NBA: Kolejna porażka Jeziorowców. Magic wygrywają, Gortat nie punktuje

Takiej złej serii Los Angeles Lakers nie mieli od ponad trzech lat. W Houston przegrali po raz czwarty z rzędu. Carlos Boozer wrócił na parkiety, ale nie pomógł Chicago Bulls pokonać Orlando Magic. Swoisty koszykarski maraton zafundowali kibicom New Jersey Nets i Oklahoma City Thunder.

- Byli od nas lepsi w każdym aspekcie - tak podsumował spotkanie trener Chicago Bulls, Tom Thibodeau. Jego podopieczni nie postawili żadnego oporu przyjezdnym i zdecydowanie przegrali.

Celem Orlando Magic było zdominowanie rywala od samego początku i utrzymywanie przez cały mecz wysokiej intensywności gry. Ta sztuka prawie im się udała, ponieważ gospodarze na początku starcia dwa razy wychodzili na nieznaczne prowadzenie. Później na parkiecie panowała drużyna z Florydy.

Jednym pozytywnym aspektem spotkania z Magic był debiut Carlosa Boozera. Wcześniej były zawodnik Utah Jazz pauzował z powodu złamania prawej dłoni. W ciągu 22 minut zdobył 5 punktów, zebrał 2 piłki i miał asystę. - Było świetnie, ponieważ dłoń mnie nie bolała. Na początku musiałem się przystosować do tempa meczu, ale później nie miałem problemów - powiedział zawodnik.

Marcin Gortat zagrał dłużej (14 minut) niż w potyczce z Detroit Pistons, ale ponownie nie rzucił punktów. Miał natomiast 4 zbiórki, asystę, blok, przewinienie i 2 straty.

Chicago Bulls - Orlando Magic 78:107 (22:28, 15:33, 25:24, 16:22)

(Noah 16, Rose 15, Gibson 10 - Nelson 24 (9as), Carter 22 (6zb), Bass 17)

Los Angeles Lakers dopadł kryzys. Przegrali po raz czwarty z rzędu. Phil Jackson nie ma jeszcze powodów do obaw. - Jest za wcześnie, aby wpadać w rozpacz. Niektórzy moi zawodnicy mają problemy i muszą je przezwyciężyć - stwierdził coach Jeziorowców.

Zespół z Kalifornii w czwartej kwarcie miał problem z zatrzymaniem Shane'a Battiera. To właśnie ten koszykarz trafił dwie trójki i na dwie i pół minuty przed końcem pozbawił trzypunktowego prowadzenia gości. Wówczas na czele znalazły się Rakiety (100:97). To nie był koniec popisów Battiera. Zanotował jeszcze pięć oczek, które przypieczętowały wygraną Houston.

- Wreszcie w ostatniej odsłonie zagraliśmy tak jak trzeba. Zbieraliśmy piłki, nie popełnialiśmy błędów w ataku. Jak na razie to jest to nasze najcenniejsze zwycięstwo w sezonie - powiedział trener Rick Adelman.

Kobe Bryant podkreślił, że jego zespół miał spory problem w obronie. - Rywale mieli zbyt łatwo. Ruszaliśmy się jak muchy w smole, przez co oni dochodzili do dobrych pozycji. Musimy poprawić ten element - stwierdził.

Houston Rockets - Los Angeles Lakers 109:99 (23:26, 30:30, 23:22, 33:21)

(Martin 22, Battier 17 (6zb), Scola 14 (9zb) - Bryant 27, Odom 25 (11zb), Barnes 14 (8zb))

Cztery kwarty i trzy dogrywki były potrzebne, aby zakończyć spotkanie w Prudential Center. Nets i Thunder toczyły ze sobą żarty bój o zwycięstwo. Gospodarzy wszelkich złudzeń w trzecich dodatkowych piętnastu minutach pozbawił Russell Westbrook, który zdobył wszystkie punkty dla swojej drużyny.

