Umarłam trzy razy - rozmowa z Alicją Bednarek, rozgrywającą PTS Lider Pruszków

Na powrót Alicji Bednarek do gry liczyli wszyscy związani z ekipą PTS Lider Pruszków. Liczył na to przede wszystkim trener Arkadiusz Koniecki, liczyły też koleżanki z drużyny. "Perełka" wróciła do gry na mecz z Energą Toruń, ale Lider przegrał. Sama zawodniczka po meczu przyznała, że starała się z całych sił, ale niestety podczas meczu... "umarła z trzy razy".

Krzysztof Kaczmarczyk: Ala pierwsze i podstawowe pytanie po meczu: jak noga?

Alicja Bednarek: Lepiej, natomiast no nie jest niestety tak doskonale, że mnie nie boli. Z pewnością potrzeba jeszcze trochę czasu, żeby wszystko było tak, jak ma być.

Niedługo będziesz mogła odpocząć trochę, bo zbliża się przerwa. Będziesz mogła zatem oszczędzać nogę i nie opuszczać kolejnych meczów.

- Tak. Już nie mogę doczekać się świąt, bo wtedy będę miała więcej czasu na odpoczynek i myślę, że wtedy ból przejdzie całkowicie i wszystko wróci do normy. To z pewnością mocno mi pomoże.

Twój powrót do gry niestety nie uchronił Lidera od porażki w starciu z toruńską Energą...

- No niestety nie udało się. Ja wiem, że ja słabo zagrałam w tym meczu, ale niestety podczas tego spotkania i tak z trzy razy umarłam na tym parkiecie. Jednak brak treningów na pełnych obrotach dał o sobie znać. Przez cały tydzień trenowałam tak na pół gwizdka, żeby nic się nie stało. Wszystko to wyszło podczas meczu, gdzie trzeba było już grać w normalnym tempie, a nie na pół gwizdka.

Co według ciebie zadecydowało o porażce w tym meczu? Przed jego rozpoczęciem wierzono bowiem w powtórkę wyniku z Torunia, gdzie udało wam się wygrać.

- Trzeba zdecydowanie ten mecz przejrzeć, bo zagrałyśmy bardzo kiepsko. Dziewczyny z Torunia rozwaliły nas szybkimi atakami. Nie wiem natomiast, czy my w tym meczu miałyśmy chociaż jedną kontrę. Może była jedna czy dwie, ale niewykorzystane. Dlatego trzeba to wszystko dokładnie przejrzeć, przeanalizować i później się zastanowić.

Powrót Alicji Bednarek do gry nie pomógł Liderowi w wygranej

Przed wami kolejny trudny mecz, gdyż w przyszłym tygodniu zagracie w Gdyni z Lotosem. We własnej hali aktualne mistrzynie Polski zagrały kapitalnie i nie pozostawiły wam złudzeń. Jesteście rządne rewanżu i zwycięstwa?

- Oj na pewno będziemy chciały się zrewanżować, także przygotowania do tego spotkana będą bardzo solidne i ciężkie. Będziemy oglądać rywala i postaramy się przygotować na ten mecz jak najlepiej. W między czasie mamy jeszcze puchar, czyli dochodzi dodatkowy mecz. Generalnie ciężko mi teraz powiedzieć coś o tym meczu, jaki on będzie. Wiem jedno, że na pewno będziemy chciały się zrehabilitować i wygrać.

Pierwszą rundę zakończyłyście na wysokim czwartym miejscu w tabeli Ford Germaz Ekstraklasy. Myślisz, że macie szanse to miejsce utrzymać do końca rundy zasadniczej i potem w fazie play off włączyć się do walki o pudło?

- Nie no na pewno będziemy walczyć! (śmiech) Uważam, że jest to dla nas rewelacyjny wynik i rewelacyjne miejsce. Nikt się nie spodziewał takiej pozycji, a nam się udało ją wywalczyć. Więc trzeba to trzymać tak dalej, bo szkoda by było stracić tego, na co tak ciężko się pracowało.

Przed sezonem zamieniłaś ŁKS Siemens AGD Łódź na PTS Lider Pruszków. Jak z perspektywy czasu oceniasz tą zmianę? Nie masz chyba czego żałować prawda?

- Nie no, ja to mam sentyment do ŁKS-u tak, bo to moje rodzinne miasto, natomiast bardzo dobrze czuję się w Pruszkowie i nie mam czego żałować jeśli chodzi o zmianę barw klubowych. Człowiek chce wygrywać, a w ŁKS-ie wiadomo, że było z tym ciężko... Takie serie porażek i słabe wyniki po pewnym czasie zaczynają dołować człowieka. Dlatego też chciałam się trochę inaczej rozwijać i naprawdę w Pruszkowie jest super!

Komentarze (0)