Paweł Kłopucki: Co było powodem tego, że zdecydowałaś się zostać w Polsce na kolejny sezon?
Lori Crisman: Bardzo podobał mi się czas spędzony w Polsce i uwielbiam uczyć się i dowiadywać coraz więcej na temat polskiej kultury. Klub również mi odpowiada, a liga jest na wysokim poziomie, gra tutaj wiele bardzo dobrych zawodniczek. Zaprzyjaźniłam się też z polską rodziną, która mieszka niedaleko mojego mieszkania. Chodzę z nimi do kościoła, jemy wspólnie posiłki co niedzielę, więc od nich dowiaduję się najwięcej na temat polskiej kultury i języka polskiego.
W zeszłym sezonie nie grałyście źle, ale nie udało wam się wejść do fazy play off. Sądzisz, że w tym roku jest szansa na to, by być w pierwszej ósemce?
- Tak, to jest cel Artego Bydgoszcz w tym sezonie. Mamy nadzieję na zakwalifikowanie się do play off, więc musimy znaleźć się w czołowej ósemce. Liga w obecnych rozgrywkach jest bardzo silna, czeka nas ciężka walka. Uważam jednak, że jesteśmy gotowe na podjęcie wyzwania. My również mamy dobrą drużynę i wspólna gra wychodzi nam coraz lepiej.
Co może zadecydować o awansie do play off?
- Mamy sporo doświadczonych zawodniczek w naszym składzie, co z pewnością zaprocentuje także w przyszłości. Poprzedni sezon był pierwszym w wykonaniu Artego w najwyższej klasie rozgrywkowej, więc celem było utrzymanie się wśród najlepszych. W obecnych zmaganiach postawiliśmy sobie znacznie wyższy cel, jakim jest awans do play off. Jest to ekscytujące, a ja lubię podejmować nowe wyzwania. Jest to kolejnym powodem, dla którego zdecydowałam się na powrót do Bydgoszczy – pomóc drużynie wywalczyć play off! Należy pamiętać, że to drugi sezon w ekstraklasie, a my mamy dużą szansę na osiągnięcie play off, więc uważam, że klub wykonuje bardzo dobrą pracę.
Lori Cirsman (po prawej) w akcji
Co może być powodem nierównej formy twojej drużyny? Najpierw walczycie bardzo dobrze z Wisłą Can Pack, wygrywacie z Lotosem Gdynia. Później przegrywacie z Widzewem, macie ogromne problemy z ostatnim w tabeli Utex, by wreszcie rozegrać dobre zawody z Lesznem?
- Sezon jest bardzo długi, gramy przez 8 miesięcy, więc drużyny zawsze mają lepsze i gorsze momenty. To jest normalne. Musimy się po prostu skupić i uczyć na własnych błędach, rosnąć w siłę jako team. Przytrafiło się też kilka kontuzji, co nie wpłynęło korzystnie na naszą grę. Myślę, że zaczęłyśmy budować silną chemię w drużynie i przyzwyczaiłyśmy się do wspólnej gry. Oczekujemy z niecierpliwością pozostałych spotkań, które rozegramy w tym roku przed świętami!
Agnieszka Szott była nie do zatrzymania w meczu z ekipą z Leszna...
- Tak, rozegrała niesamowite spotkanie, jestem z niej dumna. Nasz zespół doskonale rozpoznał sytuację, jaka wytworzyła się na parkiecie. Agnieszka grała na pozycji numer 3, a dziewczyny grające przeciw niej w obronie były niższe. Podawałyśmy więc jej piłki, a Aga wykorzystywała swoją przewagę, rywalizując z rywalkami pod koszem.
W czwartek rozegracie mecz z lokalnym rywalem – Energą Toruń. W meczu rozegranym w grodzie Kopernika stosunkowo niewiele brakowało, byście odniosły zwycięstwo. Co było powodem tego, że wróciłyście do Bydgoszczy na tarczy?
- Toruń jest bardzo dobrą drużyną i zapowiada się ciekawa walka. W pierwszym meczu torunianki zagrały bardzo dobrze, zaskakując nas. My z kolei nie penetrowałyśmy wystarczająco dużo strefy podkoszowej, oddając zbyt wiele rzutów z dystansu. Kiedy zorientowałyśmy się i zaczęłyśmy podawać piłkę pod kosz, było już lepiej.
Co może być więc kluczem do zwycięstwa w rewanżu?
- Musimy skupić się podczas oddawania rzutów, zagrać dobrą defensywę i starać się dominować w zbiórkach. Energa ma dobre zawodniczki podkoszowe, a my musimy je zatrzymać, by zbierały jak najmniej piłek. W trakcie meczu musimy realizować plan, który sobie założymy.