Jadąc do Taranto na mecz z Cras Basket wszyscy zdawali sobie sprawę, że będzie to niezwykle trudne spotkanie, a być może najtrudniejsze z całej serii. - To nasz najtrudniejszy pojedynek w fazie grupowej. Drużyna z Taranto jest bardzo trudna do ogrania we własnej hali - mówił przed meczem Jose Ignacio Hernandez, szkoleniowiec Białej Gwiazdy. Niestety włoski teren nie okazał się szczęśliwy dla Białej Gwiazdy.
Wszystko zaczęło się znakomicie, bo po dwóch minutach gry było 6:0 dla Wisły Can Pack. Gdy swoje punkty trafiła Andja Jelavic było już 15:7, a jedynym problemem trenera Hernandeza były dwa przewinienia bardzo dobrze dysponowanej Eweliny Kobryn. Niestety gdy ta zeszła z parkietu, rywalki zanotowały serię 9:0, dzięki której objęły prowadzenie 16:15. To jednak tylko zezłościło Erin Phillips, dzięki której po pierwszej krakowianki miały trzy oczka więcej od gospodyń.
Niestety dla polskiego zespołu, gospodynie zaczęły grać coraz lepiej, a efektem tego było prowadzenie Cras Basket 37:29, gdy akcję punktami zakończyła Michelle Greco. Sygnał do pogoni dała jednak celną "trójką" Paulina Pawlak, a jeszcze przed przerwą straty udało się zbić do 3 punktów.
Po przerwie krakowianki postawiły na znakomitą defensywę. Gospodynie przez pierwszych pięć minut drugiej połowy nie potrafiły znaleźć na nią recepty, ale niestety ofensywa Wisły Can Pack również nie rzucała na kolana, stąd prowadzenie tylko 41:39. Gospodynie zdołały się rozkręcić, a dzięki temu prowadziły już w pewnym momencie 49:43. Przewagę zawodniczek z Taranto zmniejszyła jeszcze Janell Burse, a to oznaczało ogromne emocje w ostatnich 10 minutach meczu.
Decydująca część spotkania rozgrzała fanów do czerwoności. Najpierw akcję 2+1 przeprowadziła Magdalena Leciejewska, a po chwili zza łuku celnie przymierzyła Katarzyna Krężel. Wtedy wynik brzmiał 55:54 na korzyść Wisły Can Pack, a do końca meczu pozostawało 5 minut. Niestety od tego momentu meczu wszystko toczyło się pod dyktando gospodyń. Przez ponad 4 minuty koszykarki z Krakowa nie potrafiły zdobyć punktów, a na 30 sekund przed końcem meczu było już 61:55 dla Cras Basket. Wtedy jasne stało się, że szans na wygraną Wisła Can Pack już nie ma.
Defensywa krakowianek zdała swój egzamin, gdyż w decydującej kwarcie meczu zawodniczki z Taranto 10 z 14 punktów zdobyły z rzutów wolnych. Niestety zawiodła zdecydowanie skuteczność po stronie polskiej drużyny. Pawlak, która w końcówce meczu chciała rozstrzygnąć losy spotkania, trafiła w cały meczu zaledwie 3 z 12 oddanych rzutów, a Phillips 3 z 14. Najlepiej w ekipie spod Wawelu wypadła powracająca do gry Leciejewska, która na swoim koncie uzbierała 12 punktów (5/6 z gry) i 5 zbiórek. Phillips oprócz dużej ilości niecelnych rzutów zapisała również 8 zbiórek i 7 asyst.
Dla Wisły Can Pack to druga porażka w Eurolidze. Druga wyjazdowa. Teren w Taranto okazał się bardzo trudny, ale nie niemożliwy do zdobycia. Szkoda porażki, gdyż przy trochę lepszej egzekucji rzutowej w ostatnich 5 minutach krakowianki mogły wrócić do kraju z uśmiechami na twarzach i wygraną na swoim koncie.
Cras Basket Taranto - Wisła Can Pack Kraków 63:57 (22:25, 17:11, 10:9, 14:12)
Cras Basket: Brooke Smith 17, Kathy Wambe 16, Elodie Godin 10, Megan Mahoney 7, Valentina Siccardi 4, Angela Gianolla 4, Michelle Greco 3, Jami Montagnino 2, Sara Giauro
Wisła Can Pack: Magdalena Leciejewska 12, Erin Phillips 11, Janell Burse 11 (10 zb), Ewelina Kobryn 10, Paulina Pawlak 8, Katarzyna Krężel 3, Andja Jelavic 2, Dorota Gburczyk-Sikora 0