W obozach obu zespołów widać było przed meczem spore napięcie i nikt nie ukrywał, że waga pojedynku jest bardzo duża w kontekście walki o utrzymanie w lidze.
Gospodynie rozpoczęły bardzo uważnie, zresztą obie drużyny skupiły się głównie na obronie. Pierwsze minuty mogły się kibicom podobać. Nie było na parkiecie co prawda widowiskowych akcji, albo technicznych sztuczek, ale mocna defensywa i poukładana koszykówka zapowiadała całkiem niezłe spotkanie. Niestety, z upływem czasu zawodniczki chyba zapomniały o przedmeczowych założeniach i musieliśmy oglądać to, co w poprzednich meczach ŁKS-u i ROW-u - a więc głównie ogromną liczbę strat, niedokładności i niecelnych rzutów.
Jak to często bywa w kobiecej koszykówce, gra przebiegała falami. ŁKS odskakiwał na kilka punktów, by za chwilę rybniczanki odrabiały straty i doprowadzały do remisu. Równo z syreną kończącą drugą kwartę, za 2 punkty z półdystansu trafiła Ugochukwu Oha i do szatni zespoły zeszły przy wyniku 34:28 dla gospodyń.
Po zmianie stron, pierwsze 7 punktów zdobyły koszykarki gości i po raz pierwszy od wyniku 2:0, wyszły one na prowadzenie (35:34). Wtedy jednak swoje 5 minut miała Dorota Sobczyk, która odpowiedziała również 7 "oczkami" z rzędu i wróciliśmy do punktu wyjścia, jaki był przed trzecią kwartą. Końcówka tej odsłony należała do ROW-u, a konkretnie do najlepszej na parkiecie Rebecci Harris. Amerykanka raz po raz przedzierała się pod kosz, a jej penetracje kończyły się często celnym rzutem i jeszcze faulem przeciwniczki.
Przed ostatnią kwartą nic nie było rozstrzygnięte. Decydujące okazało się ostatnie 5 minut. W połowie czwartej odsłony ŁKS prowadził 53:50 i od tego momentu coś się w grze łodzianek zacięło. Koszykarki gości zdobyły 10 punktów z rzędu i po udanej akcji Laurie Koehn, wyszły na prowadzenie 60:53. Nadzieję gospodyniom przyniósł jeszcze celny rzut Magdaleny Losi, ale okazało się, że były to ostatnie punkty w meczu łodzianek. Wynik spotkania na 62:55 ustaliła Katarzyna Suknarowska.
- Gramy przez większość meczu solidnie w obronie, po czym tracimy łatwe punkty i cała praca idzie na marne. Mamy też problem w ataku, gdzie wyraźnie brakuje nam jednej zawodniczki na rozegraniu - mówił drugi trener ŁKS-u Witold Bak.
Radości ze zwycięstwa nie krył natomiast szkoleniowiec z Rybnika - Mirosław Orczyk. - W ciągu tygodnia gramy w Łodzi dwa mecze i gratuluję swoim zawodniczkom pierwszego z nich. Postaramy się wywieźć stąd komplet punktów.
ŁKS Siemens AGD Łódź - Utex ROW Rybnik 55:62 (15:11, 19:17, 12:20, 9:14)
ŁKS Siemens AGD: Losi 16, Jankowska 12, Novikava 10, Sobczyk 9, Oha 8, Pasheva 0, Schmidt 0, Hylewska 0.
Utex ROW: Harris 18, Koehn 15, Suknarowska 10, Stanek 6, Rozwadowska 5, Brown 4, Semmler 2, McLean 2.
Sędziowali: Imiołek i Lis.