Klub Azvomash swoją siedzibę ma w Mariupolu. Miasto to usytuowane jest na wschodzie Ukrainy, nad brzegiem Morza Azowskiego. Na początku funkcjonowało pod nazwą Pawłowsk, ale już po dwóch latach przekształciło się w obecny Mariupol (1780). Ze względu na swe położenie niemal od początku istnienia stało się ważnym ośrodkiem przemysłowym i portowym. Dziś działają tam dwa kombinaty metalurgiczne: Mariupolski Kombinat Metalurgiczny i "Azowstal". Miasto stawia także na edukację. Znajdują się tutaj trzy uczelnie wyższe.
Azvomash dla mistrzów Polski nie jest drużyną anonimową. Przynajmniej taką być nie powinien. W trakcie obozu przygotowawczego na Litwie Asseco Prokom rozegrało bowiem mecz sparingowy z tą drużyną. Ukraińcy dość łatwo uporali się z gdynianami, zwyciężając 90:70. Zespół prowadzony przez trenera Sergeja Zavalina ma za sobą już trzy rozegrane spotkania w rodzimej lidze. Dwa z nich wygrał, a jeden przegrał.
W drużynie nie brakuje zawodników ze Stanów Zjednoczonych. Trzeba przyznać, że całkiem spora ich grupa uzbierała się w Azvomashu, a wśród nich jest: środkowy Daniel McClintock, skrzydłowi: Charles Thomas, Fred House, Demetrius Alexander oraz obrońca Ramel Curry. Do tego grona doliczyć należy grającego na pozycji niskiego skrzydłowego Maksyma Pustozvonova. Na pewno warto zwrócić na niego uwagę, zwłaszcza w kontekście gry na własnym parkiecie. Ukrainiec rozegrał świetne zawody przeciwko Entente Orleans w Pucharze Europy, rzucając aż 28 punktów. Miał niebagatelny wkład w awans zespołu do kolejnej fazy europejskich zmagań. Po trzynaście punktów w tym pojedynku dorzucili Alexander, Curry i Thomas.
Mistrzowie Polski bardzo poważnie traktują rozgrywki w Lidze VTB. Świadczy zresztą o tym ostatni pojedynek ligowym gdynian w Zielonej Górze. Tam oprócz największych gwiazd zespołu zabrakło także pierwszego trenera - Tomasa Pacesasa. Na piątkowe spotkanie z Zastalem pełniący obowiązki szkoleniowca Asseco Prokomu Andrzej Adamek zabrał głównie polskich graczy wspartych Toneyem i Eldridgem. Porażka z beniaminkiem TBL nie powinna więc aż tak bardzo dziwić.
Po to w Gdyni skompletowano ponad 20-osobą kadrę, aby godnie pogodzić rywalizację na trzech frontach. Wiele wskazuje na to, że innym składem gdynianie grać będą w lidze, a innym w Europie. - Ilość musimy przekuć w jakość. Nie wyobrażam sobie, aby 12 tych samych zawodników jeździło z nami na mecze. Fizycznie jest to niemożliwe. A nie o to przecież chodzi. Umiejętnie musimy więc szafować siłą zespołu i szukać optymalnych rozwiązań personalnych - wyjaśnia Pacesas, który zdaje sobie sprawę, że w niedzielę czeka ich trudna przeprawa: - Przed nami wyjątkowo ciężki mecz i bardzo silny przeciwnik. Postaramy się zagrać jak najlepiej. Debiutujemy w lidze VTB, po raz pierwszy gramy z ukraińskim zespołem w oficjalnym meczu, przed nami dużo nowych doświadczeń. Do tego dochodzi daleka podróż. Jesteśmy w trakcie przygotowań (wypowiedź dla oficjalnej strony klubowej).
Ci zawodnicy polecieli na Ukrainę:
Balcerzak, Brown, Burrell, Ewing, Hrycaniuk, Jagla, Kostrzewski, Łapeta, Szczotka, Varda, Wilks.
Początek spotkania w niedzielę o godz. 13.00. Mecz odbędzie się w Arenie of Azovbasket, która może pomieścić 1580 kibiców.