Pewnie i spokojnie - relacja z meczu Wisła Can Pack Kraków - USO Mondeville

Koszykarki Wisły Can Pack Kraków wzięły pełny rewanż na USO Mondeville za porażkę na inaugurację tegorocznej Euroligi koszykarek. Podopieczne Jose Ignacio Hernandeza nie dość że pokonały rywalki, to odrobiły straty z pierwszego meczu. Team spod znaku Białej Gwiazdy szybko wypracował sobie sporą przewagę, której potem skutecznie broniły wygrywając ostatecznie różnicą 18 punktów.

- W głowach mamy kolejną wygraną, a nie rewanż za mecz w Mondeville - mówił przed meczem Jose Ignacio Hernandez, szkoleniowiec Wisły Can Pack Kraków. Porażka różnicą 11 punktów we Francji siedział chyba jednak nieco w głowach krakowianek, gdyż przewaga w tym dwumeczu może mieć duże znaczenie na zakończenie rywalizacji w tej grupie.

Gospodynie rozpoczęły spotkanie fantastycznie, a wszystko za sprawą fenomenalnej w pierwszej kwarcie Eweliny Kobryn. Środkowa Białej Gwiazdy punktowała, zbierała i asystowała, a jej team prowadził kolejno 11:3 i 20:6. Po serii 11:0 Wisła Can Pack przejęła pełną kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie, Kobryn po pierwszej kwarcie na swoim koncie miała 13 oczek, a jej zespół prowadził 26:12.

Drugą ćwiartkę od trójki rozpoczęła Katarzyna Krężel i wydawało się, że gospodynie pójdą za ciosem. W tym momencie mocno do pracy zabrały się jednak rywalki, które zdecydowanie poprawiły grę w obronie, a gdy zza łuku trafiła Valeriya Berezhynska i zrobiło się tylko 33:26. - Szkoda, że w momencie, gdy doszłyśmy rywalki na siedem punktów, nie udało się pójść za ciosem i dojść rywalki - powiedziała po meczu Johanna Sene. W tym momencie sprawy w swoje ręce wzięła kapitan Dorota Gburczyk-Sikora, która trafiając zza linii 6,75 dała 10 punktów przewagi przed przerwą.

Po przerwie podopieczne Herve’ya Coudray’a liczyły chyba na powtórkę z pierwszego meczu, kiedy to fantastyczną serią rzutów trzypunktowych odrobiły straty, objęły prowadzenie i wygrały mecz. Tym razem jednak piłka nie chciała wpadać do kosza, a krakowianki spokojnie punktowały rywala. Niestety kolejny raz przypomniały o sobie rzuty osobiste. W tej części meczu gospodynie przestrzeliły siedem takich prób i zamiast pewnie prowadzić, nadal trzeba było patrzeć na tablicę wyników.

Kluczowym momentem meczu okazała się postawa Lenae Williams. Amerykanka USO w ciągu dwóch akcji trzykrotnie spudłowała zza łuku, a w odpowiedzi akcję 2+1 przeprowadziła Erin Phillips. Gdy jeszcze trójkę dołożyła Andja Jelavic było 59:42 na 5 minut przed końcem meczu. To oznaczało, że Wisła Can Pack tego meczu już nie przegra, a ostateczna wygrana 65:47 cieszy podwójnie, bo straty z Mondeville zostały odrobione.

Najlepszą zawodniczką spotkania niewątpliwie była Ewelina Kobryn, która uzbierała 19 punktów i 9 zbiórek. - Wygrana bardzo nas cieszy, ale zdajemy sobie doskonale sprawę z tego, że drzemią w nas jeszcze większe możliwości - skomentowała mecz Janell Burse, która wielkiego meczu nie rozegrała, ale wywalczyła 10 punktów i 5 zbiórek.

Tym razem nie było festiwalu rzutów z dystansu zawodniczek z Mondeville, które pod Wawelem trafiły zaledwie 3 z 17 oddanych rzutów. Nie było również poprawy w rzutach wolnych w wykonaniu gospodyń, które z 20 prób wykorzystały zaledwie 10. - Prawdą jest, że rzuty wolne to nasza bolączka. Kolejny raz fatalnie pudłowaliśmy - powiedział już chyba wyraźnie załamany tą statystyką szkoleniowiec Hernandez, który miał jednak powody do zadowolenia. - Mamy bilans 4-2 i ta wygrana bardzo przybliżyła nas do naszego głównego celu, czyli awansu do kolejnego etapu.

Wisła Can Pack Kraków - USO Mondeville 65:47 (26:12, 10:14, 11:10, 18:11)

Wisła Can Pack: Ewelina Kobryn 19, Erin Phillips 14, Janell Burse 10, Dorota Gburczyk-Sikora 9, Magdalena Leciejewska 6, Andja Jelavic 4, Katarzyna Krężel 3, Paulina Pawlak 0

USO: Valeriya Berezhynska 14 (11 zb), Pauline Thizy 12, Lenae Williams 7, Esther Moisen Niamke 5, K.B. Sharp 4, Aija Brummermane 3, Anne-Sophie Pagnier 2, Touty Gandega 0, Yacine Sene 0, Johanna Sene 0

Komentarze (0)