Rozgrywająca reprezentacji Polski podczas pamiętnych mistrzostw Europy, które odbyły się w 1999 roku w naszym kraju, w sobotę była jedną z osób, które pełniły rolę "sierotki" podczas losowania grup przyszłorocznej imprezy, której stawką będzie prymat na Starym Kontynencie. To ona "umieściła" Hiszpanię w grupie C, do której potem trafiła Polska.
- Możemy mieć pretensje do Eli Trześniewskiej, że dolosowała Polskę do Hiszpanii (śmiech). Mówiąc jednak poważnie, na takim poziomie, jak mistrzostwa Europy, nie ma już słabych zespołów. Oczywiście są faworyci, ale nie można było liczyć, że trafimy do słabej grupy, bo takiej zwyczajnie nie ma. Patrząc na wszystkie cztery zestawienia, nie sądzę, żebyśmy mogli trafić jakoś szczególnie lepiej - powiedziała po losowaniu Sylwia Wlaźlak.
Zapytana o cele, jakie można stawiać przed naszą reprezentacją przed mistrzostwami, Wlaźlak stwierdziła, że trzeba obrać metodę "małych kroków". - Myślę, że nie ma co mówić od razu o jakichś wielkich celach, tylko cieszmy się małymi kroczkami. Najpierw skupmy się na wyjściu z grupy, a jak to się uda, to będzie można snuć plany na kolejne mecze.
Kobiece mistrzostwa Europy w koszykówce wracają do naszego kraju po 11 latach. Sobotnia uroczystość była więc znakomitą okazją do pięknych wspomnień. - Tego uczucia, gdy zdobywa się tytuł mistrza Europy, w dodatku przed własną publicznością, nie da się opisać ani z niczym porównać. To był najpiękniejszy moment mojej kariery sportowej - ocenia z łezką w oku znakomita polska koszykarka.
- Nie można porównywać tych dwóch turniejów. Wszyscy fani basketu w Polsce na pewno życzyliby sobie, abyśmy znów jako gospodarz mistrzostw Europy, zdobyli ten tytuł. Bądźmy jednak realistami. Koszykówka rozwija się bardzo szybko, a poziom jest coraz wyższy, choć bardzo wierzę w dziewczyny i w ich dobry wynik. My też startowałyśmy w końcu jako Kopciuszek, drużyna nie znacząca zbyt wiele na świecie, po prostu jako gospodarz imprezy, a udało się zostać mistrzem Europy. Nie mamy w tej chwili jakichś tuzów w kadrze, oczywiście z wyjątkiem Agnieszki Bibrzyckiej, która jest gwiazdą, rozpoznawaną w całym koszykarskim świecie. Trudne zadanie stoi więc przed trenerem Maciejewskim, aby odpowiednio dobrać i zestawić zawodniczki, ale jeśli w drużynie będzie tzw. "team spirit", wola walki i wiara w zwycięstwo, to uważam, że turniej zakończymy sukcesem i tego pragnę życzyć wszystkim dziewczynom, które znajdą się w składzie na przyszłoroczną imprezę - podsumowała Wlaźlak.