Wojciech Wieczorek (trener MKS Dąbrowa Górnicza): Gospodarze przegrali w ostatniej kolejce w Siedlcach, gdzie grali bardzo słabo i wszystko wskazywało na to, że u siebie będą chcieli się zrehabilitować, a to oznacza już kłopoty. Dlatego baliśmy się tej konfrontacji. W pierwszej kwarcie gospodarze byli skuteczni w rzutach za trzy punkty, ale w kolejnej odsłonie nie pozwoliliśmy im już na celne trafienia i zdobyli o połowę mniej oczek. Gdy na parkiecie przebywali zawodnicy, którzy częściej mają okazję grać, było dobrze. Jak dawaliśmy szansę całej dwunastce, nasza gra się rwała. Nie było konsekwencji w ataku, szczególnie rażą proste straty młodych zawodników. Mamy skomplikowaną sytuację kadrową. Nie mogą grać Marek Piechowicz i Paweł Bogdanowicz, w związku z czym musimy szukać innych rozwiązań. W tym wypadku gry trzema małymi zawodnikami. Radek jest zawodnikiem bardzo walecznym i skutecznym. Myślę, że w miarę upływu czasu udowodni, iż warto na niego stawiać.
Łukasz Szczypka (MKS Dąbrowa Górnicza): Weszliśmy dobrze w mecz jeśli chodzi o atak, to trzeba przyznać, ale nie najlepiej wyglądaliśmy w obronie, bo Pruszków też swoje dorzucił. Strata 26 punktów w pierwszej kwarcie nie powinna nam się zdarzyć. Na szczęście potem nasza obrona wyglądała już lepiej. Cieszę się, że dłużej mogli pograć młodzi rezerwowi, im te minuty były naprawę potrzebne. Mieliśmy inne przygotowania do ligi niż większość zespołów. Z tego powodu rozgrywki rozpoczęliśmy gorzej. Od października jest już lepiej, co widać po wynikach. Pruszków wyciągnął już kilka spotkań w samych końcówkach, dlatego obawialiśmy się tego meczu. Przewaga zbudowana w pierwszej połowie i na początku trzeciej kwarty pozwoliła nam jednak grać spokojnie.
Paweł Czosnowski (trener Znicza Basket): Słabo zagraliśmy na początku w obronie. Daliśmy rywalom wejść w mecz, dzięki czemu zyskali pewność gry. Później broniliśmy już lepiej. Mieliśmy narzucić rywalom swój styl gry. Niestety to oni kontrolowali tempo meczu. Graliśmy bardzo miękko. Powtórzył się scenariusz z Siedlec. Na dwie minuty przed końcem jeszcze wierzyliśmy, że można wygrać. Niestety nie wyszły nam akcje, które mogły doprowadzić do ciekawej końcówki.