Nie dają się złamać - komentarze po spotkaniu Rosa Radom - AZS Szczecin

Straty kilkunastu punktów z rzędu, urazy czołowych zawodników i w końcu porażki - te elementy, zdaniem koszykarzy i trenerów Rosy oraz AZS-u Szczecin, nie są w stanie ich złamać, czego dowodem było bezpośrednie starcie.

Zbigniew Majcherek (trener AZS-u Radex): Po przegranym meczu wysnułem wiele wniosków. Przegraliśmy zwłaszcza walkę na tablicach. To był nasz największy mankament. Zabrakło nam doświadczonego zawodnika, jak Maciek Suchocki pod koszem. Z drugiej strony, na szczęście, że jego kontuzja nie jest tak groźna i za tydzień będzie mógł zagrać. Chłopaki chcieli wygrać, ale jak się nie zdobywa punktów spod samego kosza, to nie można zgarnąć kompletu "oczek". Żałuję tej porażki, bo w optymalnym składzie basket w naszym wykonaniu, i tym samym wynik, byłby inny.

Michał Majcherek (AZS Radex): Pierwsza kwarta, którą przegraliśmy, miała spore znaczenie na wynik. Wiedzieliśmy, że musimy powalczyć na desce z Nikielem i Wiekierą. Mieliśmy walczyć i walczyliśmy, ale później zaspaliśmy w obronie i kilka prostych błędów zadecydowało o tym, że Rosa wygrała.

Piotr Ignatowicz (trener Rosy Radom): Dla nas sytuacja, że rywale nie byli w optymalnym składzie, okazała się bardzo korzystna. Tę masę błędów i proste obiegnięcia bez piłki to były tzw. "punkty śmieciowe", które koszykarz umie wykorzystać. Michał Majcherek pokazał, że nie trzeba być super strzelcem, żeby zagrać skutecznie. Dla nas, jego postawa, to przyczyna do nagany. Nie możemy do takich sytuacji dopuszczać. Powinniśmy ten mecz spokojnie rozstrzygnąć w pierwszej połowie, ale trochę przespaliśmy kilka fragmentów. Zapraszam na treningi, bo tam jest bardziej agresywnie niż tu.

Jakub Zalewski (Rosa Radom): Już do przerwy powinniśmy znacznie wyżej prowadzić z AZS-em. Wtedy odebralibyśmy rywalom chęci do dalszej walki. Tymczasem akademicy nas doszli. My jednak nie dajemy się łatwo złamać. Dlatego wygraliśmy kolejny mecz.

Komentarze (0)