyć straty, jednak przy wyprowadzeniu kontry kroki popełniła Florence Leprone. Do końca pierwszej połowy pozostawało 5 sekund, a o przerwę poprosiła Carrie Graff. Jej podopieczne znakomicie wykorzystały pozostający czas, a akcję trzema punktami zakończyła Taylor powiększając przewagę Opals do 9 oczek.
Druga połowa rozpoczęła się od kolejnych punktów Taylor, ale w natarciu były Francuzki. Znakomicie grą Trójkolorowych kierowała Celine Dumerc. Rozgrywająca mistrzyń Europy najpierw sama zdobyła punkty, potem idealnie wyłożyła piłkę do Emmeline Ndongue i przewaga teamu z Antypodów zmalała do zaledwie 3 punktów. Emocje sięgnęły zenitu, gdy w 28 minucie na tablicy wyników pojawił się remis 41:41, a teamem dominującym na parkiecie były Trójkolorowe.
Na decydującą część meczu podopieczne Graff wychodziły z przewagą 4 punktów i nadal nie mogły być pewne kolejnego triumfu podczas mistrzostw świata. Australijki zaczęły jednak decydujące dziesięć minut meczu od 7 punktów z rzędu i odskoczyły na 57:44, a duża w tym zasługa Lauren Jackson. Zaangażowanie LJ dało impuls do dobrej gry pozostałym Australijkom, które nie pozwoliły się już dogonić i ostatecznie wygrały dość pewnie 62:52.
Australijki wygrały, bo miały więcej opcji w ataku. Wygrały, bo bardzo dobrze zagrały Penny Taylor i Lauren Jackson, które odpowiednio wywalczyły 18 i 19 punktów. Trójkolorowe kolejny raz pokazały znakomitą defensywę i poukładaną koszykówkę, ale zabrakło skuteczności. Zdobywają 52 punkty ciężko jest bowiem pokonać mistrzynie świata.
Podopieczne trenera Vincenta zagrały niezłe spotkanie, a trzeba jeszcze do tego dodać fakt, że trener Vincent bardzo oszczędzał swoją liderkę Celinę Dumerc. Trójkolorowe mają w perspektywie mecz o trzecie miejsce w grupie, kiedy to w środę zagrają z Grecją. Z pewnością chwila odpoczynku była zatem dla liderki potrzebna.
62:52
(15:10, 19:15, 14:19, 14:8)
Australia: Lauren Jackson 19 (10 zb), Penny Taylor 18, Hollie Grima 10, Kristi Harrower 4, Belinda Snell 3, Jenna O'Hea 3, Marianna Tolo 2, Erin Philips 2, Elizabeth Cambage 1, Tully Bavilaqua 0, Samantha Richards 0
Francja: Celine Dumerc 9, Endene Miyem 8, Florence Lepron 8, Anael Lardy 5, Johanne Gomis 5, Emmeline Ndongue 5, Jennifer Digbeu 4, Pauline Jennault 3, Marielle Amant 2, Elodie Godin 2, Clemence Beikes 1, Marion Laborde 0
Ostatni wtorkowy pojedynek w hali CEZ Arena w Ostravie miał swojego wielkiego faworyta, a ten nie zawiódł oczekiwań. Wygrana podopiecznym Geno Auriemmy przyszła chyba jednak nadspodziewanie łatwo, bo chyba nawet same Amerykanki były zaskoczone, jak szybko rozstrzygnęły losy spotkania.
Zaczęło się dość interesująco, bo po dwóch minutach wynik brzmiał 6:6. Potem jednak do głosu doszły Candice Dupree i Tina Cahrles. Koszykarki zza wielkiej wody zanotowały run 17:0 i w tym momencie emocje się zakończyły. Reprezentantki USA zdominowały grę w pomalowanym polu, gdzie rywalizację wygrały 26:4, a po pierwszej kwarcie prowadziły 37:11!
