Krakowianki do Mondeville jechały z jasnym celem. - W polskiej ekstraklasie mamy na swoim koncie same zwycięstwa, serię tą chcemy podtrzymać w Eurolidze - mówił przed meczem Jose Ignacio Hernandez, szkoleniowiec Wisły Can Pack. Po ubiegłorocznym awansie do Final Four oczekiwania były olbrzymie.
Krakowianki zaczęły od twardej defensywy i starały się jak najszybciej przejąć inicjatywę nad wydarzeniami na parkiecie. Gdy w 7 minucie meczu było 16:11 dla Wisły Can Pack wydawało się, że polski zespół "odjedzie". Przed końcem pierwszej kwarty udało się do przewagi dorzucić jeszcze kolejne dwa oczka i wszystko wyglądało bardzo dobrze. Podopieczne Hernandeza przespały jednak nieco początek drugiej kwarty, co wykorzystały gospodynie zmniejszając straty do zaledwie trzech punktów.
Sygnał do ucieczki dała jednak Erin Phillips trafiając zza łuku. Swoje pod koszem dorzuciła Janell Burse, a po trzech punktach z rzędu Gunty Basko wynik brzmiał 37:23. Gdy wydawało się, że zespół spod Wawela przejął pełną kontrolę nad spotkaniem, do walki wróciły gospodynie.
Krakowianki dominowały na parkiecie przez 21 minut, a wtedy wynik brzmiał 43:34 po kolejnej skutecznej akcji Basko. W tym momencie zawodniczki Wisły Can Pack stanęły. Do końca tej części meczu uzbierały ledwie 7 punktów i na decydującą kwartę wychodziły przegrywając różnicą dwóch oczek. Takie straty były jednak spokojnie do odrobienia. Warunek był jeden - powrócić do gry sprzed przerwy.
Czwarta kwarta należała jednak do gospodyń, które poczuły wiatr w żaglach. 9:2 na początku decydującej części meczu szybko ustawiły losy spotkania. Gdy po chwili zawodniczki francuskiego zespołu trafiły cztery kolejny rzuty zza linii 6,75m jasne stało się, że Wisła Can Pack z Mondeville nie wróci w dobrych nastrojach.
Katem krakowianek była Lenae Williams, która była najskuteczniejszą koszykarką meczu z dorobkiem 20 punktów. Amerykanka z Mondeville trafiła m.in. czterokrotnie zza łuku. Gospodynie w całym meczu trafiły aż dziewięciokrotnie za trzy punkty, co przy dwóch takich trafieniach krakowianek dało przewagę nie do odrobienia.
Innym słupkiem statystycznym, który przemawiał zdecydowanie na korzyść zawodniczek z Mondeville, to liczba asyst. Krakowianki, które w swoim składzie mają przecież najlepiej asystującą zawodniczkę poprzedniego sezony Andję Jelavic, miały ich na swoim koncie zaledwie 10, przy aż 20 rywalek.
Porażkę w Mondeville można oczywiście tłumaczyć nieobecnością Magdaleny Leciejewskiej czy Nicole Powell, która do drużyny dołączy dopiero w styczniu. Można, ale nawet pomimo braku tych zawodniczek ekipa spod znaku Białej Gwiazdy powinna powrócić do kraju z wygraną i dwoma punktami w tabeli grupy A.
USO Mondeville - Wisła Can Pack Kraków 76:65 (15:20, 15:19, 22:11, 24:15)
USO:: Lenae Williams 20, Aija Brumermane 12, Pauline Thizy 10, Aurelia Bonnan 9, K.B. Sharp 6, Yacina Sene 6, Valeriya Berezhynska 5, Esther Moisan Niamke 5, Anne-Sophie Pagnier 3, Touty Gandega 0, Marie Mbuyamba 0.
Wisła Can Pack: Erin Phillips 18, Janell Burse 11, Ewelina Kobryn 10, Andja Jelavic 9, Gunta Basko 8, Paulina Pawlak 5, Dorota Gburczyk-Sikora 4, Katarzyna Krężel 0.