- Cieszę się z wygranej, ale to tylko pierwszy mecz i zobaczymy co będzie dalej. Nic wielkiego się nie wydarzyło, to tylko wygrany mecz. Gratuluję dziewczynom, bo zagrały tak jak trzeba - powiedział po meczu Nikołaj Tanasejczuk, nowy trener Lotosu Gdynia.
Wtórowała mu w tym wszystkim Daria Mieloszyńska, dla której był to debiut w oficjalnym meczu w barwach Lotosu. - Wiadomo, ze wygrana cieszy, ale to jest dopiero pierwszy mecz. Jeden mecz nie weryfikuje tego, jakim zespołem jesteśmy i jakim będziemy w trakcie sezonu. Ja mam jednak nadzieję, że będziemy mocnym zespołem i niewygodnym dla przeciwników - mówi "Didi", która ma być mentorem dla swoich młodszych koleżanek i służyć swoim doświadczeniem. - Cieszę się, że dzisiaj mogły zaprezentować się też młode zawodniczki. W tym sezonie będą musiały wziąć też na siebie ciężar gry, a nie być tylko zmienniczkami.
Siła Lotosu jeszcze wzrośnie, gdy do drużyny dołączy młoda amerykańska rzucająca Monica Wright. Trener Tanasejczuk podchodzi jednak do tego z dystansem. - Mam nadzieję, że polepszymy swoją grę gdy do drużyny dołączy Wright. Musi ona się też jednak przestawić na europejską koszykówkę, bo będzie to dla niej pierwszy rok poza USA, także jest to dla nas niewiadoma - mówi trener Lotosu. - Każde wzmocnienie naszej drużyny jest jednak mile widziane. Chcemy jednak promować polskie koszykarki i cieszę się, że Polki zagrały tak dobrze tutaj w Pruszkowie.
Zawodniczki Lidera po wygranej w Toruniu chciały pójść za ciosem i sprawić kolejną niespodziankę. - Być może dziewczyny poczuły się zbyt silnie po wygranej w Toruniu. Dzisiaj zostało to jednak zweryfikowane - komentował Arkadiusz Koniecki. - Dzisiaj na parkiecie była jedna dominująca drużyna, którą był Lotos. Moje dziewczyny chyba za bardzo chciały się przeciwstawić mistrzowi Polski no i niestety nie raz, jak się bardzo chce, to nie wychodzi. Można chyba dzisiaj było odczuć taką niemoc. Lotos zagrał kompletnie. Najpierw zdobywał łatwe punkty spod kosza, a gdy zmieniliśmy system na obronę strefową, to trafiały za 3 punkty na bardzo wysokiej skuteczności. Nie było recepty dzisiaj na Lotos, który ma bardzo młody, ciekawy i perspektywiczny skład.
Lotos komplementowała również Martyna Koc, która była najjaśniejszym punktem swojego zespołu. - Lotos jest marką samą w sobie i pokazał to dzisiaj. Tak jak trener powiedział nam przed meczem, takie spotkania wygrywa się obroną. Ta obrona była, ale na pewno nie taka, żeby móc zatrzymać ekipę Lotosu. Mam nadzieję, że szybko podniesiemy się po tej porażce i następne mecze będą wyglądały zdecydowanie lepiej - oceniła Koc.