Cieszą się, gdy ograją Lotos - rozmowa z Darią Mieloszyńską, skrzydłową Lotosu Gdynia

Jedna z najbardziej doświadczonych koszykarek Lotosu Gdynia, Daria Mieloszyńska mówi m.in. o przyczynie przyczynie porażki z CCC Polkowice, niesamowitej trójce Jene Morris, problemach w ataku.

Patryk Kurkowski: Przegrałyście w niedzielę po niezwykle dramatycznej końcówce z CCC Polkowice. Pech, czy rywalki były po prostu lepsze?

Daria Mieloszyńska: - CCC zasłużyło na to zwycięstwo, choć nie powiem, że bardziej. Polkowiczanki udowodniły, że są świetnie zgranym i doświadczonym zespołem. Drużyna była dobrze przygotowana do tego meczu, a nam brakowało niestety konsekwencji. Miałyśmy lepsze momenty i w ataku, i w obronie, ale do zwycięstwa zabrakło wspomnianej konsekwencji.

W pierwszej połowie spisałyście się jednak naprawdę dobrze. Nie dość, że wygrywałyście, to jeszcze udało Wam się zatrzymać CCC...

- To poniekąd zasługa naszej rozgrywającej, która broniła prawie na całym boisku. Podążyłyśmy za nią tą drogą, broniłyśmy bardzo agresywnie i postawiłyśmy poprzeczkę wysoko. Niestety, później popełniłyśmy mnóstwo podstawowych, szkoleniowych błędów. Było więc dużo pozytywów, ale też jest sporo do poprawy. Choćby dekoncentracja w kluczowym momencie meczu czy zgranie.

Po przerwie jednak to polkowiczanki grały lepiej, dyktowały warunki.

One grają już ze sobą od dłuższego czasu. To ma niemały wpływ na postawę na parkiecie, rozumieją się lepiej od nas. Poza tym nawet jeśli przez pewien czas gramy dobrze, to potem popełniamy błędy, które taki rywal wykorzystuje bez większych problemów. Poza tym przeciwniczki były do tego spotkania dobrze przygotowane. Trener Krzysztof Koziorowicz zna bowiem Lotos, a ja z kolei znam sztab szkoleniowy CCC. Wiem, jak wyglądają przygotowania w tej drużynie. Polkowiczanki na pewno były przygotowane od A do Z, ale moment dekoncentracji w końcówce spowodował, że przegrałyśmy.

Mimo wspomnianych błędów kilkakrotnie dogoniłyście CCC, a nawet udało się wyjść na prowadzenie.

Wydaje mi się, że to efekt tego, że mamy naprawdę młody zespół, zbudowany od podstaw. Z jednej strony młodość jest zaletą, ale ma też złe strony. Grałyśmy przecież dobry basket, ale potem niespodziewanie tracimy zimną krew. Zamiast wytrwale dążyć do zwycięstwa, w przypadku więc prowadzenia spokojnie rozgrywać akcje, my dajemy się ponieść adrenalinie, nie szanujemy piłki, a rywalki na tym korzystają. Zimnej krwi nabiera się wraz z doświadczeniem. Koszykarki CCC grają już ze sobą drugi, trzeci sezon. Wyglądają jako drużyna lepiej. W takim spotkaniu każdy błąd się liczy.

A skoro już mowa o błędach. 20 strat to sporo...

- Faktycznie, bardzo dużo. W Eurolidze, gdzie poziom jest znacznie wyższy, gramy lepiej i popełniamy nawet mniej strat niż w lidze. Chociaż może wpływ na to ma fakt, że w Eurolidze gramy bez większej presji, nie oczekuje się od nas tak wiele, jak w przypadku rozgrywek krajowych. Tutaj każdy liczy, że Lotos będzie grał na bardzo wysokim poziomie.

W końcówce miałyście wygraną w garści, ale to CCC zagrało lepiej i wygrało.

- Trzeba zdać sobie sprawę, że pewne rzeczy wychodzą po co najmniej rocznej współpracy. Koszykarki mają już zaufanie do trenera i odwrotnie. W takich momentach to nieocenione. My natomiast jesteśmy nowym zespołem, w którym ważne role odgrywają młode Polki. Brakuje więc doświadczenia, a co za tym idzie wyrafinowania.

Niesamowita "trójka" Jene Morris chyba Wam plany...

- ...dokładnie, pokrzyżowała plany. To jednak dla nas nauczka na przyszłość. Musimy być skoncentrowane od pierwszej do ostatniej minuty spotkania, bo nigdy nie wiesz, co się wydarzy. Tak, jak w tym wypadku, Morris rzuciła w niespodziewanym momencie i w dodatku trafiła.

Przegrałyście w ostatnim czasie z czołowymi ekipami Ford Germaz Ekstraklasy, czyli KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. i CCC Polkowice, a wcześniej również z Wisłą Can Pack Kraków. Czego brakuje, żeby wygrać z tymi zespołami?

- Nie mi oceniać, czego brakuje. Nie my decydujemy, czy zatrudniamy zawodniczki. My jesteśmy w zespole. Mogę tylko powiedzieć, że problemem są ciągłe zmiany w drużynie. Jedna rozgrywająca już odeszła, teraz przyszła nowa. Doszło również do zmiany na stanowisku trenera. Brakuje poza tym Dory Horti. Nadal bowiem jesteśmy na etapie komponowania ekipy. Wszyscy oczekują już teraz od nas wielkich sukcesów, bo liczy się tylko marka. Każdy się przecież cieszy, gdy pokona Lotos.

Komentarze (0)