Jak to zwykle bywa, mecze w hali CRS z udziałem "Zastalowców" są zawsze niezwykle zacięte, i nie inaczej było tym razem. Kibicie zgromadzeni w zielonogórskim obiekcie, znów zwycięzce poznali dopiero w ostatnich sekundach. Koszykarze Zastalu Zielona Góra po spotkaniach z Turowem Zgorzelec i AZS-em Koszalin, w których byli o krok od zwycięstwa, do meczu z Kotwicą przystąpili mocno zmobilizowani. Zielonogórzanie nie mogli sobie pozwolić na kolejną porażkę, a powrót do gry Chrisa Burgessa dał im przed potyczką więcej pewności. W barwach Zastalu ponownie więc pierwsze skrzypce "odgrywał" duet Burgess - Walter Hodge, których łączny dorobek to 40 punktów.
Jednym z głównych założeń przedmeczowych podopiecznych Tomasza Herkta było z pewnością zatrzymanie czołowego strzelca Tauron Basket Ligi, Teda Scotta. Jako pierwszy te zadanie spełniał Maciej Raczyński, ale długo nie pozajmował się gwiazdą Kotwicy, gdyż już po trzech minutach na swoim koncie miał trzy faule, i musiał zastąpić go Grzegorz Kukiełka. Mierzący 188 cm Scott w całej konfrontacji zdobył 27 "oczek" i potwierdził, że jest bardzo groźnym graczem mimo tego, że przeciwnicy wiedzą o jego umiejętnościach strzeleckich.
Co ciekawe w tym spotkaniu, ani Zastal, ani Kotwica nie wygrała żadnej z kwart więcej niż jednym punktem. To tylko świadczy o tym, że spotkały się dwie równorzędne ekipy, które dysponują podobnymi siłami rażenia. Tym sposobem, spotkanie na pewno było atrakcyjnym widowiskiem dla zielonogórskiej publiczności, gdyż wynik ciągle wahał się na granicy remisu. Po pierwszej połowie rezultat brzmiał 37:36. Zaledwie 1-punktowe prowadzenie zielonogórzan zwiastowało nie lada duże emocje przed kolejnymi dwoma kwartami.
Po zmianie stron sytuacja na parkiecie się nie zmieniła. Po punktach zdobytych przez Darrella Harrisa, kołobrzeżanie prowadzili 43:39, ale długo nie cieszyli się z tej przewagi. Dla Zastalu punkty zdobyli Żarko Comagić oraz Marcin Flieger i gospodarze wygrywali 46:45. Tak właśnie wyglądało całe spotkanie. Obie drużyny dosłownie co minutę wymieniały się prowadzeniem. Oprócz wielu emocji, mecz dostarczył jeszcze kibicom efektowne zagrania. Na miano najpiękniejszej akcji meczu na pewno zasługuje alley oop Burgessa, który wykonał go po podaniu Hodge'a niemalże z połowy boiska. Po trzech kwartach był remis po 56.
Ostatnia odsłona to istna uczta dla kibica. Obie ekipy grały kosz za kosz, a im mniej minut pozostawało do końca meczu, tym na parkiecie robiło się bardziej nerwowo. Na 63 sekundy przed końcem spotkania, Kotwica prowadziła 73:70. W tym momencie sprawy w swoje ręce postanowił wziąć Hodge, który zdobył dwa "oczka", po których było 72:73. Kołobrzeski team nie zdołał odpowiedzieć na punkty Portorykańczyka, czego przyczyną była dobra obrona Zastalu. Zielonogórzanie znów mieli piłkę, a do zawycia końcowej syreny brakowało 15 sekund. Kołobrzeżanie w tym momencie, mieli tylko dwa przewinienia w czwartej kwarcie, co pozwoliło im dwukrotnie faulować i zabrać trochę czasu "Zastalowcom". Po przewinieniach Kotwicy, Zastal miał już tylko 7 sekund na rozegranie akcji. I w tym momencie znów dał o sobie znać niezawodny Hodge. Rozgrywający zielonogórskiego zespołu odważnie wszedł pod kosz, i na 2 sekundy przed końcem wykonał rzut, który dał jego drużynie zwycięstwo 74:73.
Zastal Zielona Góra - Kotwica Kołobrzeg 74:73 (20:19, 17:17, 19:20, 18:17)
Zastal: Walter Hodge 25 (1x3), Chris Burgess 15, Marcin Flieger 12 (3x3), Jakub Dłoniak 10 (1x3), Zarko Comagic 6, Grzegorz Kukiełka 4, Maciej Raczyński 2, Marcin Chodkiewicz 0, Trenton Marshall 0, Rafał Rajewicz 0.
Kotwica: Ted Scott 27 (1x3), Darrell Harris 17 (1x3), Anthony Fisher 14 (3x3), Tomasz Zabłocki 6 (2x3), Sławomir Sikora 3, Marko Djuric 2, Łukasz Diduszko 2, Kenneth Henderson 2, Bartosz Szarzało 0, Dawid Bręk 0.