Anna Tondel: Polki też potrafią grać

W pierwszym meczu Widzewa rozgrywanym poza Łodzią zawodniczki pod wodzą Miodraga Gajica zagrał ze srebrnymi medalistkami z sezonu 2009/2010 w hali przy ulicy Chopina w Gorzowie.

Na parkiecie, który zawsze był wielkim sprzymierzeńcem akademiczek mogło dojść do nie lada niespodzianki. Widzewianki, w których szeregach są same Polki przed sezonem skazywane były na pożarcie wszystkich rywali. Tymczasem same pożerają kolejnych przeciwników bez oglądania się na to z jak wysokiej półki jest konkurent.

Po pierwszych czterech kolejkach Widzew zajmował fotel wicelidera i był największą niespodzianką obecnego sezonu. Zaskakiwał wysoką formą, nieustępliwością, a przede wszystkim wynikami. Jako taki też przyjechał do Gorzowa, gdzie miał zagrać z rywalem mierzącym w wielki finał na koniec sezonu. Niewielu przypuszczało, że ten mecz może być nie tylko wyrównany, ale zwycięski w trzech kwartach przez łodzianki.

- Ten mecz był bardzo widowiskowy dla kibiców. Szkoda, że nie ze zwycięstwem dla nas. Ale niestety to jest tylko mecz - mówiła po spotkaniu Anna Tondel. Ta zawodniczka w rozgrywanym w Gorzowie spotkaniu zdobyła 14 punktów, zanotowała 6 zbiórek, 2 asysty i była jedną z najlepszych zawodniczek rywalizacji.

Zadałem jej pytanie na czym polega fenomen Widzewa. - Mamy w zespole właściwie same Polki i to jest wielki plus tego zespołu. Polki potrafią też grać i bez żadnych zagranicznych graczy dobrze sobie radzimy. Do każdego meczu podchodzimy z wielką walką i sercem i chcemy jak najlepiej wypaść. Nie mamy jakichś wielkich gwiazd, a mecze wygrywamy ambicją - dodała schodząc z parkietu Tondel.

Postawa zawodniczek z Łodzi, którym zabrakło jedynie odrobiny szczęścia, aby zdobyć dwa punkty w Gorzowie spowodowała, że w klubie Widzewa zaczyna się już myśleć o ewentualnym zakontraktowaniu nowych zawodniczek. W meczu z KSSSE AZS PWSZ nie zagrała zmagająca się z chorobą Olga Żytomirska, która jest jednym z najlepszych strzelców w zespole Widzewa. Możliwe, że tylko dlatego beniaminek przegrał w hali akademiczek.

- Na razie nie rozmawiamy z żadnymi zagranicznymi zawodniczkami, bo to wszystko zależy od finansów. Dzisiaj graliśmy bez Olgi Żytomirskiej, więc trudno nam było walczyć pod koszem. Myślę, że wkrótce kierownictwo znajdzie rozwiązanie i zacznie szukać zawodniczek. Lucyna Kotonowicz jest kontuzjowana i mam teraz problem, bo nie ma zmienniczki na pozycję 2 - mówił po spotkaniu Miodrag Gajic.

Zakupienie nowych zawodniczek i dołączenie ich do niezwykle ambitnego i dojrzałego składu Widzewa może spowodować, że ten zespół osiągnie więcej niż zakłada dotychczas.- Naszym celem jest przede wszystkim awans do ósemki, a co będzie później to się okaże. Każdemu rośnie apetyt w miarę jedzenia. Jak uda się coś więcej, to będzie super - mówiła Anna Tondel.

Już sam awans do najlepszej ósemki FGE w sezonie 2010/2011 będzie wielkim osiągnięciem łódzkiego Widzewa, a każdy lepszy wynik należy rozpatrywać w kategoriach ogromnej niespodzianki.

W meczu z KSSSE AZS PWSZ Gorzów zadebiutowała też na parkietach ekstraklasy Kamila Polit. Zespół z Łodzi jest groźnym i wciąż nieobliczalnym przeciwnikiem dla wszystkich drużyn. I urywa punkty tuzom rozgrywek.

Komentarze (0)