Jeszcze przed meczem okazało się, że sopocianie będą musieli radzić sobie bez podstawowego środkowego - Dragana Ceranicia. Dodatkowo w połowie pierwszej kwarty kontuzji nabawił się Marcin Stefański. Pomimo tych braków podopieczni Karlisa Muiznieksa okazali się lepsi od Anwilu Włocławek. - Myślę, że brak niektórych graczy działa motywująco na resztę zespołu. Wtedy włącza się szósty bieg i trzeba grać za trzech. Życzę chłopakom zdrowia i oby wracali do nas jak najszybciej. Ale póki co wiemy, że nawet bez nich możemy sobie poradzić - to też dodaje wartości drużynie. Zagraliśmy dobre zawody, Anwil zagrał słabe, wykorzystaliśmy jego potknięcie i wygraliśmy. Na dzień dzisiejszy jesteśmy mocni i oby tak zostało jak najdłużej - stwierdził Adam Waczyński, który w piątkowym spotkaniu zdobył 15 punktów.
Sopocianie przed meczem zdawali sobie sprawę z tego, że najgroźniejszym punktem Anwilu jest Andrzej Pluta. - Odrobiliśmy zadanie domowe i powstrzymaliśmy gracza, który w pojedynkę potrafi wygrywać mecze, tak jak np. Scott w Kotwicy. Nie daliśmy Andrzejowi Plucie się rozrzucać, bo wiedzieliśmy na co go stać. Cała drużyna zasłużyła na to zwycięstwo i każdy dorzucił swoją cegiełkę.
Od jakiegoś czasu w kuluarach mówiło się, jakoby klub miał pewne problemy finansowe. Jednakże w czwartek w hali Ergo Arena odbyła się konferencja prasowa, na której podpisano trójstronny list intencyjny pomiędzy grupą Lotos, miastem Sopot oraz Treflem. - Ta informacja na większość zawodników nie miała w ogóle wpływu. Naszą pracą jest gra na jak najwyższym poziomie i tylko na tym powinniśmy się skupić. Całą resztą zajmują się działacze i na pewno wiedzą co robią - dodaje zawodnik.
- Zawodnicy z klubem są odpowiednio dogadani. Gdyby coś było nie tak, to wielu zawodników bardziej doświadczonych i mających rodziny opuściłoby klub. Jednakże do tej pory wypłaty są na czas - kończy 21-letni gracz.