Zbigniew Pyszniak (trener Siarki): Liczyłem na mocniejszą walkę ze strony mojego zespołu. Pierwsze kilka minut meczu pokazało, że możemy coś zagrać, ale potem każdy chciał zabłysnąć. Nie wiem, może każdy chciałby, aby o nim pisano, że jest najlepszy. Przez to w ataku powstał straszny chaos. Do przerwy mieliśmy aż czternaście strat, a Zastal to wykorzystał. Pozwoliliśmy też zielonogórzan na wiele kontr, a na to uczulałem swoich zawodników. Niektórzy gracze niestety muszą zejść na ziemię. Dobrze, że dopiero jest początek sezonu, bo niektórym zawodnikom wydawało się, iż po wygraniu pierwszego meczu są już koszykarzami ligi zawodowej. Musimy grać przede wszystkim jako kolektyw. A jak każdy za wszelką cenę będzie chciał zaistnieć, czy wylansować się, to będzie źle.
Marcin Flieger (zawodnik Zastalu): Kluczem do sukcesu była nasza dobra obrona. Powodem wielu strat tarnobrzeżan była właśnie nasza defensywa. Z tych strat robiliśmy szybkie kontry i przez to zdobywaliśmy łatwe punkty. Jak zyskaliśmy dużą przewagę, to już łatwiej nam się grało i mogliśmy się trochę rozluźnić. Cieszę się z tego, że do kolejnego meczu podchodzimy tak jak mielibyśmy walczyć o wszystko. Walczymy o każdy centymetr parkietu i nie ma dla nas straconych piłek. Dużym plusem jest też to, że dzielimy się piłką w ataku. Nie ma jednego lidera, a każdy kto wychodzi z ławki, daje z siebie wszystko. Gra zespołowa jest naszym atutem.
Tomasz Pisarczyk (zawodnik Siarki): Popełniliśmy zdecydowanie za dużo strat. Do przerwy przegrywaliśmy szesnastoma punktami. Gdybyśmy w drugiej połowie ograniczyli straty i zebrali kilka piłek w obronie, ten mecz mógłby być na styku. Zabrakło nam też tego, co pokazaliśmy w pierwszym meczu, czyli gry zespołowej. W spotkaniu przeciwko Polpharmie zostawiliśmy serce na boisku, a w Zielonej Górze już tak nie było.
Tomasz Herkt (trener Zastalu): To było dobre spotkanie w naszym wykonaniu. Myślę, że straty przeciwnika zaważyły na losach tego meczu. To jest nasze drugie zwycięstwo i należy się z tego cieszyć, bo w tej lidze nie ma łatwych potyczek. Ponadto nieźle zagraliśmy w obronie. Ja od początku mówiłem, że jeśli nasza defensywa będzie zatrzymywała rywala na granicy maksimum 70 punktów, to będziemy mieli realne szanse na wygranie meczu.