Przegrały wygrany mecz - relacja z meczu CJM Bourges Basket - KSSSE AZS PWSZ Gorzów

Akademiczki przyjechały do Bourges po zwycięstwo. Nie była to jednak pycha, a realna szansa zdobycia dwóch punktów. Początek spotkania był bardzo nerwowy w wykonaniu obu ekip i wyrównany w pierwszych pięciu minutach. Później przewagę zyskiwały już Francuzki, które wygrały pierwszą kwartę 17:13.

Reprezentowana przez zespoły koszykówka nie mogła zachwycać, była festiwalem błędów, strat i nieskuteczności. Ale to mecz walki i początek rozgrywek europejskich. To mogło tłumaczyć poziom sportowy tego spotkania. Jednakże nie usprawiedliwiało lekkomyślności w zagraniach.

W drugiej odsłonie zdecydowanie lepiej rozpoczęły podopieczne Dariusza Maciejewskiego, które po dwóch minutach i kilku sekundach wyszły na prowadzenie, które zdołały utrzymać do przerwy. Na tym etapie meczu wydawało się, że akademiczki kontrolują spotkanie i dobrze dysponowane Leedham z Leuczanka poprowadzą KSSSE do zwycięstwa w całym pojedynku.

Po przerwie Richards kilkoma ładnymi akcjami zasygnalizowała, że uzyskana przewaga 7 punktów może przesądzić o zwycięstwie. Taka gra całego zespołu, który z wielkim trudem zdobywał punkty, ale na szczęście nie tracił ich za wiele uspokoiła zarówno ławkę trenerską AZS PWSZ jak i koszykarki. Upływały kolejne sekundy, po nich minuty a w trzeciej kwarcie gorzowianki posiadając chwilami nawet 10 punktową przewagę chyba już uwierzyły w zwycięstwo.

Francuzki popełniały ogrom błędów, traciły piłkę w sytuacjach, kiedy nie powinno do tego dochodzić. Wydawały się być pozbawione wiary w możliwość sukcesu w tym meczu.Jednak mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, nie jak zaczyna jak twierdził jeden z premierów RP. Swoją męskość udowodnił Pierre Vincent, nazywany przez swojego rywala genialnym defensorem, ponieważ nie dość, że zdołał powstrzymać KSSSE AZS PWSZ, to jeszcze popchnął swoje koszykarki do zwycięstwa.

O pomstę do nieba woła to, co zrobiły w tej części meczu zawodniczki z Gorzowa Wielkopolskiego. Nie można tu wskazać jednej osoby, która zawiniła. W zespole AZS PWSZ zawinili wszyscy. Od góry do dołu. Począwszy od trenera, który nie zdołał powstrzymać katastrofy poprzez kapitan zespołu, aż po wielkie gorzowskie gwiazdy Richards i Leuczankę. To była po prostu katastrofa. Zespół z wielkimi ambicjami, który w ciągu 10 minut zdołał zdobyć zaledwie 4 punkty naraża się wręcz na śmieszność.

Nie wynikało to nawet z genialnej obrony Francuzek, ale ze zwykłej nieskuteczności, niefrasobliwości i nerwowości jakiej nie zwykło się obserwować w Eurolidze.

To dopiero początek rozgrywek i nie jest jeszcze przesądzona sprawa awansu do dalszej części turnieju. Każdemu mogą zdarzyć się mniejsze i większe potknięcia. Nawet pomyłki. Ale zawodniczki Dariusza Maciejewskiego muszą szybko otrząsnąć się z tego upokorzenia i wyciągnąć właściwe wnioski. Pierwsze śliwki robaczywki. Akademiczki przegrały wygrany mecz.

Bourges Basket - KSSSE AZS PWSZ Gorzów

57:50

(17:13, 10:19, 13:14, 17:4)

Bourges Basket: Endene Miyem 20, Catherine Joens 18, Emmeline Ndongue 5, Anael Lardy 4, Ilona Burgrova 4, Styliani Kaltsidou 2, Jennifer Digbeu 2, Paoline Salagnac 2, Maja Miljkovic 0

KSSSE AZS PWSZ Gorzów: Jelena Leuczanka 12, Samantha Jane Richards 10, Izabela Piekarska 10, Johanna Leedham 8, Agnieszka Skobel 4, Justyna Żurowska 2, Kalana Greene 2, Agnieszka Kaczmarczyk 2, Katarzyna Dźwigalska 0

Źródło artykułu: