Arkadiusz Miłoszewski: Sensacja wisiała w powietrzu

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Młodzi gracze Polonii 2011 ulegli w derby stolicy Politechnice Warszawskiej. Podopieczni Arkadiusza Miłoszewskiego - szczególnie po przerwie - pokazali się jednak z dobrej strony i mieli nawet szanse na odniesienie zwycięstwa.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwsza połowa była w wykonaniu Czarnych Koszul fatalna. Zawodnicy Polonii nie mieli żadnego konceptu na dostanie się pod kosz Inżynierów, skuteczność rzutowa stała na marnym poziomie. Przegrywali w dodatku pojedynki indywidualne, nic więc dziwnego, że na przerwę schodzili z wynikiem 30:53. - W szatni wyjaśniłem chłopakom, jak walczą prawdziwi zawodnicy - relacjonuje w rozmowie ze SportoweFakty.pl Miłoszewski. - W pierwszej połowie graliśmy za miękko i wiedziałem, że jeśli będziemy bardziej agresywni, to może się coś jeszcze wydarzyć.

I wydarzyło się. W trzeciej kwarcie obraz gry się wyrównał, zaś ostatnią część meczu Poloniści zagrali już jak z nut. Zdobyli 14 punktów z rzędu, doprowadzili do stanu 74:75. - Najgorsze to biernie przyglądać się, jak zespół przeciwny gra - tłumaczy Miłoszewski. - Na szczęście w drugiej połowie większość zawodników się obudziła. Wyjaśniłem im, że jeśli dojdziemy rywali na 10 punktów, to zrobi się nerwowo, bo oni muszą wygrać, a my tylko możemy. I tak było, mój scenariusz się sprawdził - cieszy się. - Decydowały ostatnie minuty.

Na 120 sekund przed końcem za trzy rzucił jednak Marek Popiołek i Inżynierowie znów odskoczyli. Polonistów na kolejny zryw już nie było stać. - Gdybyśmy wówczas to przełamali, sensacja wisiałaby w powietrzu - nie kryje Miłoszewski. - Trener Starcević miał jednak żelazne nerwy, wierzył w swój zespół do końca. Ja też wierzyłem - tłumaczy. W ostatnich sekundach oglądaliśmy już boiskowe szachy i taktyczne faule. Politechnika zwyciężyła 85:79. - Wciąż muszę się dużo uczyć, uczeń jeszcze nie przerósł mistrza - uśmiecha się Miłoszewski.

- Z drugiej połowy jestem zadowolony, widać postęp w grze zespołu - ciągnie. - W końcu graliśmy z liderem. Czas działa jednak na naszą korzyść, musimy okrzepnąć, ci ludzie potrzebują doświadczenia - tłumaczy. Polonia z siedmiu dotychczasowych spotkań wygrała jedno, w tabeli wyprzedza tylko Astorię Bydgoszcz, a przed nimi wyjazd do Radomia na spotkanie z rewelacyjną Rosą. - Jestem pewien, że w końcu zaczniemy wygrywać - przekonuje Miłoszewski. - Jest już na pewno bliżej, niż dalej - kończy.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)