Mateusz Zborowski: Jak rozpoczęła się twoja przygoda z koszykówką?
- Moja kariera zaczęła się w szkole podstawowej, gdzie moim pierwszym trenerem był Jerzy Rytko. Jestem mu ogromnie wdzięczny za szansę, którą otrzymałem.
Mecz, do którego wracasz pamięcią?
- Jest kilka takich spotkań. Mecz finałowy ze Sportino, po którym wywalczyliśmy awans do Ekstraklasy czy chociażby mecz Gwiazd we Wrocławiu. Z ostatniego sezonu mecz w Warszawie - w 4 kwarcie przegrywaliśmy różnicą 14 punktów, a wygraliśmy go po 2 dogrywkach.
Koszykarski idol?
- Gary Payton.
Ulubiona forma spędzania wolnego czasu?
- Bardzo lubię góry, ale niestety niewiele czasu mogę poświęcić na tą pasje. Uwielbiam też spędzać czas z moimi dziećmi - Filipek i Blanka pochłaniają każdą wolną sekundę.
Ideał kobiety?
- Nie będę raczej oryginalny. Ideałem jest moja Mariola, kobieta mego życia!! Największe szczęście jakie mnie spotkało to właśnie to, że ją poznałem...
Gdybyś nie został koszykarzem to?
- Myślę, że coś związanego ze sportem. Pływanie albo tenis.
Twoja mocna strona?
- Cierpliwość i pracowitość.
Twoja słabość?
- Nadgorliwość.
Ulubiony napój?
- Woda mineralna.
Trener, którego najlepiej wspominasz?
- Od każdego czegoś się nauczyłem. Każdy z nich miał inny styl, inne spojrzenie na koszykówkę. Cieszę się, że miałem szczęście i pracowałem nie tylko z dobrymi trenerami, ale także normalnymi ludźmi.
Czego byś nigdy w życiu nie zrobił?
- Kradzież i zdrada to dwie rzeczy, których nigdy nie chciałbym zrobić.
Największe marzenie?
- Wygrać o totolotka i podróżować. A tak na poważnie to moje marzenie się spełnia, mam szczęśliwą rodzinę, dzieci, pracę którą uwielbiam... Czego więcej chcieć? Niech zdrowie dopisuje, to spełnię każde marzenie.
3 rzeczy, które zabierzesz na bezludną wyspę?
- Nie potrzebuję trzech rzeczy, moja rodzina mi w zupełności wystarczy.
Życiowe motto?
- Szanuj ludzi, a oni będą szanowali ciebie.
Idealny kandydat na trenera kadry?
- Nie zaryzykuje odpowiedzi na to pytanie.
Czytaj inne wywiady z serii "15 pytań do Gwiazdy I ligi":