- Młodości nie ma co tłumaczyć - przyznaje szkoleniowiec Polonii. - W meczu z GKS-em wszyscy chcieli grać zespołowo, zapomnieli, jak wygląda koszykówka. Byliśmy przestraszeni, zabrakło skuteczności - relacjonuje. Jego podopieczni przegrali 35:80, decydująca była pierwsza kwarta, w której goście odskoczyli na 16 punktów. - Bazujemy na rzucie, na entuzjazmie, którego tym razem zabrakło. GKS jest wprawdzie jednym z faworytów rozgrywek, ale 35 zdobytych punktów to wstyd.
Dla Polonii to już czwarta porażka tej jesieni. Wcześniej stołeczna drużyna przegrywała ze Sphinksem, Sportino i Dąbrową Górniczą. - Jestem troszeczkę podłamany - nie kryje Miłoszewski. - Będziemy się w tym tygodniu zbierać. Nie możemy pozwolić na to, aby nasze porażki stały się regułą, byśmy zostali zespołem, który można lać jak się chce i ćwiczyć na nim różne warianty taktyczne. Jestem przekonany, że pokażemy na co nas stać i błyśniemy jeszcze w niejednym meczu.
Czy trener wie, jak podbudować zawodników i sprawić, by zapomnieli o klęsce z GKS-em? - Już w poprzednim tygodniu próbowaliśmy dotrzeć do zawodników, było dużo rozmów. Wygląda na to, że głowy napompowaliśmy im nawet za bardzo i teraz dyskusje odpuścimy. Czas przejść do pracy czysto koszykarskiej. Chłopcy muszą to wyćwiczyć, wybiegać porażkę na treningach. Musimy jak najszybciej zapomnieć o tej sobocie i skupić się na kolejnym meczu - podkreśla.
W następnej kolejce Polonia zmierzy się z Victorią Wałbrzych, która - podobnie jak stołeczny zespół - tej jesieni wygrała tylko raz. - Grają u siebie, mają bardziej doświadczony zespół, ale będziemy próbować. Bo jak nie z nimi, to z kim? - pyta Miłoszewski. Za tydzień w pełni sił powinien być już Sebastian Kowalczyk. - W sobotę nie był sobą, z Victorią powinien już jednak zagrać na 100% - zapewnia trener. - To nasza jedynka, jest nam niezbędny.