Kilku zawodników opuści Asseco Prokom?!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Asseco Prokom Gdynia bardzo słabo rozpoczął rozgrywki zarówno w Eurolidze, jak i w Tauron Basket Lidze. Nieco lepiej gdynianom idzie w Zjednoczonej Lidze VTB. Jednakże działacze mistrza Polski myślą o przeprowadzeniu kilku zmian w drużynie.

Przed sezonem w Gdyni zakontraktowano ponad 20 zawodników. Zbudowano praktycznie dwa różne składy. Jeden na potrzeby Euroligi i VTB, drugi na Tauron Basket Ligę. Trzeba przyznać, że takie sytuacje rzadko mają miejsce w europejskiej koszykówce. Jednakże po dwóch porażkach w polskiej lidze oraz fatalnej postawie(szczególnie w Eurolidze), działacze zaczęli się zastanawiać, którzy zawodnicy zawodzą. Czarę goryczy przelała w dodatku klęska z Maccabi Tel Awiw(58:99). - Nie chcę podejmować szybkich decyzji. Musimy się rozejrzeć, czy na rynku są gracze, którzy mogą nam pomóc - mówi na łamach Gazety Wyborczej Tomas Pacesas, opiekun mistrzów Polski.

Na liście zagrożonych znajduje się kilku zawodników. Niemal przesądzone jest odejście Mike’a Wilksa, który przychodził do Gdyni z łatką bardzo dobrego rozgrywającego oraz obrońcy. Na przestrzeni dwóch miesięcy nic z tych rzeczy nie pokazał. Zawodnik, który siedem lat spędził w NBA kompletnie zawodzi. Notabene w ostatnim meczu z Maccabi, Wilks zagrał tylko przez minutę, ale i tak popełnił dwie straty! Kolejnym graczem, któremu na razie nie służy gra w gdyńskim klubie jest Filip Widenow. Bułgar w eliminacjach do mistrzostw Europy miał średnią 19,5 punktu na mecz, a teraz jakby zapomniał, jak trafia się do kosza. W wielu akcjach jest bezproduktywny, stojąc w rogu boiska.

Bobby Brown oraz J.R Giddens grają bardzo indywidualnie. Szczególnie były zawodnik NO Hornets potrafili zadziwić kibiców wspaniałym zagraniem, by po chwili popełnić głupią stratę. - Trener Pacesas jest bardzo agresywnym trenerem, ale lubię go. Daje nam wiele energii. Nie zamierzam na niego narzekać - mówi specjalnie dla portalu Sportowefakty.pl, Bobby Brown. Najmniej pretensji z nowych graczy można mieć do Giddensa, choć Pacesas ma czasami do niego pretensje, gdy Amerykanin zapomni o nakreślonych zagrywkach.

Więcej w Gazecie Wyborczej.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)