Po krótkiej przerwie trener Auriemma miał totalną swobodę, a już w drugiej kwarcie na parkiecie pojawiła się Jayne Appel. To świadczy tylko i wyłącznie o tym, że w tym meczu wszystko było już rozstrzygnięte. Po pierwszej połowie wspomniana Appel jako jedyna koszykarka reprezentacji USA nie miała punktów na swoim koncie, a jej team prowadził 58:28.
Po przerwie Białorusinki jak gdyby odliczały czas do zakończenia meczu, z kolei Amerykanki spokojnie robiły swoje i punktowały rywalki, a po trzydziestu minutach gry miały po swojej stronie już 85 zdobytych punktów, przy zaledwie 44 rywalek.
W ostatniej części meczu jedynym pytaniem pozostawał fakt, w której minucie USA dojedzie do bariery 100 punktów. Sztuka ta udała się tej najmłodszej. Maya Moore, bo o niej mowa, przekroczyła "setkę" na 3 minuty przed końcową syreną i był to w zasadzie jedyny moment godny uwagi w czwartej kwarcie.
Mecz nie był wielkim widowiskiem, bo takim nie mógł być. Przewagi fizyczności i atletyzmu Amerykanek nad Białorusinkami była olbrzymia, a te w pełni potrafiły wykorzystać swoje atuty. Podopieczne Auriemmy zdobyły 107 punktów, co jest wynikiem tylko o oczko gorszym od najlepszego na tych mistrzostwach wyniku, ustanowionego również przez Amerykanki.
Pojedynek ten dał również odpowiedź na to, że Jayne Appel kompletnie nie nadaje się do gry na tym poziomie i odstaje o kilka poziomów od swoich znakomitych koleżanek. Środkowa USA spędziła na parkiecie 10 minut i w tym czasie nie zdołała zdobyć żadnego punktu, jako jedyna ze swojego zespołu.
Przed środową konfrontacją z Australijkami, podopieczne Geno Auriemmy pokazały po raz kolejny znakomity basket. Efektowne asysty, szybka gra do przodu i agresywna defensywa – to właśnie cechuje amerykańską reprezentację koszykarek na turnieju w Czechach. Niesamowita łatwość w zdobywaniu punktów cieszy publiczność, ale prawdziwym testem dla Amerykanek będzie mecz z Opals, który zakończy w środę zmagania w Ostravie i rozstrzygnie o pierwszym miejscu w grupie E.
61:107
(11:37, 17:21, 16:27, 17:22)
Białoruś: Marina Kress 10, Jelena Leuczanka 9, Anastazja Wieremiejenka 8, Tatiana Liktorowicz 6, Natalia Trafimowa 6, Natalia Anufrienka 6, Tatiana Troina 5, Swietłana Wałko 4, Aleksandra Tarasowa 3, Julia Dureika 2, Wiktoria Hasper 2, Natalia Marczanka 0
USA: Sylvia Fowles 15, Diana Taurasi 14, Candice Dupree 12, Swin Cash 11, Maya Moore 11, Lindsay Whalen 9, Angel McCoughtry 9, Tina Charles 8, Asjha Jones 8, Tamika Catchings 8, Sue Bird 2, Jayne Appel 0
Tabela
Msc | Drużyna | M | PKT | Z | P | Bilans |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | USA | 5 | 10 | 5 | 0 | 482:292 |
2 | Australia | 5 | 10 | 5 | 0 | 401:280 |
3 | Francja | 5 | 8 | 3 | 2 | 322:291 |
4 | Grecja | 5 | 7 | 2 | 3 | 297:354 |
5 | Białoruś | 5 | 7 | 2 | 3 | 322:381 |
6 | Kanada | 5 | 6 | 1 | 4 | 259:338 |
Harmonogram gry 2. dnia w grupie E:
Grecja - Białoruś, godz. 15:30
Francja - Kanada, godz. 18:00
USA - Australia, godz. 20:15