- My wcale nie przyjechaliśmy do Krakowa na wycieczkę. Jechaliśmy tam grać i walczyć. Wisła Can Pack Kraków to aktualny lider tabeli, ale toczyliśmy z nim równorzędną walkę do momentu, w którym przeciwnik przeszedł z obrony każdy swego na strefę - powiedział po meczu Miodrag Gajic, szkoleniowiec Widzewa Łódź.
Łódzki beniaminek w swoim absolutnym debiucie w najwyższej strefie rozgrywkowej zdołał już dużo osiągnąć. Podopieczne Gajicia zdołały już ograć mistrza Polski z Gdyni, a w Gorzowie Wielkopolskim były bardzo bliskie sprawienia kolejnej sensacji. Do Krakowa zatem Widzew jechał pozytywnie nastawiony i rozegrał kolejne niezłe zawody.
Jeszcze w 25 minucie meczu to Widzew prowadził 42:38. Wtedy jednak trener gospodyń Jose Ignacio Hernandez postanowił zmienić system w obronie na strefę, a to przyniosło oczekiwany skutek, gdyż ostatnie 5 minut trzeciej kwarty Biała Gwiazda wygrała 15:2.
- Nie potrafiliśmy sobie poradzić z tą obroną i popełnialiśmy bardzo dużo prostych strat. W poprzednich meczach tego nie było. Zagraliśmy bardzo słabo w ataku przeciwko tej obronie - ocenił Gajic.
Szkoleniowiec łódzkiego zespołu stwierdził jednak jasno, że rywal był z najwyższej półki i trudno było osiągnąć w tym meczu dobry wynik. - Siła przeciwnika jest bardzo duża, szczególnie jeśli mówimy tutaj o pozycjach podkoszowych - ocenia trener beniaminka. - Nam było bardzo trudno się przepchnąć w tej strefie pod samą obręcz, gdzie Wisła dysponuje niezwykle solidnymi zawodniczkami.
Ostatecznie Wisła Can Pack wygrała z Widzewem 76:61 i końcowy wynik nie do końca odzwierciedla przebieg tego spotkania. Gdyby nie znakomita końcówka trzeciej kwarty meczu, spotkanie mogłoby być do końca niezwykle wyrównane. - Z pewnością Wisła Can Pack Kraków odniosła zasłużoną wygraną w tym meczu. Chciała wygrać, zasłużyła na to i tak się stało. Decydującym momentem zdecydowanie była zmiana obrony na strefę - zakończył Gajic.
Trener może być jednak zadowolony z postawy swoich podopiecznych z występu pod Wawelem. Łodzianki nie przestraszyły się rywala, zagrały bardzo solidnie i zawiesiły poprzeczkę faworytowi wysoko. Na odniesienie sensacyjnego triumfu zabrakło po prostu argumentów i rozpracowania obrony strefowej krakowianek.