- W głowach mamy kolejną wygraną, a nie rewanż za mecz w Mondeville - mówił przed meczem Jose Ignacio Hernandez, szkoleniowiec Wisły Can Pack Kraków. Porażka różnicą 11 punktów we Francji siedział chyba jednak nieco w głowach krakowianek, gdyż przewaga w tym dwumeczu może mieć duże znaczenie na zakończenie rywalizacji w tej grupie.
Gospodynie rozpoczęły spotkanie fantastycznie, a wszystko za sprawą fenomenalnej w pierwszej kwarcie Eweliny Kobryn. Środkowa Białej Gwiazdy punktowała, zbierała i asystowała, a jej team prowadził kolejno 11:3 i 20:6. Po serii 11:0 Wisła Can Pack przejęła pełną kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie, Kobryn po pierwszej kwarcie na swoim koncie miała 13 oczek, a jej zespół prowadził 26:12.
Drugą ćwiartkę od trójki rozpoczęła Katarzyna Krężel i wydawało się, że gospodynie pójdą za ciosem. W tym momencie mocno do pracy zabrały się jednak rywalki, które zdecydowanie poprawiły grę w obronie, a gdy zza łuku trafiła Valeriya Berezhynska i zrobiło się tylko 33:26. - Szkoda, że w momencie, gdy doszłyśmy rywalki na siedem punktów, nie udało się pójść za ciosem i dojść rywalki - powiedziała po meczu Johanna Sene. W tym momencie sprawy w swoje ręce wzięła kapitan Dorota Gburczyk-Sikora, która trafiając zza linii 6,75 dała 10 punktów przewagi przed przerwą.
Po przerwie podopieczne Herve’ya Coudray’a liczyły chyba na powtórkę z pierwszego meczu, kiedy to fantastyczną serią rzutów trzypunktowych odrobiły straty, objęły prowadzenie i wygrały mecz. Tym razem jednak piłka nie chciała wpadać do kosza, a krakowianki spokojnie punktowały rywala. Niestety kolejny raz przypomniały o sobie rzuty osobiste. W tej części meczu gospodynie przestrzeliły siedem takich prób i zamiast pewnie prowadzić, nadal trzeba było patrzeć na tablicę wyników.
Kluczowym momentem meczu okazała się postawa Lenae Williams. Amerykanka USO w ciągu dwóch akcji trzykrotnie spudłowała zza łuku, a w odpowiedzi akcję 2+1 przeprowadziła Erin Phillips. Gdy jeszcze trójkę dołożyła Andja Jelavic było 59:42 na 5 minut przed końcem meczu. To oznaczało, że Wisła Can Pack tego meczu już nie przegra, a ostateczna wygrana 65:47 cieszy podwójnie, bo straty z Mondeville zostały odrobione.
Najlepszą zawodniczką spotkania niewątpliwie była Ewelina Kobryn, która uzbierała 19 punktów i 9 zbiórek. - Wygrana bardzo nas cieszy, ale zdajemy sobie doskonale sprawę z tego, że drzemią w nas jeszcze większe możliwości - skomentowała mecz Janell Burse, która wielkiego meczu nie rozegrała, ale wywalczyła 10 punktów i 5 zbiórek.
Tym razem nie było festiwalu rzutów z dystansu zawodniczek z Mondeville, które pod Wawelem trafiły zaledwie 3 z 17 oddanych rzutów. Nie było również poprawy w rzutach wolnych w wykonaniu gospodyń, które z 20 prób wykorzystały zaledwie 10. - Prawdą jest, że rzuty wolne to nasza bolączka. Kolejny raz fatalnie pudłowaliśmy - powiedział już chyba wyraźnie załamany tą statystyką szkoleniowiec Hernandez, który miał jednak powody do zadowolenia. - Mamy bilans 4-2 i ta wygrana bardzo przybliżyła nas do naszego głównego celu, czyli awansu do kolejnego etapu.
Wisła Can Pack Kraków - USO Mondeville 65:47 (26:12, 10:14, 11:10, 18:11)
Wisła Can Pack: Ewelina Kobryn 19, Erin Phillips 14, Janell Burse 10, Dorota Gburczyk-Sikora 9, Magdalena Leciejewska 6, Andja Jelavic 4, Katarzyna Krężel 3, Paulina Pawlak 0
USO: Valeriya Berezhynska 14 (11 zb), Pauline Thizy 12, Lenae Williams 7, Esther Moisen Niamke 5, K.B. Sharp 4, Aija Brummermane 3, Anne-Sophie Pagnier 2, Touty Gandega 0, Yacine Sene 0, Johanna Sene 0