-Musiałem dać z siebie wszystko. Po kilku trafieniach złapałem swój rytm - powiedział Westbrook, któremu zabrakło jednej asysty do triple - double (38pkt, 15zb, 9as).

- Ten chłopak każdego dnia staje się lepszym zawodnikiem - komplementował swojego podopiecznego Scott Brooks. Trener przyznał, że w dwóch pierwszych dogrywkach obawiał się o zwycięstwo, ponieważ New Jersey Nets prowadzili sześcioma i czterema trzema punktami. W tym drugim przypadku do remisu na 4,6 sekundy przed jej końcem do remisu doprowadził rzutami wolnymi Jeff Green.

Później swój show rozpoczął właśnie Westbrook. Na 1:48 przed końcem ostatniej dogrywki pozbawił gospodarzy ostatniego prowadzenia i nadziei na sukces w tym meczu (117:116).

New Jersey Nets - Oklahoma City Thunder 120:123 3OT (22:16, 27:28, 13:27, 31:22, d. 7:7, 2d. 10:10, 3d. 10:13)

(Lopez 28 (11zb), Farmar 28 (9as), Morrow 25 (5zb) - Westbrook 38 (15zb, 9as), Green 27 (5zb), Harden 16 (7zb))

Pozostałe mecze:

Atlanta Hawks - Memphis Grizzlies 112:109 (27:29, 36:28, 23:19, 26:33)

(Horford 20 (6zb, 6as), Jamal Crawford 16 (8as), Powell 16 - Gay 23, Conley 22 (9as), Randolph 19 (19zb))

Toronto Raptors - Washington Wizards 127:108 (34:25, 38:27, 29:29, 26:27)

(DeRozan 20 (6zb), Weems 18 (5zb), Bargnani 18 (8zb) - McGee 21 (7zb), Wall 19 (8as), Blatche 17 (6zb))

Boston Celtics - Portland Trail Blazers 99:95 (20:26, 28:23, 31:23, 20:23)

(Pierce 28 (7zb), Garnett 17 (8zb), Davis 16 (7zb) - Matthews 23, Miller 20 (6as), Aldridge 18 (6zb), Roy 18)

Miami Heat - Detroit Pistons 97:72 (29:18, 25:24, 19:9, 24:21)

(James 18 (6zb), Bosh 16 (7zb), Wade 16 - Monroe 15 (8zb), Villanueva 10 (6zb), Hamilton 9)

New Orleans Hornets - Charlotte Bobcats 89:73 (28:24, 15:18, 22:20, 24:11)

(West 22 (6zb), Okafor 14 (13zb), Ariza 10 (5zb, 5as), Green 10 (5zb) - Wallace 18 (5zb), Diaw 13, Augustin 13 (6as))

Dallas Mavericks - Minnesota Timberwolves 100:86 (29:20, 26:23, 28:31, 17:22)

(Marion 16 (8zb), Barea 14, Terry 12 (7as) - Beasley 16, Ellington 13, Love 12 (15zb), Milicić 12 (8zb)

Denver Nuggets - Milwaukee Bucks 105:94 (19:22, 26:28, 31:21, 29:23)

(Nene 24 (9zb), Smith 20 (10zb), Billups 16 (9as) - Salmons 21, Maggette 17, Sanders 14 (10zb), Jennings 14 (5zb))

Utah Jazz - Indiana Pacers 110:88 (35:17, 19:29, 31:22, 25:20)

(Williams 24 (16as), Kirilenko 18 (7zb), Jefferson 17 (10zb) - Collison 16 (5zb, 5as), Hibbert 15 (5zb), Rush 15)

Los Angeles Clippers - San Antonio Spurs 90:85 (25:24, 23:16, 25:28, 17:17)

(Griffin 31 (13zb), Gordon 21 (6zb), Butler 9 - Hill 17, Ginobili 15 (6zb, 6as), Jefferson 13 (9zb))

Źródło artykułu: