Powtórka z Zastalu - relacja z meczu PBG Basket Poznań - PGE Turów Zgorzelec

- Różne myśli chodzą mi po głowie - mówił po spotkaniu z Turowem trener poznaniaków Milija Bogicević. Jego zespół przegrał kolejny w tym sezonie wygrany mecz, dodatkowo w dokładnie taki sam sposób, jak w październiku z Zastalem Zielona Góra.

W tamtym meczu na kilka sekund przed końcem gospodarze prowadzili 3 punktami, ale pozwolili Walterowi Hodge na oddanie rzutu zza linii 6,75 m, co ten bez skrupułów wykorzystał. W dogrywce będący na fali Zastal nie dał już szans gospodarzom. W sobotnim spotkaniu z Turowem Zgorzelec sytuacja była dokładnie taka sama, z tym że teraz do dogrywki doprowadził Marko Brkić.

Zanim jednak doszło do wyrównania stanu meczu poznaniacy prowadzili przez 40 minut, po pierwszej połowie było 40:20 dla podopiecznych Miliji Bogicevicia. Poznaniacy grali świetnie w obronie, a i w ataku prezentowali się całkiem przyzwoicie. - Okafor nas wypunktował, a my zagraliśmy najgorsze 20 minut odkąd razem pracujemy. Właściwie nie wiem, co mam powiedzieć o pierwszej połowie - przyznał Jacek Winnicki, opiekun PGE Turowa.

- Wydawało mi się, że po przerwie wyjdziemy i dobijemy Turów, że zemścimy się za Zastal i Polonię. Tymczasem zdobyliśmy 8 punktów - mówił załamany szkoleniowiec poznaniaków. - Cały tydzień przygotowywaliśmy się do tego spotkania, mieliśmy świetne warunki, nie było presji. I w pierwszej połowie było to widać. Co stało się w drugiej połowie, nie potrafię wytłumaczyć, mimo że tyle lat już jestem w koszykówce.

Jednak mimo bardzo słabej trzeciej odsłony, w czwartej PBG Basket mógł zapewnić sobie triumf. Po efektownych wsadach Bartosza Diduszko, a chwilę później Grzegorza Surmacza poznaniacy prowadzili 64:53, a do końca były 3 minuty! - Jak mogliśmy to roztrwonić? - irytował się Bogicević. - Powinniśmy grać punkt za punkt, szanować piłkę, a pozwoliliśmy sobie na nonszalanckie zagrania. W podobny sposób jego zespół przegrał także przed tygodniem, gdy pierwszą kwartę rozpoczynał z 10-punktowym prowadzeniem, a zakończył porażką.

Dogrywka była zacięta, prowadzenie zmieniało się. Na 16 sek. przed końcową syreną spod kosza trafił Piotr Stelmach i jego zespół prowadził punktem. W odpowiedzi jednak z linii rzutów za trzy trafił Bartosz Bochno zapewniając swojemu zespołowi zwycięstwo. - Bohaterem jest cała drużyna - przekonywał 22-latek.

- W szatni odbyliśmy krótką, męską rozmowę i po przerwie widzieliśmy zespół, jaki znam. Goniliśmy, goniliśmy i w końcówce szczęście uśmiechnęło się do nas. W końcówce Marko Brkić wykonał kilka ważnych rzutów, w tym ten dający dogrywkę. Na koniec mieliśmy szczęście, Bartosz Bochno trafił, Bartosz Diduszko nie trafił - mówił Winnicki. - W pierwszej połowie graliśmy tak, jak powinniśmy grać. W drugiej… nie wiem co mam o niej powiedzieć - przyznał Piotr Stelmach.

W meczu tym Bogicević nie mógł skorzystać z usług Łukasza Wiśniewskiego, który na czwartkowym treningu doznał kontuzji i nie będzie zdolny do gry przez przynajmniej sześć tygodni.

PBG Basket Poznań - PGE Turów Zgorzelec

71:72

(19:8, 21:12, 8:20, 17:25, d. 6:7)

PBG Basket: Patrick Okafor 20, Grzegorz Surmacz 12, Eddie Miller 9, Piotr Stelmach 8, Vladimir Tica 7, Cliff Hawkins 5 (1x3), Tomasz Ochońko 3, Piotr Dąbrowski 3 (1x3), Damian Kulig 2, Bartosz Diduszko 2.

Turów: Marko Brkić 19 (5x3), Torey Thomas 18 (2x3), David Jackson 16 (1x3), Michał Gabiński 7 (1x3), Bartosz Bochno 5 (1x3), Robert Tomaszek 3, Ivan Zigeranović 2, Konrad Wysocki 2, Ivan Koljević 0, Michael Kuebler 0.

Źródło artykułu: