Hit Orlen Basket Ligi nie rozczarował. Legia, choć osłabiona, bo bez Ojarsa Silinsa i Matthiasa Tassa, a później też Michała Kolendy, który doznał kontuzji na początku sobotniego meczu, potrafiła odwrócić losy meczu i odrobić 10 punktów straty.
Gospodarze prowadzili 66:65 na niespełna dziewięć minut przed końcem meczu. Wydawało się, że to może być kluczowy moment i punkt zwrotny. Ale stało się coś szokującego. To Trefl, też niegrający w pełnym składzie, bez Kaspera Suurorga, zaliczył niesamowity zryw.
ZOBACZ WIDEO: Była 10. sekunda meczu. Niebywałe, co zrobił bramkarz
Sopocianie od stanu 65:66 doprowadzili do wyniku 82:68. Zryw 17-2 wstrząsnął Legią. Mistrzowie Polski byli dosłownie bezradni.
Goście zwyciężyli ostatecznie 88:78. Pokazali, że potrafią radzić sobie w trudnych momentach i że stanowią kolektyw. Kenneth Goins rzucił 16 punktów, a Mindaugas Kacinas i Jakub Schenk dodali po 13 oczek.
Warszawianom na nic zdały się 24 punkty i 12 zbiórek Race'a Thompsona czy 22 oczka Jayvona Gravesa, choć ten drugi trafił tylko 5 na 15 rzutów z gry (wykorzystał też 9 na 10 wolnych). Fatalnie wypadł Benjamin Shungu. Amerykanin zdobył sześć punktów w 26 minut, trafiając tylko 1 na 9 rzutów z gry.
Trefl po tym meczu ma bilans 7-2 i jest na szczycie Orlen Basket Ligi obok AMW Arki Gdynia. Legia doznała trzeciej porażki z rzędu (bilans 6-3).
Wynik:
Legia Warszawa - Energa Trefl Sopot 78:88 (13:22, 28:26, 20:15, 17:25)
Legia: Thompson 24, Graves 22, Ponsar 9, Hunter 6, Shungu 6, Tomaszewski 6, Pluta 5, Wilczek 0, Kolenda 0, Czapla 0.
Energa Trefl: Goins 16, Kacinas 13, Schenk 13, Cowels 11, Addae-Wusu 10, Witliński 9, Zapała 7, Nowicki 5, Scruggs 4, Kiejzik 0.