Wielki pożegnalny sukces

O wielką atrakcję dla kibiców postarali się działacze i osoby pracujące w zgorzeleckim klubie. Na parkiecie w hali "czarno-zielonych" ustawiono scenę, a kibice zasiedli przed nią niemal w komplecie. Frekwencja dopisała, niczym przy ligowym pojedynku koszykarskim.

W tym artykule dowiesz się o:

Wszystko odbyło się zgodnie z planem i każdy punkt programu został zrealizowany. Prowadzący zapowiedzieli występ cheerleaders prowadzonych przez Innę Błaszczyk, a później odbyła się krótka historia klubu w postaci relacji radiowej Jacka Sałaputy i Sebastiana Jasińskiego (Muzyczne Radio), udekorowana najlepszymi fragmentami z gazet w tle. Następnie przyszedł długo wyczekiwany moment, czyli pojawianie się po kolei wielkich zgorzeleckich bohaterów, którzy przy stroboskopowym świetle wybiegali z tunelu, podążając przez gąszcz dłoni kibiców na scenę, by dodać jeszcze kilka słów, w swoim ojczystym języku, do mikrofonu. Wiele uśmiechu na twarzy wywoływały polskie zdania wypowiadane przez Davida Logana, czy Hardinga Nanę, którzy cieszyli się ogromnym zainteresowaniem. Nie obyło się też bez piłek, które koszykarze, po złożeniu autografu kierowali, w stronę fanów. Każdy ze srebrnych medalistów otrzymał ogromne brawa.

Pożegnalna feta była ogromnym sukcesem organizacyjnym klubu, a wszyscy jednoznacznie potwierdzili, iż nie przegrali złota, tylko wywalczyli srebro. – Dał nam przykład Bonaparte, jak zwyciężać mamy – zacytował fragment polskiego hymnu narodowego Boban Mitev, drugi trener wicemistrzów Polski. Prezes Piotr Waśniewski podziękował wszystkim kibicom, graczom, trenerom oraz przede wszystkim sponsorom, a Saso Filipovski, który tego wieczoru otrzymał od zgromadzonych, mimo później pory, kibiców najwięcej oklasków, zapytał szczęśliwy: "Kto wygra mecz?". Słoweniec był niezwykle uradowany słysząc z ust kibiców gromkie "Turów, Turów, Turów!". Wszyscy wspólnie odśpiewali "We are the champions" grupy Queen i to zakończyło oficjalną część pożegnania.

Kibice przez cały sezon byli naszym szóstym zawodnikiem. Oni są mistrzami, więc także i my nimi jesteśmy – zakończył Saso Filipovski, który witany był na stojąco przy gromkich oklaskach i skandowaniu jego nazwiska. Fani zgorzeleckiej drużyny śpiewali do słoweńskiego trenera "Zostań z nami!", ale Filipovski, który jeszcze przed finałami otrzymał propozycję przedłużenia kontraktu z PGE Turowem, ma jeszcze czas do namysłu. Po kolejnym, zakończonym sukcesem, sezonie przyszła pora na zasłużony odpoczynek.

Frekwencja dopisała, a ogromna ilość kibiców nie mogła nacieszyć się swoimi ulubieńcami. Pożegnanie wicemistrzów Polski trwało bardzo długo, ponieważ zorganizowana uroczystość przykuła uwagę kibiców, ale będący w centrum zainteresowania sami gracze przez kilkadziesiąt minut rozdawali autografy, a także cierpliwie pozowali do wspólnych zdjęć. Postawa godna mistrzów!

Źródło artykułu: