Zgorzelczanie w swojej hali jedyny raz przegrali z Polonią w marcu 2005 r. Historyczne zwycięstwo stołecznej drużyny w Zgorzelcu pamiętał już tylko trener Wojciech Kamiński. Dla jego drużyny zarówno pamiętny mecz z PGE Turowem (97:87) jak i cały sezon był bardzo udany. Polonia wywalczyła brązowe medale (wygrała rywalizację z klubem ze Zgorzelca w stosunku 2:1). - Także w tym sezonie powalczymy o play-offy. Tego kibice mogą nam życzyć - powiedział zawodnik Polonii Łukasz Wichniarz.
Polonia nie była faworytem meczu w Zgorzelcu. Stołeczna drużyna, mimo że ostatni raz w Zgorzelcu wygrała w 2005r. nie zamierzała jednak oddać meczu bez walki. - PGE Turów w bieżącym sezonie wydaje się być kompletną drużyną. To będzie dla nas z pewnością bardzo trudny mecz. Powinniśmy zagrać bardzo twardo i popełnić jak najmniej błędów. Musimy przeciwstawić się intensywności gry w wykonaniu przeciwnika, a także grać dobrze w ataku i obronie. Jeśli to uczynimy, będziemy mieli szansę wygrać to spotkanie - powiedział kapitan Polonii Harding Nana, który z klubem ze Zgorzelca w sezonie 2007/08 wywalczył srebrny medal.
Od początku przyjezdni grali uważnie i w całym meczu zanotowali tylko osiem strat. W pierwszej kwarcie gospodarzy na prowadzeniu utrzymywały punkty zdobywane w dużej mierze przez Ivana Zigeranovicia. Serb w tej części gry zdobył osiem punktów. Na dobrą grę środkowego PGE Turowa odpowiadał Nana. Kameruńczyk grał na świetnej skuteczności, zdobył dziewięć punktów a ponadto w pierwszych 10. minutach miał pięć zbiórek. Mimo tego to gospodarze pierwszą kwartę wygrali 24:16. - Wygrana pierwsza kwarta chyba uśpiła przeciwników - powiedział gracz Polonii Łukasz Wichniarz.
Kłopoty gospodarzy rozpoczęły się w drugiej kwarcie. Polonia zaczęła twardo bronić, a w ataku przebudził się Łukasz Wichniarz. Jak się później okazało jeden z bohaterów przyjezdnych w pierwszej połowie zdobył 14 punktów. Efekt dobrej gry Wichniarza oraz w dalszym ciągu znakomitej postawie Nany szybko znalazł odbicie na tablicy wyników. Polonia z nawiązką odrobiła starty z pierwszej ćwiartki i po dwóch kwartach wygrywała 46:39.
Po zmianie stron gospodarze rzucili się do odrabiania strat i dzięki rzutom z dystansu Marco Brkicia i Toreya Thomasa zbliżyli się do rywala na jeden punkt (51:52). To było jednak wszystko na co PGE Turów tego dnia było stać. - Gdy dochodziliśmy przeciwnika ten jakby wbijał nam nóż w plecy - powiedział kapitan PGE Turowa Robert Tomaszek. - Polonia grała bardzo dobrze w kluczowych momentach meczu. Wówczas rywale trafiali z dystansu. To potrafi wpłynąć na psychikę - dodał środkowy klubu ze Zgorzelca. PGE Turów po trzech kwartach przegrywał 58:64 a w ostatniej odsłonie w dużym wymiarze czasowym musiał radzić sobie bez Ivana Zigeranovicia i Roberta Tomaszka, którzy musieli opuścić parkiet z powodu pięciu przewinień. Koncertowo w dalszym ciągu grali Nana i Wichniarz, którzy trafiali z trudnych pozycji. Obaj zawodnicy dla swojego zespołu zdobyli łącznie 47 punktów. W kluczowych momentach meczu do kosza miejscowych trafiał też Parnell Hinson. Trener Jacek Winnicki starał się rotować składem i w pewnym momencie wysłał na parkiet dwóch nominalnych rozgrywających, Ivana Koljevicia i Toreya Thomasa. Na niewiele to się jednak zdało. Warszawiacy kontrolowali grę i ostatecznie zasłużenie zwyciężyli 87:80. - Trener uczulał nas na to spotkanie. Mówił, że musimy zagrać prostą i radosną koszykówkę. Graliśmy też nieźle w obronie i to przyniosło nam powodzenie - cieszył się gracz gości Łukasz Wichniarz, który w meczu trafił sześć rzutów z dystansu (na osiem prób). - Wcześniej w Zgorzelcu wygrałem z Górnikiem Wałbrzych. Smak wygranej w tej hali nie jest mi zatem obcy - dodał Wichniarz.
- Jechaliśmy do Zgorzelca przez wszystkich z góry skazywani na porażkę. W ostatnim czasie musieliśmy trenować w salach szkół podstawowych. Po kłopotach organizacyjnych nasza hala jest już przystosowana do rozgrywek i teraz będziemy mogli skupiać się wyłącznie na grze - powiedział trener gości Wojciech Kamiński. Niepocieszony po meczu był natomiast szkoleniowiec PGE Turowa Jacek Winnicki. - Przegraliśmy mecz w drugiej kwarcie. Po udanych pierwszych 10. minutach kluczowy dla losów meczu fragment przegraliśmy aż 15:34. Trudno było nam wrócić do gry. Mecz pokazał, że cały czas trzeba być mocno skoncentrowanym w grze obronnej. Teraz czeka nas dłuższa przerwa w grze. Będziemy musieli wyciągnąć wnioski i w dalszym ciągu ciężko pracować - powiedział.
Kolejny ligowy mecz zgorzelczanie zagrają dopiero 6 listopada z AZS Koszalin. Sobotnie spotkanie PGE Turowa w Gdyni z Asseco Prokomem zostało bowiem przełożone na 16 marca 2011r. W przerwie PGE Turów rozegra dwa zamknięte sparingi z jednym z zespołów występujących w I lidze.
PGE Turów Zgorzelec - Polonia Warszawa 80:87 (24:16, 15:30, 19:18, 22:23)
PGE Turów: Thomas 20 (1), Brkić 18 (2), Wysocki 13 (1), Zigeranović 10, Gabiński 6, Tomaszek 4, Bochno 4 (1), Koljević 3 (1), Kuebler 2, Jarecki 0, Jackson 0.
Polonia: Nana 24 (2), Wichniarz 23 (6), Hinson 13 (3). Easley 9, Nowakowski 9 (1), Palmer 7. Czujkowski 2, Kuśmierz 0, Kwiatkowski 0, Krajewski 0.