Kibice nie chcą Trześniewskiego

Po porażce koszykarek Łódzkiego Klubu Sportowego w derbowym pojedynku z Widzewem, kibice ŁKS-u żądają odejścia Mirosława Trześniewskiego. Sam szkoleniowiec nie chce jednak o tym słyszeć i nie czuje się winny fatalnej gry łodzianek.

"Zabiłeś sekcję" to najłagodniejsze określenie, jakim żegnali kibice trenera Mirosława Trześniewskiego po meczu derbowym. Nie zabrakło również wulgaryzmów i bardzo stanowczych "apeli" o odejście szkoleniowca, który pełni również kilka innych funkcji w klubie.

"ŁKS Basket Women nie jest Pańskim folwarkiem. To najbardziej utytułowana sekcja Łódzkiego Klubu Sportowego i nie dopuścimy do tego, aby została ona zniszczona przez osoby nią zarządzające. (...) Mamy zamiar patrzeć Panu na ręce" - napisano w liście otwartym Stowarzyszenia Kibiców ŁKS do Mirosława Trześniewskiego.

Fani zadają szkoleniowcowi również wiele pytań, choć przyznają, że nie spodziewają się konkretnych odpowiedzi.

Z zarzutów kibiców nic sobie nie robi sam zainteresowany.

- Nie będę polemizował z kibicami, którzy są napuszczani przez ludzi, którym nasza sekcja wyraźnie przeszkadza. Jeśli ktoś nie chce chodzić na nasze mecze, niech nie chodzi, nie będziemy nikogo uszczęśliwiać na siłę. Koszykówka żeńska w ŁKS-ie od siedmiu lat nie powinna istnieć, ale jakoś to ciągniemy - mówił Trześniewski po spotkaniu derbowym.

Tymczasem napięcie na linii sekcja - kibice, z dnia na dzień narasta. Fani na forach internetowych zapowiadają, że nie będą przychodzić na mecze, dopóki Trześniewski nie opuści ŁKS-u. Porównują oni koszykówkę kobiet do innych sekcji w tym klubie, które również były źle zarządzane i były na skraju upadku, ale teraz są odbudowywane.

Komentarze (0)