- Nastawienia jak zawsze bojowe. Po środowym meczu pucharowym w Koszalinie mamy świetne nastroje, bo zagraliśmy bardzo dobrze przez całe spotkanie. Mecz był wyrównany, w końcówce dobrze rozegraliśmy nasze akcje i odnieśliśmy zwycięstwo. Wiedzieliśmy, że pojedynek z Kotwicą Kołobrzeg będzie dla nas o wiele ważniejszy niż ten pucharowy. Jesteśmy do niego dobrze przygotowani. Mamy dosyć tych podróży. Teraz będziemy grali u siebie i dopiero za tydzień czeka nas spotkanie wyjazdowe, więc spokojnie będziemy mogli się przygotowywać do następnych meczów. Wydaje mi się, że spotkanie z Kotwicą jest naszym priorytetem i musimy je wygrać - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Maciej Raczyński.
Zastal na przestrzeni kilku dni w Koszalinie dwukrotnie grał z tamtejszym AZS-em. W sobotę w lidze przegrał, a w środę w Pucharze Polski zwyciężył po dogrywce. - Te same wyjazdy, graliśmy z tym samym zespołem. Myślę, że w tym pierwszym meczu, w którym przegraliśmy, spisywaliśmy się bardzo dobrze. Nasza przewaga sięgnęła przecież kilkunastu punktów, ale przydarzyła się nam nieszczęśliwa czwarta kwarta, w której przegraliśmy 7:26 i to zadecydowało o tym, że przegraliśmy. Wydaje mi się, że byliśmy w stanie przywieźć z Koszalina dwa zwycięstwa, a nie tylko jedno. Tak jednak czasem jest. Mieliśmy przewagę 13 punktów, ale jak pokazuje dzisiejsza koszykówka, to jest nic. Można stracić to w kilka minut. Pechowo się ułożyło, że nie wyszła nam czwarta kwarta, nie mogliśmy trafić ważnych rzutów. Zespół z Koszalina trafił natomiast kilka trójek, doszli nas i w końcówce odnieśli zwycięstwo. W tym drugim meczu również jechaliśmy po to, aby walczyć. Wiedzieliśmy, że jest to Puchar Polski, ale w każdym meczu musimy zbierać doświadczenie. Jesteśmy przecież jeszcze młodym zespołem. To był więc dla nas równie ważny mecz. Myślę, że pokazaliśmy charakter, bo zagraliśmy w defensywie, w ataku. Wygraliśmy po dogrywce, więc cieszymy się z tego zwycięstwa - stwierdził rzucający obrońca zielonogórskiego klubu.
W jaki sposób na nienajlepszą passę Zastalu wpłynęła choroba lidera zespołu, Chrisa Burgessa? - Wiadomo, że na porażkę zawsze składa się wiele czynników. Jednym z nich na pewno była niedyspozycja i choroba Chrisa. Ten zawodnik od początku sezonu zawsze dostarczał nam około 15 punktów i 10 zbiórek, więc jeśli nie ma go na parkiecie, na pewno widać jego brak. Tym bardziej, że jeszcze Tomek Kęsicki ma kontuzję. Musieliśmy więc sobie radzić w piątce z Rafałem Rajewiczem. Czasami wspomagał go Marcin Chodkiewicz. Tak bywa, że kontuzje nierzadko powodują spustoszenie w zespole. Chris Burgess już normalnie trenuje, więc wydaje mi się, że wraca do swojej bardzo dobrej dyspozycji i będzie dla nas przydatny - ocenił Raczyński.
Jak 26-letni gracz ocenia siłę najbliższego rywala beniaminka Tauron Basket Ligi, Kotwicy Kołobrzeg? - Wydaje mi się, że Kotwica to równie nieobliczalny zespół, co Polonia Warszawa. Ich zdecydowanym liderem jest Ted Scott i wszyscy mówią, że im lepiej gra ten zawodnik, tym lepsze wyniki osiąga Kotwica. Jeśli Ted rzuci ponad 30 punktów, a do tego swoją zdobycz dołożą pozostali zawodnicy, to wiadomo, że może być wyrównany mecz. Nie możemy więc lekceważyć tego rywala. W tym sezonie wygrali już z PGE Turowem Zgorzelec. Jest to zespół, z którymi musimy grać na poważnie żeby w sobotę wygrać i w końcu przerwać serię porażek - podkreślił.
W związku z tym kluczem do zwycięstwa Zastalu w sobotnim spotkaniu będzie wyeliminowanie z gry Teda Scotta. - Każdy wie, że to właśnie ten gracz stanowi o sile Kotwicy Kołobrzeg. Nie da się ukryć, że to on rzuca najwięcej punktów w tym zespole i jest jego liderem. Jeżeli w pewnym stopniu udałoby się nam ograniczyć jego poczynania na boisku i zdobycze punktowe i doszłaby do tego dobra obrona przez całe spotkanie w stosunku do innych zawodników, to myślę, że powinno być dobrze - zakończył Maciej Raczyński.