Jose Ignacio Hernandez: Nasze błędy pozwoliły wrócić do gry rywalkom

Wisła Can Pack Kraków od porażki rozpoczęła tegoroczną przygodę z Euroligą koszykarek. Podopieczne Jose Ignacio Hernandeza przegrały we Francji z USO Mondeville pomimo faktu, że to właśnie krakowianki były faworytkami tego meczu. W Mondeville zawodniczki spod znaku Białej Gwiazdy tylko w pierwszej połowie grały tak, jak tego oczekiwano. Niestety po przerwie to gospodynie przejęły inicjatywę.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

Krakowianki spotkanie w Mondeville rozpoczęły bardzo dobrze, a w drugiej kwarcie prowadziły już nawet 37:23. Niestety już w trzeciej kwarcie z przewagi tej nic nie zostało, gdyż zawodniczki USO zanotowały w niej run 15:1 i po 30 minutach gry było 52:50. W decydującej części meczu gospodynie nie pozostawiły już złudzeń polskiej drużynie i pewnie wygrały.

- To było spotkanie, które kontrolowaliśmy w pierwszych dwóch kwartach. Niestety nasze błędy sprawiły, że Mondeville wróciło do gry - komentował przyczyny porażki Jose Ignacio Hernandez, szkoleniowiec Wisły Can Pack Kraków. - Byliśmy w stanie prowadzić różnicą kilkunastu punktów, ale to nie pomogło. Kluczem dla naszej porażki były rzuty trzypunktowe gospodyń, które w drugiej połowie trafiły 8 z 10 oddanych rzutów.

W poprzednim sezonie team spod Wawelu zdołał dotrzeć do Final Four Euroligi koszykarek, dlatego teraz każdy patrzy na ten zespół z innej perspektywy. Hernandez uważa jednak, że porażka w Mondeville wcale nie jest dużą niespodzianką. - To może być niespodzianka, ale ja osobiście nie uważam, żeby Wisła była faworytem Euroligi. My walczymy o miejsce w ósemce najlepszych - ocenia Hiszpan.

Biała Gwiazda w Mondeville wystąpiła również osłabiona brakiem Magdaleny Leciejewskiej, która być może powróci na mecz z Lotosem Gdynia. Brak "Leci" to problem sporego kalibru dla sztabu szkoleniowego Wisły Can Pack, gdyż znacznie ogranicza pole manewru wśród zawodniczek podkoszowych. - Kiedy masz tylko trzy zawodniczki podkoszowe w składzie, a jedna z nich jest dodatkowo kontuzjowana, trudno jest rywalizować w Eurolidze, nawet kiedy rywal, jak Mondeville, jest postrzegany jako słabszy zespół - komentuje Hiszpan. - Każdy mecz jest bardzo trudny, a brak Leciejewskiej jest mocno zauważalny, szczególnie gdy inne wysokie mają problemy z przewinieniami.

Siła Wisły Can Pack z pewnością wzrośnie, gdy Leciejewska wróci. Mogłaby być jeszcze większa, gdyby od początku sezonu w drużynie była amerykańska skrzydłowa Nicole Powell. Jej wcześniejszy przyjazd jest jednak wykluczony.

- Pozycja klubu wobec Powell jest jasna. Amerykanka ma wzmocnić zespół w Polskiej Lidze Koszykówki Kobiet. To decyzja podjęta przez klub jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek - komentuje Hernandez. - Gdyby było inaczej, klub z pewnością nie kontraktowałby Phillips oraz Burse, które w Eurolidze wypełniają status koszykarek spoza Europy.

Przepisy Euroligi mówią jasno, że w każdej drużynie mogą wystąpić najwyżej dwie zawodniczki spoza Europy. W Wiśle Can Pack status ten wypełniają Australijka Erin Phillips oraz Amerykanka Janell Burse. Obie okazały się najskuteczniejszymi zawodniczkami Białej Gwiazdy w Mondeville.

Szansę na rehabilitację ekipa dowodzona przez Hernandeza będzie miała w środę 3 listopada, kiedy to w Krakowie zmierzy się z MiZo Pecs 2010. Wcześniej, bo w niedzielę krakowianki zmierzą się w Ford Germaz Ekstraklasie z Lotosem Gdynia.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×