Znajdą receptę na całe zło?

Mistrzynie Polski, koszykarki Lotosu Gdynia, od lat słynęły z doskonałych wyników nie tylko na polskich parkietach, ale i na parkietach Europy. W tym sezonie sytuacja jednak diametralnie się odmieniła. Mniejsze pieniądze sprawiły, że w Gdyni nie ma już największych gwiazd światowej koszykówki. Są za to młode i perspektywiczne koszykarki, które mają odnosić sukcesy w przyszłości. Czy jednak tylko to jest problemem Lotosu?

Aktualnie celem jest robienie stałego postępu. Właśnie tak miało być w meczu z UMMC Jekaterynburg po fatalnej porażce w Krakowie z Wisłą Can Pack. - Mamy pewien system, który chcemy wdrożyć w grę. Mecz z Jekaterynburgiem to kolejne spotkanie, w którym chcemy zrobić postęp i zagrać lepiej w porównaniu z poprzednimi meczami - mówił przed meczem z mistrzem Rosji Dariusz Raczyński, trener Lotosu.

Pojedynek z trzecią drużyną ostatniej edycji Euroligi i jednym z głównych kandydatów do wygranej w tym sezonie, gdynianki przegrały różnicą 18 punktów. Trudno jednak powiedzieć czy była to zasługa ambitnie grających gdynianek, czy rywalek, które w pewnym momencie spuściły z tonu.

- Wydaje mi się, że drużyna UMMC widząc swoją przewagę w pewnym momencie trochę zwolniła. U naszych młodych zawodniczek zeszła też chyba trochę przedmeczowa trema, bo przecież przyszło im grać przeciwko znakomitym zawodniczkom - oceniał z kolei Mieczysław Krawczyk, prezes Lotosu, który przekonywał jednocześnie o chęci nauki. - Gramy w Eurolidze, żeby się uczyć od najlepszych, czyli takich jak UMMC. W meczu przeciwko tej drużynie z dobrej strony pokazała się m.in. Kaczmarska.

Młodość i brak wielkich gwiazd w składzie to jednak niejedyny problem zawodniczek mistrza Polski. U gdynianek widać bowiem poważne problemy kondycyjne, a sił na rywalizację z najlepszymi starcza im na góra jedną kwartę. - Mamy mały problem z wytrzymaniem gry przez całe 40 minut. Są to zaszłości, które niestety po prostu są - ocenia trener Raczyński. - Inna sprawa, że nie ma kiedy mocno potrenować, bo cały czas gramy. Teraz znowu mamy mecze co kilka dni. Szukamy pewnych rozwiązań, ale w tym okresie ligi trudno pracować nad wytrzymałością. Niestety brak nam sił na drugą połowę, co potem widać po wyniku.

Trenerowi wtóruje w tym Magdalena Kaczmarska, która sama na parkiecie spędza bardzo dużo minut w obecnym sezonie. - Troszeczkę brakuje nam sił, ale to nie jedyny problem - mówi 20-letnia zawodniczka. - Wynik ucieka w momencie, gdy przestajemy realizować naszą taktykę. Wtedy wkrada się do naszej gry chaos, bo chcemy indywidualnymi akcjami zdobyć punkty. Kiedy gramy swoje normalne ustawione, długie akcje, jest dużo pozycji do rzutu.

Receptą na lepsze wyniki Lotosu Gdynia w Ford Germaz Ekstraklasie oraz Eurolidze ma być powrót do gry węgierskiej środkowej Dory Horti oraz pojawienie się w Trójmieście nowej rozgrywającej. - Poszukujemy jedynki, bo odesłaliśmy Musovic - komentuje Krawczyk. Włodarze mistrzyń Polski nie spieszą się jednak z wyborem i dokładnie analizują kandydatki. - Nie chcemy, żeby zdarzyło się znowu to samo, że przyjdzie do nas taka Musovic, która się nie sprawdziła. Pracujemy poważnie nad tym, żeby w niedługim czasie pojawiła się u nas solidna rozgrywająca - zakończył prezes Lotosu.

W Gdyni wszyscy mówią o spokoju, ale za chwilę może go zabraknąć. Lotos przegrał pierwsze dwa spotkania w Eurolidze, a na starcie Ford Germaz Ekstraklasy legitymuje się bilansem 3 wygranych i 4 przegranych meczy. Taki stan rzeczy dawno nie miał miejsca w klubie, który ma przecież każdego roku ogromne ambicje.

Komentarze (0)