Festiwal strzelecki urządzili sobie w STAPLES Center koszykarze zespołu ze stanu Arizona. Dobrze ustawione celowniki pomogły podopiecznym Alvina Gentry'ego po ponad dwóch latach wygrać na terenie Los Angeles Lakers. Suns z dystansu oddali 40 rzutów z dystansu z czego drogą do kosza znalazły 22.
W pierwszej połowie lepiej spisywali się gospodarze, którzy prowadzili nawet różnicą sześciu punktów. Ostatnie słowo należało jednak do Słońc, które drugą kwartę zakończyły runem 16:7, który dał im przewagę przed kolejną odsłoną (56:53). Phil Jackson nie mógł znaleźć sposobu na zatrzymanie rywali, stąd problemy Los Angeles w kolejnych dwóch kwartach.
Na początku ostatniej po kolejnej trójce Channinga Frye'a przewaga Phoenix sięgnęła jedenastu oczek. Jeziorowcy nie poddali się. Shannon Brown zrewanżował się rywalom dwoma rzutami z dystansu. Punkty wsadem dołożył Matt Barnes i gospodarze przegrywali zaledwie 102:104. Kto wie jak potoczyłoby się spotkanie, gdyby przy stanie 111:109 dla Phoenix na 53 sekundy przed końcem Lamar Odom nie popełniłby przewinienia technicznego.
Po nim cztery oczka padły łupem gości, którzy przypieczętowali swoje zwycięstwo. Lakers nie pomogło przebudzenie Kobe Bryanta w końcówce kwarty.
Obydwie drużyny w sumie trafili 31 razy z obwodu. Jest to drugi najlepszy wynik w historii. Rekord został ustanowiony 22 stycznia 2006 roku, kiedy to Suns grali z Seattle SuperSonics (32 trafienia).
Los Angeles Lakers - Phoenix Suns 116:121 (25:23, 28:33, 31:36, 32:29)
(Gasol 28 (17zb), Bryant 25 (14as, 9zb), Odom 22 (11zb) - Richardson 35, Nash 21 (13as), Frye 20)
- Robili pod koszem co chcieli. Pokazali kawał dobrej gry w ofensywie, a my nie potrafiliśmy ich zatrzymać - powiedział o rywalach trener Oklahoma City Thunder, Scott Brooks. Opiekunowi Grzmotu przede wszystkim chodziło o czwartą kwartę, którą goście rozpoczęli koncertowo. Przez pięć minut zdobyli 20 punktów (stracili 8). To pozwoliło im objąć prowadzenie 103:88, dzięki któremu do końca spotkania nie musieli drżeć o wygraną.
Szczególnie dobrze spisywał się Matt Bonner, który zaaplikował rywalom 21 oczek. Wszystkie zostały zdobyte w ten sam sposób - rzutami z dystansu (7/7 za trzy). - Z każdym kolejnym rzutem kosz robił się coraz większy. Świetnie czułem się na parkiecie - stwierdził Bonner.
Oklahoma City Thunder - San Antonio Spurs 104:117 (35:30, 31:31, 14:21, 24:35)
(Durant 23 (7zb), Westbrook 19 (8as), Harden 14 - Parker 24, Ginobili 21, Bonner 21)
Pozostałe mecze:
Sacramento Kings - Detroit Pistons 94:100 (19:22, 26:28, 27:25, 22:25)
(Evans 20, Landry 19 (8zb), Head 13 - Stuckey 17 (7as), Gordon 16, Prince 14)
New York Knicks - Houston Rockets 96:104 (27:26, 25:31, 23:26, 21:20)
(Stoudemire 25 (8zb), Chandler 27 (7zb), Felton 15 (5as) - Martin 28, Scola 24 (8zb, 5as), Lee 12)